Reklama

Telewizja Polska wydała miliony euro na Ligę Mistrzów, a dostała resztki ze stołu

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

25 października 2024, 07:34 • 3 min czytania 133 komentarzy

W środę kibice piłkarscy emocjonowali się meczem Barcelony z Bayernem, ale w Polsce tylko ci, którzy wykupili pakiet w Canal Plus, bo abonenci TVP dostali inne danie: RB Lipsk z Liverpoolem. Zatem w jednej stacji była wystawna kolacja, w drugiej – tylko trochę więcej niż makaron z wczoraj. Dlaczego tak wygląda ten podział praw i czy telewizja publiczna przepłaciła za swój pakiet?

Telewizja Polska wydała miliony euro na Ligę Mistrzów, a dostała resztki ze stołu

TVP kupiło od Canal Plus dwupak – Ekstraklasę (na trzy lata) i Ligę Mistrzów (na rok). Rodzime rozgrywki miały kosztować 39,5 miliona złotych rocznie, zaś Liga Mistrzów za sezon – 13,5 miliona euro. Kwoty spore, robiące wrażenie.

Ale towar? Już niekoniecznie.

W Ekstraklasie TVP ma bowiem do dyspozycji przez cały sezon dwa mecze pierwszego wyboru, szesnaście drugiego, szesnaście trzeciego. Szansa na pokazanie hitów jest więc nikła, bo ile to może być spotkań przez sezon? Dwa z pierwszej puli, parę z drugiej, jeśli dobrze ułoży się terminarz, trzeci wybór to już marna nadzieja, że trafi się coś ciekawego.

Co więcej, równie nieciekawie wygląda sytuacja w Lidze Mistrzów. Za 13,5 miliona euro stacja kupiła mecze drugiego wyboru w środę, a więc na przykład:

Reklama
  • Brugia – Dortmund
  • Aston Villa – Bayern
  • RB Lipsk – Liverpool
  • Inter – Arsenal
  • Aston Villa – Juventus

Szału nie ma, prawda? Zresztą należy pamiętać, że drugi wybór w środę, to tak naprawdę trzeci-czwarty w całej kolejce, przecież jest jeszcze wtorek, który też ma swój sztandarowy mecz (w tym tygodniu Real – Borussia), ale stacja w ogóle nie ma do tego dnia dostępu na żywo.

Żeby złapać kontekst, należałoby porównać te kwoty do lat ubiegłych. No i za Ekstraklasę TVP płaciło najpierw 40 milionów złotych, a potem 50 milionów złotych, ale układ był inny – w jednej kolejce mecz pierwszego wyboru, w drugiej drugiego i tak na zmianę.

Jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, to TVP płaciło zaś 14 milionów euro, zatem też trochę więcej, ale znów przy innym układzie – stacja miała dostęp do meczów pierwszego wyboru w środę, więc gdyby ta umowa obowiązywała obecnie, widzowie telewizji publicznej obejrzeliby hit w Barcelonie. Ponadto w tych 14 milionach euro były też prawa do pokazywania siatkówki (w czasie, kiedy polska reprezentacja wygrała mundial w 2018 roku). Co więcej, Polsat zobowiązał się odpuścić te transmisje na swoim otwartym kanale.

W zamian TVP oddało Polsatowi mecze reprezentacji Polski w piłce nożnej, ale tylko do kanału zakodowanego – Polsat Sport Premium. W tej stacji kadrę oglądali więc tylko najbardziej zagorzali abonenci, gdyż umowa nie zawierała nawet praw internetowych.

Cóż – brzmi to na lepszy biznes dla TVP niż obecna sytuacja.

Mówi się, że prawa do meczu pierwszego wyboru w Lidze Mistrzów to wartość około 30% praw całego pakietu. Polsat miał kupić Ligę Mistrzów za 42 miliony euro na sezon, TVP odkupić ten wybór za 14 milionów, więc: zgadza się.

Reklama

A prawa do meczu drugiego wyboru? Jak słyszymy: może pięć, może dziesięć procent. TVP zapłaciło 13,5 miliona, Canal Plus na pewno nie zapłacił skrajnie taniej niż Polsat, więc tutaj matematyka się już niekoniecznie zgadza.

Trudno się też bronić misyjnością stacji, która miałaby dostarczyć produkt, czasem przymykając oczy na koszta. Brugię z Dortmundem oglądało około 300 tysięcy osób, Aston Villę z Bayernem – 500 tysięcy. W 2017 roku, też jesienią, TVP potrafiło mieć przed telewizorami na meczu Ligi Mistrzów ponad dwa miliony widzów.

Oczywiście na końcu ktoś może powiedzieć, że TVP byłoby krytykowane tym bardziej, jeśli w stacji nie byłoby ani Ekstraklasy, ani Ligi Mistrzów. Natomiast tak jak wcześniej wyglądało to na przemyślane ruchy, tak teraz wygląda na zakup byleby było, a że drogo, trudno.

Płacą podatnicy.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. FotoPyK

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

133 komentarzy

Loading...