Victor Osimhen kilka tygodni temu przybywał do Turcji jako jedna z największych gwiazd ligi. W barwach Galatasaray niemal od razu zaczął zapewniać liczby, ale to właśnie takie trafienia jak to z sobotniego spotkania z Antalyasporem mają mu zapewnić uwielbienie miejscowych kibiców.
25-letni Nigeryjczyk odszedł z Napoli w niezbyt dobrej atmosferze. Ulubieniec fanów ze stolicy Kampanii stał się ich wrogiem numer 1 po tym jak uciekł z tonącego okrętu po nieudanym sezonie. Saga transferowa byłego króla strzelców Serie A trwała całe lato, a ostatecznie niemalże w trybie last minute został wypożyczony do mistrza Turcji, tylko dlatego, że w tamtejszej lidze mieli wydłużone okienko.
Osimhen jednak niemal od razu zaaklimatyzował się w stambulskim zespole i w pierwszych czterech spotkaniach strzelił dwa gole i zanotował cztery asysty. Potem doznał drobnej kontuzji i nie zagrał w dwóch kolejnych starciach.
Także w ligowym meczu z Antalyasporem pojawił się dopiero w samej końcówce. Galata prowadziła już 2:0 po dwóch golach Mauro Icardiego, kiedy na boisku w 78. minucie pojawił się Nigeryjczyk. Wydawało się, że mistrz Turcji spokojnie dowiezie dwubramkowe prowadzenie do samego końca, ale w doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut wolny na połowie Antalyasporu.
Piłkę dośrodkowaną w pole karne przez Hakima Ziyecha podbił w górę jeden z rywali. Nigeryjski napastnik najpierw przepchnął obrońcę, a potem idealnie złożył się do przewrotki i w tak efektowny sposób pokonał bramkarza zespołu z Antalyi, wprawiając w ekstazę swoich kibiców.
🦁 Victor Osimhen’den enfes röveşata! #ANTvGS pic.twitter.com/MPBBKuh60g
— beIN SPORTS Türkiye (@beINSPORTS_TR) October 19, 2024
Galatasaray sięgnęło dotychczas po 25 punktów w dziewięciu meczach (osiem zwycięstw i remis). Drugi w tabeli Samsunspor traci do niego aż siedem oczek, choć trzeba przyznać, że kilka drużyn w czołówce ma zaległe mecze (m.in. Fenerbahce i Besiktas). Antalyaspor z kolei, w którym w drugiej połowie na murawie zameldował się Jakub Kałuziński jest na czternastym miejscu i musi martwić się w tej chwili przede wszystkim o bezpieczną odległość od strefy spadkowej.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Pierwszy kwadrans – pipoloki. Potem – prawdziwe basiory!
- Pobili piłkarza i go prześladują. Wojsko, kibole, prezesi – jedna drużyna, brawo! [KOMENTARZ]
- Adam Zrelak: Przez kontuzje straciłem cztery lata. Myślałem, by zostać spawaczem [WYWIAD]
- Napoli i Antonio Conte – para doskonała?
Fot. Newspix