Robert Lewandowski wyglądał na wyraźnie rozczarowanego postawą reprezentacji Polski w przegranym 1:3 meczu z Portugalią. Napastnik Barcelony zdiagnozował problemy, o których wiemy od dawna, ale nie było słychać w jego głosie nadziei na rychłą poprawę sytuacji.
– To był jeden z cięższych meczów, jeśli patrzymy z przebiegu spotkania. Były momenty, gdy podeszliśmy wyżej, gdzieś tam złapaliśmy, staraliśmy się stwarzać sytuacje, ale były też momenty, gdy byliśmy bardzo cofnięci, często już w polu karnym, zanim w ogóle Portugalczycy próbowali zagrać piłkę. Nie było takiego doskoku, jaki czasami powinien być, ale to właśnie wynikało z tego, że się tak cofaliśmy. W ofensywie też musimy poprawić to, ilu zawodników mamy w polu karnym rywala. Czasami jesteśmy za daleko od pola karnego, od bramki, żeby szybciej zagrać czy wrzucić – powiedział “Lewy” na antenie TVP Sport w rozmowie z Hubertem Bugajem.
– Z taką drużyną jak Portugalia niełatwo się gra, ma dużo technicznych zawodników, którzy lubią grać w piłkę. Po drugim golu starali się kontrolować mecz, ale myślę, że po naszej bramce wróciliśmy do gry, dwa razy przycisnęliśmy i Portugalia zaczęła wybijać piłkę, którą zbieraliśmy. Zaryzykowaliśmy, a czy powinniśmy mieć rzut karny? Nie wiem, jeszcze nie widziałem tej sytuacji. Poszła kontra, przypadkowa sytuacja i po tej bramce już raczej wszystko było wiadomo – dodał kapitan “Biało-Czerwonych”.
Później rozwinął temat permanentnych mankamentów w naszej grze. – Czasami szwankuje dojście do pressingu: w którym momencie, kiedy, kto powinien wyskakiwać. Tu na pewno jest jeszcze pole do poprawy. Myślę, że to samo dotyczy liczby zawodników podchodzących do ofensywy. Czasami mamy chyba hamulec ręczny, przez co nie ma później opcji z przodu. Jak widać, jest sporo rzeczy do poprawy. A były dziś momenty, gdy odważniej podeszliśmy, wyżej się ustawiliśmy i od razu dla Portugalii też było to cięższe granie. Nie mówię, że to zawsze dla niej problem, bo nieraz może z tego wyjść, ale gdybyśmy częściej raz, drugi wyszli bardziej do przodu czy zaatakowali większą liczbą zawodników mając już piłkę, to Portugalia też by widziała, że musi się bardziej cofnąć. Tego chyba zabrakło – analizował Lewandowski.
Zapytany, czy odsłanianie się nie naraziłoby nas na bolesne konsekwencje w defensywie, skwitował: – W pierwszej połowie z tyłu było nas dużo, a i tak dostaliśmy dwie bramki.
“Lewy” przeciwko Portugalii zanotował zaledwie 27 kontaktów z piłką i oddał dwa strzały. Kolejny raz widzieliśmy go odciętego od gry w wielu fragmentach meczu.
– Na pewno życzyłbym sobie, żeby było tego więcej. Nie chcę schodzić do linii obrony, by tylko dotknąć piłki, bo nie o to chodzi. Najlepszym rozwiązaniem jest, gdy dostaję piłkę w polu karnym lub blisko niego i wtedy coś się dzieje. Z jednej strony, muszę być cierpliwy, że może jednak coś dostanę. Dziś jedno podanie dostałem, gdy “głowę” wygrałem, ale minimalnie zabrakło, żeby trafić do bramki. Ja nie jestem pomocnikiem, który będzie schodził i notował dużo kontaktów z piłką na własnej połowie, bo nie o to chodzi. Tak mogę schodzić i sobie pograć na treningu. Na meczu powinienem być bliżej pola karnego i tam czekać na dośrodkowania, na piłki, licząc, że coś się wydarzy. Jest tego za mało, nie tylko jeśli chodzi o dziś, ale z perspektywy innych spotkań – przyznał.
– Nie tylko dziś nie mamy zbyt często piłki w polu karnym, rzadko w nie zagrywamy. Rolą napastnika jest próbować tam coś zrobić, ale czasami po prostu nie ma z czego. Rozumiem, że takie mecze mogą się zdarzać, nie zawsze będę miał milion sytuacji – albo parę – trzeba także popracować dla drużyny. Z drugiej strony jednak, z czegoś to wynika, że gdzieś jednego zawodnika albo dziesięciu centymetrów brakuje, albo jakbyśmy wcześniej wystartowali, to bylibyśmy bliżej bramki. Dziś parę razy chcieliśmy zagrać do przodu, a jedyną opcją było utrzymanie się przy piłce i próba zagrania pod faul. Jest tu co poprawiać – kontynuował doświadczony napastnik.
A może zwyczajnie jesteśmy skazani na takie granie z wyżej notowanymi rywalami? – Oczywiście, że z takimi reprezentacjami nie będziemy dominowali i mieli przewagę w posiadaniu piłki. Trzeba zdawać sobie z tego sprawę, ale gdy już jest okazja, żeby skontrować czy podejść wyżej, to potrzebujemy zawodników w ofensywie. Tak samo przy rozegraniu. Rozgrywać do boku zamiast do przodu i szukać podania za linię obrony jest dużo łatwiej. Nie chodzi o pójście na wymianę ciosów, ale powinniśmy zachowywać balans między dobrą grą w obronie, a stwarzaniem okazji z przodu. Brakuje schematów, czasami takiego pójścia w ciemno. Wystarczy moment zawahania. Na tym poziomie jest już wtedy ciężko doskoczyć do zawodnika i spressować. W piłce nożnej nie można czegoś zrobić na 90 procent, tylko na 100 procent i trzeba być pewnym, że jak ty pójdziesz, to inni też pójdą. I nawet jak raz się nie uda, to za drugim razem już będzie lepiej i coś poprawimy. To są te rzeczy, które powodują, że nawet jeśli na początku zrobisz ruch 5-6 razy i nie dostaniesz piłki, to siódmy czy ósmy raz już tego ruchu nie wykonujesz – podsumował Lewandowski dla TVP Sport.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Rocznica Probierza? W Polsce bez zmian
- Bednarek i Dawidowicz totalnie zagubieni. To była różnica klas [NOTY]
- Rewolucyjny ruch Probierza. Zagraliśmy ustawieniem 0-5-2! [KOMENTARZ]
- Beenhakker i Ebi napisali historię. Jak ograliśmy Portugalię w Chorzowie
- Jaki kraj, taki Beckham. 10 scen z życia reprezentanta Krychowiaka
Fot. FotoPyK