Dlaczego Legia gra lepiej w Europie niż w Ekstraklasie, pytają kibice. Dziwi mnie to. To znaczy nie fakt, że Legia tak różnie wygląda, a to, że kibice pytają. Sprawa jest przecież oczywista.
Po pierwsze – w Europie łatwiej się wybić. Możesz grać świetnie w Ekstraklasie, nawet tydzień w tydzień, ale przy dobrym występie w pucharach i tak ci będzie łatwiej znaleźć nowy klub. Mocniejszy, a przede wszystkim – bogatszy. Wpadniesz w oko nawet takiemu Betisowi, przyjrzą się, a jak ostatecznie nie wezmą, to może ktoś inny z Hiszpanii się skusi.
Jeśli ktoś chce wierzyć, że piłkarze spinają się na taki mecz tak samo, na przykład równie traktują przykładową Puszczę i Betis – proszę bardzo. Może wierzyć w to, Świętego Mikołaja, jak i wróżkę zębuszkę. Ja nikomu tego zabronić nie mogę, ale mogę powiedzieć, że nie jest to rozsądne.
Czy tak powinno być? Nie, tak nie powinno być, ale wiele rzeczy na świecie być nie powinno, a jest. Na przykład wy w pracy bardziej się przykładacie, gdy szef patrzy, a mniej jak nie patrzy. Albo bardziej dbacie o porządek w domu jak jest żona, a mniej jak wyjechała do teściowej.
No różnie się stosują różni ludzie do różnych okoliczności. Piłkarze też, to nie są kosmici. Niby mają płacone za Ekstraklasę, i za Europę, ale wiedzą, że jak dobrze zagrają w tej Europie, to potem mogą mieć lepiej płacone gdzie indziej.
Przecież to nie pierwsza taka historia w polskiej piłce. Przypominam wam, że Legia za Michniewicza najpierw przegrała z Śląskiem, by pokonać Spartak, a potem przegrała z Rakowem, by ograć Leicester. Albo dostała z Radomiakiem, by zaraz zremisować z Dinamem Zagrzeb. Niesłychane!
Po drugie – dla Betisu to jednak nie był najważniejszy mecz na świecie. W pucharach ma potem Celje, Mladę, Petrocub, HJK… No chyba odrobi. A w lidze w niedzielę derby, więc chyba tylko naiwny nie zauważyłby, co było dla Hiszpanów w tym tygodniu najważniejsze.
Musicie wybaczyć – nic o Jagiellonii. To znaczy gratuluję, ale nie oglądałem, korzystałem z wizyty mojego Betisu.
WIĘCEJ NA WESZŁO: