Reklama

Romanczuk: Ustaliliśmy z trenerem, że ja i Imaz gramy po 45 minut

Bartosz Lodko

Autor:Bartosz Lodko

04 października 2024, 00:53 • 2 min czytania 0 komentarzy

Minęło trzynaście lat, odkąd dwa polskie kluby triumfowały tego samego dnia w fazie zasadniczej europejskich pucharów – w 2011 roku była to Wisła Kraków i Legia Warszawa, a teraz Legia Warszawa oraz Jagiellonia Białystok. – Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie wywalczyć trzy punkty – mówi Darko Czurlinow, autor zwycięskiego gola dla mistrza Polski.

Romanczuk: Ustaliliśmy z trenerem, że ja i Imaz gramy po 45 minut

To FC Kopenhaga była zdecydowanym faworytem czwartkowego starcia. Gdy stołeczny zespół objął prowadzenie w 12. minucie meczu, pojawiła się obawa, że skończy się pogromem, bo przewaga Duńczyków w pierwszej połowie była ogromna.

Nadzieję na korzystny rezultat dał na początku drugiej połowy Afimico Pululu, który strzelił fenomenalnego gola.

Myślę, że to był mój najładniejszy gol, jakiego strzeliłem w barwach Jagiellonii. Był również tym najważniejszym, bo po tej bramce FC Kopenhaga zaczęła mieć problemy – uważa napastnik.

Reklama

Czy można wyobrazić sobie bardziej bajkowy scenariusz, niż decydująca bramka zdobyta w ostatniej minucie doliczonego czasu gry? Chyba nie można. Darko Czurlinow sprawił, że niemożliwe stało się możliwe.

– Każdy za każdego walczył na boisku. Zależało nam na tym, żeby wywieźć z Parken minimum punkt – zwraca uwagę Taras Romanczuk, który niespodziewanie rozpoczął ten mecz na ławce rezerwowych.

Dlaczego Adrian Siemieniec nie wystawił reprezentanta Polski w wyjściowym składzie? – Ja i Jesus Imaz rozmawialiśmy z trenerem przed odprawą, że ze względu na dużą liczbę rozegranych meczów obaj dostaniemy dziś po jednej połowie – wytłumaczył doświadczony pomocnik.

Reklama

Mimo dużego sukcesu, zawodnicy Jagiellonii Białystok nie mają czasu na świętowanie zwycięstwa, gdyż już w najbliższą niedzielę zmierzą się na własnym boisku w hicie 11. kolejki Ekstraklasy z Legią Warszawa.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Swoją przygodę z Weszło, a w zasadzie z Weszło Junior, z którym jest związany od pięciu lat, rozpoczął od zagranicznego reportażu. Co prawda z oddalonej o kilkanaście kilometrów od polskiej granicy Karwiny, ale to już szczegół. Ma ten problem, że naprawdę za żadną drużynę nie trzyma kciuków, chociaż czasem może i by chciał.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Komentarze

0 komentarzy

Loading...