Dawid Szwarga w zeszłym sezonie był pierwszym trenerem Rakowa Częstochowa. Obecnie znowu pełni rolę asystenta Marka Papszuna, co wydaje się mu odpowiadać. Trener w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą na jego kanale w serwisie YouTube poruszył wiele ciekawych kwestii.
Sonny Kittel okazał się transferowym niewypałem Rakowa Częstochowa. Wydawało się jednak, że będzie to idealny ruch dla ówczesnych mistrzów Polski.
O transferze Sonny’ego Kittela:
– Ivi Lopez łapie kontuzję, łapie krzyżowe, za chwilę zaczynasz grę w pucharach, nie masz na liście skautingowej zawodników, którzy gwarantują ci liczby, bramki, asysty, a musisz zacząć wygrywać tu i teraz – tłumaczył Szwarga. – Grasz mecze co trzy dni, a potem pojawia się opcja Sonny’ego Kittela, patrzysz na statystyki i mówisz: „Ok, może nie będzie pressował idealnie, ale da ci liczby”. Nie wypaliło to z różnych przyczyn. Niekoniecznie jest to wina Sonny’ego czy Rakowa. Czasami ludzie spotykają się w takim momencie, że nie są w stanie nadawać na tych samych falach i to nie jest niczyja wina. Jest to zawodnik, który bezapelacyjnie jest w stanie zrobić takie rzeczy w trzeciej tercji, jakie jest w stanie zrobić niewielu piłkarzy w Ekstraklasie – przekonuje trener.
O Johnie Yeboahu:
Tomasz Ćwiąkała zapytał również o Johna Yeboaha, który niedawno opuścił Raków. – Myślę, że nie pokazał swojego pełnego potencjału. Gdyby został w Rakowie, to wydaje mi się, że ten sezon byłby dla niego rewelacyjny, bo już znał model, dobrze bronił. Nie trzeba było z nim rozmawiać na każdy temat, bo rozumiał, co chcemy robić w każdej fazie. Jak zawodnik czuje się już swobodnie, rozumie model, to wtedy pokazuje pełnię swojego potencjału. Drugie półrocze w jego wykonaniu mogło być lepsze statystycznie i on o tym doskonale wie – twierdzi Dawid Szwarga.
O własnych błędach z ubiegłego sezonu:
To nietypowa sytuacja, gdy pierwszy trener zostaje asystentem trenera w tym samym klubie. Wydaje się jednak, że Szwarga nie ma z tym większego problemu. Trener szczerze opowiedział o błędach, które popełnił w zeszłym sezonie podczas samodzielnej pracy. – Najtrudniejszy moment był wtedy, gdy klub oficjalnie ogłosił moje odejście, a przyszedł trener Papszun. Jeśli zajmujesz jako mistrz Polski siódme miejsce, to trudno, by właściciel klubu był zadowolony. Z dzisiejszej perspektywy wiem, że to była bardzo dobra decyzja. Mogłem zrobić ewaluację swojej pracy, zobaczyć z bliska, co zrobiłem dobrze, a co źle. Mam dużo szczegółowych wniosków, np. związanych z działaniami w ataku. Gdy przegrywaliśmy to każdy „doradca” mówił, że to nie jest ten Raków, musicie grać wysoko i pressingiem, że przyjdzie trener Papszun i wszystko się ułoży. To jest dużo bardziej złożone – mówi Szwarga w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą.
– Ja uważam, że szliśmy w dobrym kierunku w ataku. Pod polem karnym przeciwnika mogliśmy być lepsi, ale to akurat było całkiem dobre i nie trzeba tego zmieniać. Problemem były inne rzeczy. Stałe fragmenty gry – diagnozuje jeden z problemów swojego Rakowa. – Mieliśmy mecze z Ruchem, Puszczą, Górnikiem Zabrze, które przegraliśmy w 90. minucie po stałych fragmentach gry. Gdy odejmiesz te trzy bramki – jesteś na drugim miejscu w tabeli. Cienka granica, która finalnie decyduje o tym czy jesteś dobry, czy nie. Jeśli chodzi o codzienne prowadzenie sztabu, utwierdziłem się w przekonaniu, że delegowanie zadań mogło być na wyższym poziomie, kiedy byłem pierwszym trenerem. Powinienem bardziej ufać członkom sztabu, ale możliwe, że było to związane z brakiem doświadczenia i chęcią wpływu na wszystko, bo dostajesz duży projekt i chcesz pokazać swoją wartość – tłumaczy swoje błędy aktualny asystent trenera Rakowa.
O Goncalo Feio:
Goncalo Feio to obecnie jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci w polskiej piłce. Portugalczyk przez półtora roku pracował z Markiem Papszunem i Dawidem Szwargą. Co o nim sądzi aktualny asystent trenera Rakowa? – To jest osoba, która ma bardzo dużą wiedzę o piłce nożnej i metodologii pracy. Nie tylko jeśli chodzi o trening, ale też o mózg, biologię, biomechanikę. Jego wiedza jest kompleksowa i taka powinna być wiedza trenera. Powinien łączyć te wszystkie elementy, których w piłce jest coraz więcej. Ma wysoki poziom liderowania. Wie jak przekonać do siebie piłkarzy i jak ich uwieść. To też jest część umiejętności trenera. Będąc z nim w sztabie przez półtora roku dużo się od niego nauczyłem, jak ostatnio na konferencji powiedział on sam – przyznaje Portugalczykowi rację Szwarga.
O Marku Papszunie i jego zagranicznych ofertach:
Marek Papszun przez rok intensywnie poszukiwał pracy na zagranicznym rynku i jak zdradza Szwarga, był bardzo blisko objęcia silnego klubu. Dlaczego ostatecznie się nie udało? – Trener Papszun ma bardzo duże wymagania nie tylko wobec piłkarzy i sztabu, ale także osób, które są nad nimi. Te rozmowy są często bardzo szczegółowe. Tam jest wiele detali, które klub musi spełnić, żeby trener mógł pokazać pełnię swoich możliwości. To nie są odrealnione wymagania. To są proste rzeczy, ale trzeba je ustalić na samym początku pracy, żeby móc potem wymagać tych elementów od zarządy, prezesa, dyrektorów klubu. Z tego co wiem, trzy razy było bardzo blisko, by trener podpisał kontrakt i raz tak naprawdę na przeszkodzie stanęło to, że trener podpisał już umowę z Rakowem. Naprawdę było bardzo blisko, by trener pracował za granicą i to w bardzo mocnym klubie – przekonuje Dawid Szwarga.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Piłka nożna nie dla kibiców. Zagłębie wymęczyło awans
- Sensacja w Pucharze Polski. „Mamrotball” górą nad „Papszunball”!
- Piast eliminuje Hutnika po karnych. Niesamowite spotkanie w Krakowie!
- 20-letni bramkarz dał Koronie awans. Stal Mielec wyeliminowana z Pucharu Polski
Fot. Newspix