Reklama

Polak bohaterem beznadziejnego meczu Ligi Mistrzów

Paweł Wojciechowski

Autor:Paweł Wojciechowski

18 września 2024, 20:46 • 3 min czytania 5 komentarzy

Bologna rozegrała swój pierwszy, historyczny mecz w Lidze Mistrzów. Hymn Champions League na Stadio Renato Dall’Ara nie natchnął jednak wystarczająco zawodników obu zespołów. Bo widowisko, które zaserwowali kibicom gospodarze i goście z Szachtara Donieck w nieustannie padającym deszczu, było poniżej wszelkiej krytyki.

Polak bohaterem beznadziejnego meczu Ligi Mistrzów

Na tym poziomie Bologna była absolutnym debiutantem. Choć ma więcej mistrzostw Włoch niż Roma i Napoli razem wzięte, to ich ostatnie Scudetto miało miejsce w 1964 roku i był to jedyny raz, kiedy gracze z Emilii-Romanii grali w Pucharze Europy, ponieważ wszystkie poprzednie tytuły zdobywali przed latami 50.

25 lat po poprzednim udziale w europejskich pucharach i 60 lat po jedynym uczestnictwie w Pucharze Mistrzów, Bologna startowała więc w najważniejszym z pucharów z lekką tremą i była pewną niewiadomą po rewolucji kadrowej, jaka dokonała się latem (utrata trenera Thiago Motty i dwóch największych gwiazd – Joshuy Zirkzee i Riccardo Callafioriego)

Tymczasem na boisku zaczęło się od trzęsienia ziemi, bo już w trzeciej minucie Stefan Posch wyciął w polu karnym Eguinaldo i polski bramkarz Bolonii Łukasz Skorupski stanął sam na sam z przeciwnikiem i piłką oddaloną o jedenaście metrów. Polak, który rósł razem z klubem, to jednak nie lada specjalista od bronienia rzutów karnych. W Serie A obronił cztery „jedenastki” w ciągu ostatnich dwóch sezonów, co nie udało się nikomu poza nim. I tym razem też okazał się lepszy od Gieorgija Sudakowa, broniąc jego strzał.

Reklama

To nie był debiut Skorupskiego w najważniejszych klubowych rozgrywkach, bo zaliczył dwa spotkania w barwach Romy dziesięć lat temu, ale nawet jeśli zapomniał, jak broni się na tym poziomie, to okazało się, że absolutnie znalazł się w miejscu, w którym powinien być. Nie można tego, niestety, powiedzieć o pozostałych 21 uczestnikach tego spotkania, bo całe widowisko w pierwszej połowie nie za bardzo spełniało wysokim standardom walki o Puchar Mistrzów.

Zimny prysznic zadziałał wprawdzie bardzo szybko i piłkarze z Bolonii otrząsnęli się i zaczęli odzyskiwać rezon i przejmować inicjatywę, ale i tak pierwsza połowa upłynęła pod znakiem padającego obfitego deszczu i niewielu dogodnych sytuacji. Lepiej wyglądali gospodarze, ale nie potrafili poważnie zagrozić ukraińskiej drużynie. Im bliżej przerwy tym ta przewaga była większa, a do tego na boisku trup ścielił się gęsto po stronie gości z Doniecka, bo dwóch zawodników musiało opuścić przedwcześnie murawę po starciach z graczami gospodarzy.

W drugiej połowie wcale nie było dużo lepiej, choć strzały Fabbiana, Orsoliniego i Castro wydawały się coraz groźniejsze, to im dalej w mecz tym było gorzej. Bramkarze byli niemal bezrobotni w końcówce spotkania. Z kronikarskiego obowiązku warto jeszcze wspomnieć, że w 78. minucie na boisku pojawił się Kacper Urbański, dla którego był to absolutny debiut nie tylko w Lidze Mistrzów, ale też w europejskich rozgrywkach. I tyle było tych polskich i jakichkolwiek innych wartych odnotowania akcentów w tym meczu.

We wtorek Champions League nowy system rozgrywek uczciła 28 bramkami w sześciu meczach. Dziś jednak kibice dostali zimny prysznic na stadionie Renato Dall’Ara. Dosłownie i w przenośni. Bo tej bramkowej suszy z padającym deszczem w tle nie mogła przykryć, nawet bohaterska parada Skorupskiego.

FC Bologna – Szachtar Donieck 0:0

WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

Reklama

fot. Newspix

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

5 komentarzy

Loading...