Jeśli komuś się wydawało, że przerwa reprezentacyjna rozreguluje walec Hansiego Flicka, dostał dzisiaj wymowną odpowiedź. We wcześniejszych meczach nikt nie potrafił zaszkodzić Barcelonie, ba, ostatnio Real Valladolid został wręcz rozjechany. A Girona, która dwa tygodnie wreszcie nawiązała swoją grą do poprzedniej kampanii, nie była w tej historii wyjątkiem.
To był kolejny mecz Barcelony zgodny z rozrysowanym scenariuszem. Mieliśmy: pressing, pressing i jeszcze raz pressing. Prawie wszystko, co najlepsze, pochodziło z intensywności, jaką narzucili piłkarze Hansiego Flicka od 1. minuty. Przez pierwsze pół godziny Girona jeszcze dawała radę, Barca dopiero nastawiała celownik (patrz: Balde w polu karnym strzelający w trybuny), ale było widać, że jej szyki obronne padną prędzej czy później. Zwłaszcza że na Estadi Montilivi… niektórzy bawili się w sabotażystów.
Mowa choćby o Davidzie Lopezie, stoperze Girony, któremu w 30. minucie ewidentnie odcięło prąd. Albo za mocno przyświeciło słońce, trudno powiedzieć. W każdym razie Hiszpan zrobił coś, co można zobaczyć u botów na wirtualnych boiskach na najniższym poziomie trudności. Będąc we własnym polu karnym, biegł z piłką bezmyślnie przed siebie, zamiast oddać ją komukolwiek. Yamal musiał tylko włożyć kij w szprychy, zabrać futbolówkę jak dziecku i ukarać Gironę w stylu rasowego napastnika.
Mało wam Yamala? Nie? 17-latek znów błysnął kilka minut później, kiedy piłkarze Girony wyglądali jak ci nałogowi palacze, którzy musieli wbiec na wysokie piętro. Bez oddechu, z grymasem „już nie chcę” na twarzy, a przecież to był zaledwie początek egzekucji. Yamal bezpańską piłkę przed szesnastką zamienił na ładny strzał przy słupku i naprawdę dało się pomyśleć, że to skończy się jakimś 0:4 do przerwy i pierwszym hattrickiem w seniorskiej karierze Yamala.
Trochę się jednak pomyliliśmy, wybaczcie. 0:4 było po godzinie gry, a Yamal nie dorzucił trzeciego trafienia. Ale za to Olmo przed zejściem do bazy z urazem (kto by się spodziewał, że to nadejdzie!) załadował efektowną bramkę z ostrego kąta, a później Pedri po przeszywającym podaniu Casado zabawił się z Gazzanigą. Swoją drogą – dziś bramkarzem słabo dysponowanym, choć trzeba mu oddać, że zepsuł setny jubileuszowy występ Roberta Lewandowskiego. Obronił jego jedyny celny strzał, nie położył się przed lobem, ale będą mieli rację również ci, którzy zarzucą Polakowi zmarnowanie setki.
100 meczów „Lewego” w Barcelonie. Szeroki obraz lepszy, niż myślicie
Czy Girona mogła w ogóle odwrócić losy tego spotkania? Być może, jeszcze w pierwszej połowie przy stanie 0:2. Było takich kilka minut, gdy Barca miała problem. Najpierw Bryan Gil w idealnej sytuacji ustrzelił Ter Stegena, a potem sędzia dopatrzył się rzutu karnego po zagraniu ręką Inigo Martineza, ale VAR tę decyzję podważył. Było gorąco.
Tylko co z tego, skoro mówimy o jakichś podrygach, pojedynczych błyskach, a nie realnym przeciwstawieniu się Barcelonie. Co prawda Gironie udało się strzelić gola, ale dopiero w 80. minucie. Nawet Ferran Torres, który wykazał się idiotycznym wejściem w nogę Asprilli, wyleciał z boiska za późno, żeby można było pomyśleć o cudzie.
Generalnie aż do końcówki spotkania Barca miała sielankę. Ostatnie 10 minut stało pod znakiem brzydoty i niepotrzebnych przepychanek, jednak ogółem na język nasuwa się jedno słowo: deklasacja. Ekipa Hansiego Flicka po raz kolejny pokazała, że jest bardzo silna w okrojonym składzie osobowym. Na tyle, że nawet Girona, która nie tak dawno była bardzo niewygodna dla „Dumy Katalonii”, wyglądała dzisiaj jak zespół z Segunda. Wiadomo, że pełną miarę potencjału Barcelony poznamy za chwilę w Lidze Mistrzów, ale nie da się przejść obojętnie obok faktu, że jak na razie bilans Lewandowskiego i spółki to 5 zwycięstw, 17 goli strzelonych i 4 stracone. To robi wrażenie.
Girona 0:4 (0:2) Barcelona
Stuani 80′ – Yamal 30′ i 37′, Olmo 47′, Pedri 64′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Cracovio, nie o to chodziło w akcji stadiony bez barier
- Ryzykowna gra Zalewskiego. Czy zasiedzenie mu się opłaci?
- Kibice dają „motywacyjny feedback” Królewskiemu. Wszystko w Wiśle stoi na głowie
Fot. Newspix