Reklama

Bułka: Podtrzymaliśmy tradycję, że nie przegraliśmy na wyspach

Mikołaj Wawrzyniak

Opracowanie:Mikołaj Wawrzyniak

06 września 2024, 08:36 • 2 min czytania 4 komentarze

Reprezentacja Polski odniosła zwycięstwo w inauguracyjnym spotkaniu dywizji A Ligi Narodów UEFA. Biało-czerwoni pokonali Szkotów na Hampden Park 3:2. Swoją opinią na temat meczu podzielił się w TVP Sport bramkarz Polaków, Marcin Bułka.

Bułka: Podtrzymaliśmy tradycję, że nie przegraliśmy na wyspach

Bramkarz francuskiej Nicei zadebiutował w kadrze 21 listopada ubiegłego roku w meczu towarzyskim z Łotwą (2:0), kiedy zmienił w przerwie meczu Łukasza Skorupskiego. Teraz miał okazję zaprezentować się drugi raz, i to od pierwszej minuty spotkania, w dodatku w starciu o stawkę – Z mojej perspektywy to był inny mecz niż z Łotwą. Miałem przywilej zaśpiewać hymn – nie ukrywał radości.

Miałem ciężkie sytuacje do obrony. Widzimy jaka jest piłka, ale na szczęście wróciliśmy do tego meczu. Wykorzystaliśmy rzut karny i cieszymy się z tego. W takich momentach patrzy się na zegar, a czas się „ciągnie”. Na pewno nie jest to przyjemne żeby w taki sposób wchodzić w drugą połowę – przyznaje szczerze Bułka. Zwrócił również uwagę na ostatnią passę biało-czerwonych – Podtrzymaliśmy tradycję, że nie przegraliśmy na wyspach.

24-latek zasugerował, co mogło przeważyć o tym, że selekcjoner postawił dziś na niego – Byłem gotowy i na dzisiejszy mecz oraz niedzielne starcie z Chorwacją. Myślę, że moje warunki fizyczne mogły ułatwić podjęcie decyzji o tym, że ja dzisiaj stałem między słupkami. Na pewno cieszę się z tego i jestem dumny, że mogę występować w reprezentacji Polski – zakończył.

 

Reklama


Najbliższy mecz reprezentacja Polski w najbliższą niedzielę, 8 września, o godzinie 20:45 w Osijeku. Rywalem naszej drużyny będzie Chorwacja. Bułka jednak w nim nie zagra. Probierz postawił na kogoś z dwójki Skorupski – Drągowski, o czym poinformował już na konferencji.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. 400mm.pl

Złośliwi powiedzą, że to brak talentu uniemożliwił mu występy na piłkarskich salonach. Rzekomo zbyt często sprawdzała się słynna opinia kibica Podbeskidzia, by „grać na Wawrzyniaka, bo jest cienki”. On pozostaje jednak przy tezie, że Wawrzyniak w polskiej piłce może być tylko jeden i nie śmiał odbierać tego zaszczytnego miana Panu Jakubowi. Kibicowsko najbliżej mu do Lecha Poznań, ale jest koneserem całej naszej kochanej Ekstraklasy do tego stopnia, że potrafi odróżnić Bergiera od Bejgera. Od czasów trenera Rijkaarda lubi napawać się grą Barcelony, choć z nią bywało różnie. W wolnych chwilach często sięga po kryminały, zwłaszcza niestraszny mu Mróz.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

4 komentarze

Loading...