Reklama

Argentyna pewnie wygrała z Chile. Nawet bez Messiego

Paweł Wojciechowski

Opracowanie:Paweł Wojciechowski

06 września 2024, 08:42 • 2 min czytania 1 komentarz

Reprezentacja Argentyny się nie zatrzymuje. Nawet bez Leo Messiego potrafiła wypunktować Chilijczyków, coraz bardziej oddalających się od awansu na mistrzostwa świata, które odbędą się za dwa lata. Albicelestes z kolei umocnili się na pierwszym miejscu w swojej grupie eliminacyjnej.

Argentyna pewnie wygrała z Chile. Nawet bez Messiego

Tym razem liczba miejsc na najbliższym mundialu dla federacji CONMEBOL, zrzeszającej tylko dziesięć zespołów, jest rekordowa. Do mistrzostw świata w 2026 roku, rozgrywanych w USA, Kanadzie i Meksyku, awansuje bezpośrednio aż sześć drużyn, a siódma zagra jeszcze w barażu.

Oznacza to, że szansę na awans stracą tylko trzy zespoły. I od samego początku eliminacji w tej grupie są właśnie Chilijczycy. Nie tak dawno jeszcze byli potęgą na kontynencie, wygrywając dwa razy z rzędu Copa America (2015, 2016). Teraz jednak ich lata świetności minęły, a tamci bohaterowie albo mocno się zestarzeli, albo już dawno są na piłkarskiej emeryturze.

Tymczasem argentyński walec jedzie równo, nie patrząc ani na przeciwników, ani na własne problemy. W końcu gracze Albicelestes musieli wystąpić bez swojej ikony i kapitana, Leo Messiego, który wciąż pauzuje po kontuzji kostki, jakiej doznał w finale kontynentalnego czempionatu jeszcze w lipcu. Od tamtej pory nie gra i jego koledzy musieli radzić sobie bez niego także w spotkaniu z Chilijczykami.

Nie mieli z tym najmniejszych problemów, kontrolując to spotkanie i wygrywając 3:0. Do bramki Gabriela Ariasa trafili Alexis Mac Allister, Julian Alvarez i Paulo Dybala. Ozdobą meczu był gol nowego napastnika Atletico Madryt, który ma za sobą całkiem pracowite lato, bo oprócz Copa America uczestniczył też w Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu, z których jednak Argentyńczycy nie przywieźli medalu, odpadając w ćwierćfinale z gospodarzami turnieju.

Reklama

Ważnym momentem było też pożegnanie Angela Di Marii, który zakończył reprezentacyjną przygodę, okraszoną nie tylko tytułem mistrza świata, ale też wieloma trofeami, także w piłce młodzieżowej.

Dzięki temu zwycięstwu Albicelestes mają już 18 punktów po siedmiu kolejkach i pewnie przewodzą w grupie kwalifikacyjnej. Goniące ich Urugwaj i Kolumbia mają wprawdzie jeszcze do rozegrania swoje mecze w tej serii spotkań, ale na ten moment tracą już odpowiednio pięć i sześć oczek do prowadzącej Argentyny. Ta pewnie zmierza po awans na turniej, w którym z pewnością powalczy o obronę tytułu mistrza świata. Ostatni raz taka sztuka udała się Brazylii w 1962 roku.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Reklama

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Komentarze

1 komentarz

Loading...