Reklama

Jeden z najbardziej absurdalnych transferów w historii. Dlaczego Osimhen trafił do Galatasaray?

Radosław Laudański

Autor:Radosław Laudański

03 września 2024, 20:33 • 8 min czytania 41 komentarzy

Przyjście Victora Osimhena do Galatasaray zszokowało cały świat. W końcu mówimy o jednym z najlepszych napastników na świecie, który w ostatnich latach znakomicie radził sobie w barwach Napoli. Przez długie tygodnie mówiło się o tym, że dołączy do któregoś z europejskich gigantów. Sportowo bez wątpienia zasłużył na taki transfer. Jego losy pokazują, do czego może doprowadzić trudna osobowość, specyficzny klub, a także żyjący w alternatywnej rzeczywistości agent. 

Jeden z najbardziej absurdalnych transferów w historii. Dlaczego Osimhen trafił do Galatasaray?

Kuriozum przejścia Osimhena do tureckiego klubu potęguje fakt, że odpadł on w 4. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z Young Boys, więc Nigeryjczykowi pozostaną występy w tureckiej Super Lig, gdzie liderem klasyfikacji strzelców jest Krzysztof Piątek, a także rywalizacja w Lidze Europy. Na wypożyczeniu saga jednak się nie kończy. Nie ulega najmniejszej wątpliwości fakt, że za rok Napoli i Osimhen spotkają się dokładnie w tym samym miejscu.

Znakomity napastnik

Aby dobrze zrozumieć kontekst tego zwariowanego transferu, przyda się wiedza na temat osiągnięć Victora Osimhena. To napastnik, który w ostatnich czterech sezonach sprawił, że kibice Napoli mogli sobie przypomnieć o Edinsonie Cavanim, a także Gonzalo Higuainie. Najbardziej spektakularny był podczas mistrzowskiej kampanii. Wtedy zdobył 31 bramek oraz zaliczył pięć asyst we wszystkich rozgrywkach. Apogeum jego formy przypada na początek 2023 roku, wtedy w pierwszym półroczu więcej goli w ligach TOP5 strzelali tylko Erling Haaland oraz Karim Benzema.

Reklama

Tak dobra dyspozycja Nigeryjczyka wcale nie była oczywistością. Napoli zapłaciło za niego (przynajmniej na papierze) 77 milionów euro po dwóch dobrych (ale nie aż tak, jak w barwach Napoli) sezonach. Jednym w Jupiler Pro League i w Ligue 1. Przez pierwsze pół roku mnóstwo kibiców „Azzurrich” w niego zwątpiło. Powód? Wiele opuszczonych meczów z powodu problemów zdrowotnych, złamane zasady kwarantanny w czasach pandemii i tylko dwa trafienia do siatki.

Wtedy wydawało się, że wydana fortuna może zostać wyrzucona w błoto.

Osimhen szybko jednak pokazał, że jest bardzo jakościowym napastnikiem. Kiedy poradził sobie z problemami zdrowotnymi, zaczął strzelać. I to jak na zawołanie. Jego główny atut to bardzo szybki pierwszy krok, z czym wielu obrońców nie mogło sobie poradzić. W momencie, gdy doszedł do wysokiej formy, cała drużyna miała z tego bardzo dużo pożytku. W oczy rzucała się statystka, że z nim na boisku Napoli zdobywało średnio 2,4 punktu na mecz, a bez niego 1,7. Tak duża dysproporcja wynikała z tego, że dość często łapał kontuzje.

Podczas mistrzowskiego sezonu stał się bożyszczem Neapolu. Dla kibiców „Azzurrich” nie było większego bohatera. Wtedy powstawały m.in. torty z jego podobizną, a maska, którą nosił, stała się symbolem. Mimo tak ogromnej euforii, zawodnik w kolejnych miesiącach przekonał się o tym, że na południu Italii droga od miłości do nienawiści jest bardzo krótka.

Reklama

Przegapiony moment na sprzedaż

Wydaje się, że idealnym momentem na sprzedaż Victora Osimhena było lato 2023 roku. Wtedy Nigeryjczyk rozegrał sezon życia, a także wydawało się, że niedojrzałe zachowania są już za nim. Jeśli w tamtym momencie napastnik zostałby wytransferowany, klub znalazłby pieniądze na wzmocnienia i być może uniknąłby kompromitującego sezonu, który skończył na 10. miejscu w Serie A. Aurelio De Laurentiis zdecydował, że zawodnik pozostanie w Neapolu, co było jedną z jego najgorszych decyzji.

W zeszłym sezonie Osimhen zaczął często obrażać się na ludzi w klubie, groził strajkiem, próbował wymuszać transfer, a także nie miał najlepszych relacji z trenerami. Mocno rzucał się w oczy fakt, że napastnik stał się toksyczny dla obecnego środowiska i zmiana otoczenia wyjdzie na dobre obu stronom. Mimo tak rażących problemów z dyscypliną sportowo nie wyglądało to najgorzej. Piłkarz zakończył minione rozgrywki ligowe z 15 golami na koncie, co sprawiło, że został trzecim najlepszym strzelcem Serie A. Warto dodać, że wykręcił tak przyzwoite liczby opuszczając 13 kolejek z powodu kontuzji, a także wyjazdu na Puchar Narodów Afryki.

Mimo ostatniego sezonu i żalu za zachowania boiskowe, kibice Napoli w dłuższej perspektywie zapamiętają Osimhena jako jednego z najlepszych napastników w XXI wieku, a także kogoś, kto zapewnił im upragnione trzecie scudetto. Nigeryjczyk łącznie w barwach „Azzurrich” zdobył 76 bramek i został 13. najlepszym strzelcem w historii klubu. Bardziej okazale wygląda jego średnia bramek na mecz, która wynosi 0,57 i pod tym względem lepsi są tylko wspomniani wcześniej Cavani oraz Higuain.

Chytry traci dwa razy

Od wielu miesięcy było wiadomo, że Victor Osimhen tego lata opuści Napoli. W grudniu 2023 roku napastnik przedłużył kontrakt w celu możliwości zarobienia dużych pieniędzy przez Napoli. Po podpisaniu nowej umowy jego zarobki wynoszą około 10-11 mln euro za sezon. Włoski klub oferując ten kontrakt wiedział, że potrzebuje pieniędzy za jego sprzedaż, by dokonać przebudowy składu. Gdy w styczniu zawodnik twierdził, że wie dokąd latem się wybierze… zapewne nie chodziło mu o Galatasaray. Jego pozostania w zespole nie wyobrażał sobie również nowy trener „Azzurrich” Antonio Conte, który chce zbudować zespół na nowo.

Nie będzie powrotu Osimhena do kadry meczowej, skład jest zamknięty. Kto nie przestrzega naszych zasad, nie jest i nie będzie częścią tej drużyny – wyjaśnił szkoleniowiec na jednej z konferencji prasowych.

W kontekście nowego klubu Osimhena najwięcej mówiło się o PSG. Transfer do mistrza Francji nie doszedł jednak do skutku z różnych względów. Po pierwsze: oczekiwania Napoli. Po drugie: horrendalne żądania agenta zawodnika, a także brak entuzjazmu ze strony Luisa Enrique. Brak odejścia Osimhena z Napoli długo blokował przyjście do klubu Romelu Lukaku. Chęć sprowadzenia Belga przez „Azzurrich” wywołała dyskusję na temat przejścia Nigeryjczyka do „The Blues”. Duże nadzieje z tym transferem wiązał były zawodnik 6-krotnego mistrza Anglii, a także rodak Osimhena John Obi Mikel.

Wiem, że w przyszłym sezonie przyjdziesz do Chelsea, człowieku! Pomogę ci w finalizacji tego transferu. Upewnię się, że to się wydarzy. Wszyscy błagamy o kogoś takiego, jak ty. Marzymy o takim napastniku od czasu, kiedy odszedł Didier Drogba – powiedział John Obi Mikel w rozmowie z Victorem Osimhenem w „The Obi One Podcast”.

Transakcja wydawała się prawdopodobna, mówiło się o wypożyczeniu. Wtedy głos postanowił zabrać oburzony agent zawodnika Roberto Calenda.

Czytałem gdzieś o wypożyczeniu Osimhena do Chelsea… Jakby był paczką, którą trzeba szybko dostarczyć. Ten facet zapewnił Napoli trzeci tytuł mistrzowski w historii, szanujmy się – grzmiał Calenda w mediach społecznościowych.

Obecne okno transferowe to wielowymiarowa porażka Roberto Calendy. Nie jest to agent renomowanej klasy, ponieważ innymi jego klientami są tylko Juan Jesus oraz występujący w Sampdorii Gerard Yepes. Po absurdalnych wypowiedziach i żądaniach menadżera upadły negocjacje z Chelsea. Stało się oczywiste, że nie przejdzie do klubu z lig TOP5, ponieważ zakończyło się okienko transferowe. Deską ratunku dla Napoli okazał się transfer do Al-Ahli. Wydawało się, że Nigeryjczyk przeniesie się do Arabii Saudyjskiej, aż nagle… ten transfer również upadł.

Turecka deska ratunku

Transfer Osimhena najprawdopodobniej nie doszedł do skutku z powodu braku chęci zawodnika na przeprowadzkę do Arabii Saudyjskiej. Zarówno Osimhen, jak i jego agent zdawali sobie sprawę z tego, że pozostanie w Napoli będzie oznaczało roczne siedzenie na trybunach. Kto jak kto, ale Aurelio De Laurentiis nie zmienia zdania. Wydaje się, że propozycja przejścia do Galatasaray pojawiła się z powodu, że kontuzję złapał ich podstawowy napastnik Mauro Icardi i pojawiła się okazja na przeprowadzenie wypożyczenia, które wygląda na science-fiction.

Dla piłkarza klasy Osimhena, w tym momencie kariery, to niewyobrażalny regres. Z pewnością sam nie spodziewał się przejścia do tureckiej Super Lig. Stała się to jednak ostateczność, z powodu decyzji Napoli, a także postawy jego agenta, przez którego nie trafił do klubów z lig TOP5. Jeśli Nigeryjczyk myśli poważnie o swojej karierze, to wkrótce pożegna się z panem Calendą. Według doniesień „Il Mattino” zawodnik już teraz podjął decyzję o rozstaniu ze swoim menadżerem.

Ceniony newsman Gianluca Di Marzio poinformował o tym, że Osimhen wkrótce przedłuży kontrakt z Napoli do 2027 roku. Brzmi to jak absurd, ale może być logiczne. Dlaczego? Napoli bardzo mocno potrzebuje pieniędzy i niewykluczone, że zawodnik dostał ultimatum i w przypadku braku zgody na podpisanie nowej umowy musiałby przesiedzieć rok na trybunach. „Azzurri” tego lata wydali prawie 150 milionów euro na transfery, co na włoskie warunki jest spektakularną kwotą i tylko Juventus minimalnie przebił tę sumę. Klub spod Wezuwiusza zainkasował tylko 11 mln ze sprzedaży, ponadto nie gra w europejskich pucharach, więc nie ma co się dziwić, że De Laurentiis chce się zabezpieczyć. W czerwcu 2025 roku trudno byłoby go sprzedać za przyzwoitą kwotę. Początkowo wydawało się, że Napoli zarobi na nim 130 mln euro, czyli tyle, ile wynosi klauzula. Przy ostatnich doniesieniach potencjalna kwota zmalała do jedynie 50 mln.

W Galatasaray zawodnik ma sporo do stracenia. Jeśli pojawią się kłopoty zdrowotne lub niemoc strzelecka, jego wartość wyraźnie spadnie. Mimo wszystko lepsze jednak to, niż siedzenie na trybunach. Szkoda, że mistrz Turcji nie zakwalifikował się do Ligi Mistrzów. W zeszłym sezonie „Galata” zdobyła mistrzostwo ze 102 punktami na koncie, co było zdecydowanie najlepszym wynikiem w XXI wieku. W zeszłym sezonie zespół ze Stambułu potrafił pokonać Manchester United na Old Trafford i pokazał się z naprawdę przyzwoitej strony w piłkarskiej elicie. Występują tam tacy zawodnicy jak Fernando Muslera, Davinson Sanchez, Lucas Torreira, Sergio Oliveira, Baris Alper Yilmaz, Hakim Ziyech, Dries Mertens, Mauro Icardi oraz Michy Batshuayi.

Po ostatnich wydarzeniach możemy być pewni tego, że saga z Osimhenem jeszcze wróci. Kto wie, czy nie z podwójną siłą.

WIĘCEJ NA WESZŁO: 

Fot. Newspix

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Fura szczęścia Realu Madryt. A później dwa karne i zwycięstwo w San Sebastian

Jakub Radomski
5
Fura szczęścia Realu Madryt. A później dwa karne i zwycięstwo w San Sebastian

Inne kraje

Hiszpania

Fura szczęścia Realu Madryt. A później dwa karne i zwycięstwo w San Sebastian

Jakub Radomski
5
Fura szczęścia Realu Madryt. A później dwa karne i zwycięstwo w San Sebastian

Komentarze

41 komentarzy

Loading...