Reklama

Kosmiczny Haaland znów prowadzi Manchester City do zwycięstwa

Radosław Laudański

Autor:Radosław Laudański

31 sierpnia 2024, 21:03 • 4 min czytania 1 komentarz

Mimo ambitnej postawy przeciwnika Manchester City rozbił 3:1 West Ham na London Stadium. Drugim hat-trickiem popisał się Erling Haaland, który strzelił siódmego gola w obecnym sezonie Premier League. Trudno w to uwierzyć, ale mamy dopiero trzecią kolejkę. Cel? Pobicie rekordu największej liczby bramek w lidze angielskiej, który należy do niego. 

Kosmiczny Haaland znów prowadzi Manchester City do zwycięstwa

Manchester City kolejny raz udowadnia, że kontuzje i inne przeciwności losu nie są mu straszne. Podopieczni Pepa Guardioli licząc rezultaty z zeszłego sezonu, wygrali jedenasty z rzędu mecz w Premier League. Mimo czterech zdobytych tytułów mistrzowskich z rzędu, głód zwyciężania w zespole „The Citizens” nadal jest ogromny.

Obecni mistrzowie Anglii są jedyną drużyną, która w trzech kolejkach sięgnęła po komplet zwycięstw, jutro może dołączyć do nich Liverpool, jeśli pokona Manchester United na Old Trafford. Oglądając mecz na London Stadium łatwo można było dostrzec łatwość w tworzeniu sobie sytuacji bramkowych. Z kolei dla Erlinga Haalanda ich finalizacja jest tak samo prosta, jak tabliczka mnożenia dla maturzysty.

Reklama

Norweski napastnik jest pierwszym zawodnikiem od czasu Paula Jewella, który zdobył dwa hat-tricki w trzech kolejkach Premier League. Wcześniej taka sytuacja miała miejsce 30 lat temu. Brak Złotego Buta w zeszłym sezonie musiał mocno go podrażnić, skoro na starcie rozgrywek wykręca takie liczby. Po dzisiejszym spotkaniu można się zastanawiać z iloma trafieniami skończy obecny sezon. Jeśli będzie zdrowy i utrzyma obecną dyspozycję, to zdobycie więcej niż 36 bramek wydaje się realne. Można się zastanawiać czy motywacja w pobijaniu własnych rekordów jest tak samo wielka, co w przypadku rywali.

Niepewny początek Lopeteguiego

Przed rozpoczęciem meczu zastanawiano się, jak West Ham będzie wyglądał na tle „The Citizens”. W końcu mówimy o zespole, który po przyjściu Julena Lopeteguiego zmienił swój styl gry. W pierwszych dwóch kolejkach zajął trzecie miejsce, jeśli chodzi o liczbę oddanych strzałów. Błyskawicznie okazało się, że zdominowanie Manchesteru City jest niemożliwe. Gospodarze mieli swoje momenty na początku meczu, a także w drugiej połowie, jednak mistrzowie Anglii mieli wszystko pod kontrolą. Jedyny piłkarz West Hamu, którego można wyróżnić jest Jarrod Bowen.

Anglik udowodnił, że 16 bramek w zeszłym sezonie Premier League nie było przypadkiem. Dziś pokazał sporo udanych dryblingów, które wpływały na zagrożenie pod bramką Edersona. Bez niego nie padłby gol samobójczy Rubena Diasa. Gdyby Mohammed Kudus miał chociaż 50% jego inteligencji boiskowej, „Młoty” najprawdopodobniej mocniej napędziłyby stracha rywalowi. Po dwóch porażkach można się zastanawiać, jak dalej będzie wyglądała ich przyszłość. Lopetegui to szkoleniowiec, który zalicza wzloty i upadki i może się okazać, że kibice szybko zatęsknią za pragmatycznym futbolem Davida Moyesa.

Warto odnotować, że w przerwie na boisku pojawił się Łukasz Fabiański, który zmienił kontuzjowanego Alphonse’a Areolę. Dla 39-letniego weterana był to pierwszy mecz w Premier League od 21 kwietnia. Polak w końcówce spotkania obronił groźny strzał Erlinga Haalanda. Wpuścił jedną bramkę, przy której nie miał zbytnio nic do powiedzenia. Każde takie spotkanie jest dla „Fabiana” ogromną nobilitacją, w tym wieku piłka ma przede wszystkim sprawiać radość.

Reklama

Bezlitośni mistrzowie

W ofensywie „The Citizens” rozegrali kolejne znakomite spotkanie. Podopieczni Pepa Guardioli oddali 17 strzałów i długimi fragmentami rywal mógł się poczuć, jak na karuzeli. W ataku pozycyjnym imponująco wyglądali Kevin De Bruyne, a także Bernardo Silva. Bez ich przeglądu pola byłoby trudno Erlingowi Haalandowi wykręcać tak fenomenalne liczby. Środek pola obecnych mistrzów Anglii długo będzie się śnił Guido Fernandezowi, a także Edsonowi Alvarezowi, którzy nie mieli dziś łatwego życia z Mateo Kovaciciem, a także Rico Lewisem. Młody Anglik zaliczył asystę i pokazał po raz kolejny, że jest bardzo dużym talentem. Jego postawa sprawiła, że mało kto dostrzegł nieobecność Rodriego. Z kronikarskiego obowiązku można przypomnieć, że zabrakło też Phila Fodena.

Zespół z Etihad Stadium udowodnił dziś, że potrafi dobrze grać w różnych fazach meczu i karcić rywala nawet wtedy, kiedy oddaje mu inicjatywę. Taka sytuacja miała miejsce w drugiej połowie, kiedy „Młoty” tworzyły sobie znacznie większą liczbę sytuacji bramkowych, a ostatecznie wystarczyło drobne zagapienie, aby niewidoczny od wielu minut Erling Haaland ustalił wynik meczu na 3:1. Piłka nożna w Anglii to taki sport, w którym grać chcą wszyscy, a na koniec i tak wygrywa Manchester City.

West Ham 1:3 (1:2) Manchester City

Haaland 10′, Dias (samobój) 19′, Haaland 30′, Haaland 83′

WIĘCEJ NA WESZŁO: 

Fot. Newspix

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Fura szczęścia Realu Madryt. A później dwa karne i zwycięstwo w San Sebastian

Jakub Radomski
5
Fura szczęścia Realu Madryt. A później dwa karne i zwycięstwo w San Sebastian

Anglia

Hiszpania

Fura szczęścia Realu Madryt. A później dwa karne i zwycięstwo w San Sebastian

Jakub Radomski
5
Fura szczęścia Realu Madryt. A później dwa karne i zwycięstwo w San Sebastian

Komentarze

1 komentarz

Loading...