Tydzień temu Wisła Kraków przed własną publicznością zebrała srogie baty od Cercle Brugge (1:6) w ramach pierwszego spotkania IV rundy eliminacji do Ligi Konferencji UEFA. Trener „Białej Gwiazdy” Kazimierz Moskal na konferencji prasowej przed rewanżem w Belgii podkreślał, że liczy się dla niego to, żeby zagrać dobry mecz.
– Oczywiście obydwa mecze są dla nas ważne, natomiast patrząc na ten jutrzejszy, to nie możemy oglądać się za siebie. Nie możemy myśleć o tym, co było tydzień temu. Chcemy po prostu zagrać dobry mecz tutaj w Belgii i powalczyć o jak najlepszy wynik. Myślę, że jest to jak najbardziej zdrowe podejście, jeśli chodzi o ten mecz rewanżowy. Wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacji, doskonale sobie z tego zdajemy sprawę, ale to jakby myślę bardziej determinuje nas do tego, żeby zagrać tutaj dobry mecz – mówił na środowej konferencji prasowej Kazimierz Moskal, cytowany przez wislaportal.pl.
Jakie wnioski wyciągnęła Wisła po srogiej lekcji futbolu od Cercle Brugge z pierwszego spotkania? –W piłce nożnej są dwie prawdy. Jedna jest taka, że piłka nożna to gra błędów. Kto popełnia więcej błędów, ten ma większe szanse na przegraną. To jest jedna prawda. I my tych błędów w tym meczu popełniliśmy sporo. Natomiast jeśli chodzi o drugą rzecz, to w piłce trzeba wyciągać wnioski z tych błędów i piłka nożna to jest też gra „11 na 11”, ale tak naprawdę ogranicza się do tego, że w pewnych strefach boiska gra się po prostu „1 na 1”. Przeciwnik był pod tym względem od nas dużo lepszy, jeśli chodzi o pojedynki „1 na 1”. Wykorzystali swój potencjał, który mają i wykorzystali sytuacje najlepiej jak potrafili w tym meczu – zaznaczył trener Wisły.
Pierwszy gwizdek w rewanżowym spotkaniu IV rundy eliminacji do Ligi Konferencji UEFA w starciu Cercle Brugge – Wisła Kraków usłyszymy dziś o godz. 20:00.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Bulterier bez twarzy Gattuso. Mateusz Kowalczyk w reprezentacji Polski
- Michał Probierz szuka stabilizacji, ale paru niespodzianek sobie nie odmówił
- Tylko wielcy kończą tak jak Szczęsny
- Szulczek: Ruch to wielki klub. Moja Warta miała tylko jeden dziadowski miesiąc
Fot. Newspix