Reklama

Złotowłosego Olmo debiut jak złoto. A Barcelona liderem

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

27 sierpnia 2024, 23:35 • 3 min czytania 12 komentarzy

Może i mają około siedmiuset trzydziestu czterech problemów natury finansowo-organizacyjnej, ale za to sezon ligi hiszpańskiej rozpoczynają z przytupem. Podopieczni Hansiego Flicka dziś pokonali Rayo Vallecano i po trzech kolejkach są jedyną drużyną w La Liga z kompletem punktów na swoim koncie. Imponujące? Jeszcze nie. Ciekawe? Już jak najbardziej tak. A do tego ten Dani Olmo…

Złotowłosego Olmo debiut jak złoto. A Barcelona liderem

W stolicy Katalonii nie mieliby pewnie nic przeciwko temu, by nagle ktoś zakończył sezon, przerwał liczenie i dał Blaugranie tytuł mistrza Hiszpanii. Niewiele wskazuje na to, że nagle świat postanowi się zatrzymać. Natomiast wiele wskazuje na to, że każdy kolejny mecz będzie dla piłkarzy Flicka jeszcze trudniejszy i jeszcze mniej przyjemny niż ten z Rayo.

A gospodarze naprawdę nie byli dziś zbyt gościnni, choć ostatecznie zostali z niczym.

Rayo Vallecano – Barcelona 1:2. Piorunujący start i… cisza

Unai Lopez. Facet, który otworzył nam to spotkanie i spróbował nadać rumieńców rywalizacji na Estadio de Vallecas. Gość, który ostatniego gola strzelił prawie rok temu, także Dumie Katalonii. Jego trafienie nie było jednak owocem indywidualnego popisu, a efektem dziesięciu minut bezdyskusyjnej dominacji całej drużyny Rayo. Ewidentnie udało się zaskoczyć gości tak agresywnym początkiem meczu.

I w tym zaskoczeniu utrzymać ich przez całą pierwszą połowę.

Reklama

Gdyby odjąć od niej te pierwsze dziesięć minut, bylibyśmy pewnie świadkami jednego z gorszych paździerzy ostatnich tygodni. Nadal lepszego niż bezbramkowe szlagiery Ekstraklasy, ale po prostu beznadziejnego dla każdego postronnego widza.

Flick miesza w kociołku i wyjmuje z niego Olmo

Jednak świat jest tak stworzony, że mecz piłkarski ma dwie połowy i… bardzo dobrze. W przerwie Hansi Flick uznał, że ma już dosyć tych popisów i pora wyciągnąć najcięższe działo. Po coś przecież za chłopa zapłacili. Dla niego pozbyli się Gundogana, wystawili się na pośmiewisko wielu złośliwców.

Na murawę wszedł Dani Olmo i już w pięć minut narobił więcej wiatru, niż wszyscy jego koledzy w pierwszej odsłonie meczu.

26-latek powinien wywalczyć rzut karny po faulu, którego ostatecznie nie odgwizdano. Rzucił kilka otwierających podań. Obił poprzeczkę. W pojedynkę przejął inicjatywę i zmienił to denne spotkanie z paździerzu w fajną rywalizację godną ligi hiszpańskiej. Wreszcie zdobył decydującego o losach spotkania gola, na którego piłkarze Rayo po prostu nie mieli odpowiedzi.

Reklama

Napiszmy to może wyraźnie – Dani Olmo zaliczył wejście smoka i w pojedynkę zaczarował Estadio de Vallecas. Z tą blond czupryną biegał dziś po boisku prawdziwy pan piłkarz.

Barca na szczycie tabeli, ale Lewy bez sztycha

Był w drugiej połowie taki moment, kiedy ucieszyliśmy się z kolejnego, już czwartego gola naszego rodaka w tym sezonie najwyższej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii. Ale tylko na chwilę. Po meczu z Rayo Robert Lewandowski nadal ma na swoim koncie trzy trafienia i do następnej kolejki na pewno się to nie zmieni.

Jego gol ostatecznie nie został uznany, bo chwilę wcześniej, i trudno tu z sędzią dyskutować, Jules Kounde nastąpił na buta Pepa Chavarrii.

To też nie była jedyna szansa Polaka na pokonanie dziś Daniego Cardenasa – wcześniej, pięć minut po zmianie stron nasz rodak na gola powinien zamienić niezłe podanie Raphinhi, lecz… mając przed sobą tylko bramkę, minął się z piłką.

Na rozgrzeszenie Lewego – wszystko działo się w tej akcji bardzo szybko. Tak jak zresztą w całej drugiej połowie, która postanowiła nam zrekompensować trudy oglądania pierwszej odsłony meczu. Zrywem, do którego sygnał dał Olmo, Barca wygrała trzeci mecz w tym sezonie. Trzeci wynikiem 2:1.

A czwarty rozegra w sobotę z Realem Valladolid.

Rayo Vallecano – FC Barcelona 1:2

Unai Lopez 9′ – Pedri 60′, Dani Olmo 82′

WIĘCEJ NA WESZŁO: 

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Barcelona w końcu spłaciła zaległe bonusy za swoją niespełnioną gwiazdę

Arek Dobruchowski
0
Barcelona w końcu spłaciła zaległe bonusy za swoją niespełnioną gwiazdę

Komentarze

12 komentarzy

Loading...