Wisła Kraków została zdemolowana przez Rapid Wiedeń. Kazimierz Moskal na konferencji prasowej po meczu (6:1 dla Austriaków) odniósł się do kilku kwestii związanych z tą rywalizacją.
– Nasze problemy nie zmniejszają się, tylko zwiększają. Colley prawdopodobnie zerwał ścięgno Achillesa, a Sapała ma problemy z barkiem. To poważne problemy. Ale mamy kolejne mecze i musimy sobie radzić. Mecz ze Zniczem Pruszków musimy wygrać. Naszym zadaniem będzie zagranie niedzielnego meczu tak, jakbyśmy tego chcieli. W ramach podziękowania dla kibiców, którzy przyjechali nas wspierać.
I dodał odnośnie lepszej drugiej połowy w wykonaniu “Białej Gwiazdy”: – Nie uciekam od odpowiedzialności. Może jedenastka wystawiona na początku nie była optymalna, nie wiem. Może stąd lepszy obraz naszej gry w drugiej połowie, że nastąpiły zmiany. Ale w Rapidzie też one były i często bywa tak, że przy wysokim prowadzeniu do przerwy gra takiej drużyny wygląda inaczej.
Moskal odniósł się też do pytania, czy nie bał się pobicia rekordu Polski, jeśli chodzi o wysokość porażki: – W takiej sytuacji nikt w szatni nie myśli, żeby wygrać mecz. Myśli się, żeby z jak najmniejszą stratą i honorem skończyć mecz. To się zdarza w piłce. W przerwie nie było sensu używać mocnych słów. Sytuacja po 45 minutach sama mówiła wiele.
Czytaj więcej o europejskich pucharach:
- Dwucyfrówka w dwumeczu. Legia przespacerowała się po amatorach z Walii
- Brudny szmal Łomakina. Rosja pierze kasę w piłce
Fot. Newspix