Wiktor Biedrzycki w swoim debiucie w Wiśle Kraków obejrzał czerwoną kartkę i osłabił swój zespół w starciu z Polonią (0:0). Były stoper Bruk-Betu w rozmowie z Wisłą powiedział o tej sytuacji, ale też o pierwszych dniach spędzonych w nowym klubie.
– Przydarzył mi się błąd, który biorę na klatę. Nie powinien mi się on przytrafić, trochę niefortunna sytuacja, ale nie ma co się z niej tłumaczyć. To się już wydarzyło, także biorę to na barki i przyznaję się do błędu – mówił Biedrzycki. – Czułem się w miarę nieźle. Myślę, że do sytuacji z czerwoną kartką solidnie to wyglądało, ale niestety na tej pozycji taka sytuacja rzutuje i ocena na pewno idzie w dół.
26-latek powiedział więcej o meczu z Polonią, który Wisła Kraków tylko zremisowała 0:0. Dla zespołu trenera Kazimierza Moskala nie jest to dobry wynik, celem bowiem jest awans, a strata dwóch oczek z niżej notowaną Polonią to marny start ekipy z Krakowa.
– Polonia się cofnęła, liczyła na kontry, zamykała nam środek i właśnie czekała na taką sytuację, jaka się wydarzyła niestety w 57. minucie. Na pewno musimy być bardziej skoncentrowani, bo takie rzeczy nie mogą nam się przydarzać – dodał Biedrzycki, który teraz sobie odpocznie od ligowych spotkań.
– Na pewno byłem trochę zaskoczony, bo jestem tydzień w drużynie, ale też zdawałem sobie sprawę, że trener dokona paru zmian. Gramy co trzy dni spotkania i musimy rotować tym składem, ponieważ mamy szeroką kadrę i trener chce z niej skorzystać – zakończył.
Możliwe jednak, że były obrońca Bruk-Betu wystąpi w rewanżowym starciu II rundy eliminacji Ligi Europy z Rapidem Wiedeń. Pierwszoligowiec mierzy się z Austriakami w czwartek 1 sierpnia. W pierwszym meczu, przy Reymonta Wisła przegrała 1:2.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Kokaina, morderstwa, Pablo Escobar. Jak kartele zawładnęły futbolem
- Wilfredo Leon: Kiedy zdobywałem srebro, wewnętrznie czułem się wściekły
- W 14 lat od ćwierćfinału Ligi Mistrzów do bankructwa. Jak upadło Bordeaux?
Fot. Newspix