Wisła Kraków podejmuje dziś Rapid Wiedeń w ramach II rundy eliminacji Ligi Europy. Trenerem austriackiej drużyny jest 39-letni Robert Klauß, który prowadzi ten zespół od listopada 2023 roku. Jaki ma pomysł na grę? Jak chce przenieść na Rapid wartości, których nauczył się podczas dziesięcioletniej pracy w RB Lipsk? Co powinni o nim wiedzieć kibice i jak odmienił obliczę dzisiejszego rywala „Białej Gwiazdy”?
Robert Klauß był piłkarzem, jednak nigdy nie pograł na poważnym poziomie, występował tylko w niższych niemieckich ligach. Szybko doszedł do wniosku, że wyżej się nie przebije, więc już w młodym wieku ukierunkował się na trenerkę. Jest dzieckiem Red Bulla, w murach tamtejszej akademii pracował blisko dekadę. W latach 2009-2012 z przerwami grał w rezerwach RB Lipsk. Uczył się trenerskiego fachu, zaczął prowadzić juniorskie drużyny, od U-17 przez U-19 do drugiego zespołu.
W 2018 roku trafił do pierwszej drużyny jako asystent. Miał niesamowite szczęście, bo mógł pracować pod okiem Ralfa Rangnicka i Juliana Nagelsmanna, aktualnych selekcjonerów odpowiednio Austrii i Niemiec.
POCZĄTKI
– Byłem trochę zaskoczony, ale oczywiście byłem niesamowicie szczęśliwy i nie zastanawiałem się dwa razy, tylko od razu powiedziałem: tak, zrobię to! – mówił Klauß w 2016 roku, kiedy objął drugi zespół Lipska. To była dla niego pierwsza tak wymagająca misja. Znalazł się na świeczniku, wcześniej pracując przez półtora roku z drużyną do lat 17.
– Ten klub jest dla mnie po prostu sprawą serca. RB Lipsk to mój klub. Tutaj byłem i mogę się dalej rozwijać jako trener. To, że mogę tu pracować nad tym, co było i jest tu tworzone, napawa mnie ogromną dumą. Postrzegam to jako obowiązek, aby pójść o krok dalej w tym, co pomogłem zbudować przez lata – kontynuował.
– Moi chłopcy czekają na mecze, kiedy na trybunach pojawi się mnóstwo kibiców. To zupełnie inne granie niż na naszych obiektach treningowych, kiedy czasem przyjdzie 100 osób. To zupełnie inny wymiar – mówił Klauß.
Nakręcała go wizja pracy w tym środowisku. Był przesiąknięty pomysłem Red Bulla. Wydawało się, że jest kwestią czasu, kiedy obejmie pierwszy zespół i dostanie szansę w Bundeslidze.
Taka jednak nigdy nie nadeszła. W 2020 roku zgłosił się po niego drugoligowy FC Nurnberg, klub utytułowany, który znalazł się na pewnym zakręcie i który dał mu to, czego nie otrzymał wcześniej – możliwość pracy jako pierwszy trener. Z seniorami, na szczeblu centralnym.
TRUDNE ŚRODOWISKO
Robert Klauß od razu wiedział, że trafił do wymagającego miejsca. Mimo, że klub ugrzęzł w 2. Bundeslidze (tylko przez sezon w ciągu ostatniej dekady występował na najwyższym szczeblu), to panowało tam istne piekiełko. Presja kibiców była namacalna na każdym kroku. – Kiedy przegrywasz, to prawie wszystko jest złe – twoje decyzje, taktyka. Jeśli z kolei wygrywasz, to wszystko jest w porządku. Jesteś najlepszym trenerem – śmiał się Klauß w rozmowie z Suddeutsche Zeitung.
– Wygraliśmy 4:1 z VfL Osnabruck, było to naprawdę niezłe spotkanie. Następnego ranka wynosiłem śmieci, zaczepił mnie jeden kibic. „Świetny mecz wczoraj, świetny…” – usłyszałem.
Starał się z drużyną dokonać progresu, powtarzał, że wyjmuje cegły z plecaka, by jego zespół grał lżej, płynniej i ładniej dla oka. Do tego miały przyjść wyniki, ale drugoligowiec pod jego wodzą nigdy nie mógł złapać na dłużej udanej serii. Przyzwoicie to wyglądało na początku rozgrywek 2021/22, kiedy FC Nurnberg w jedenastu pierwszych kolejkach sezonu nie zaznał smaku porażki (5 zwycięstw, 6 remisów). Później jednak nadeszły trzy przegrane mecze z rzędu. Następnie jego drużyna grała w kratkę, na przełomie lutego i marca potrafiła wygrać cztery spotkania z rzędu, i to z HSV czy Hannoverem 96, by sezon zakończyć pięcioma meczami bez zwycięstwa.
Klauß chciał grać wysoko, odważnie, zakładał pressing na połowie rywala. Jego pomysł jeszcze z czasów młodzieżowych drużyn Lipska na dłuższą metę nie wypalił. W październiku 2022 roku mu podziękowano. – Żałujemy tej decyzji, ale jest ona nieunikniona – czytamy w oświadczeniu klubu. – Robert wykonał tutaj dobrą robotę przez ponad dwa sezony. Jednak rozwój sytuacji w ostatnich tygodniach wcale nie był zadowalający. Sposób, w jaki drużyna grała w Karlsruhe (porażka 0:3, ostatni mecz Niemca za sterami FC Nurnberg – red.), ale także w niektórych wcześniejszych meczach, był nie do przyjęcia.
AUSTRIA I NOWE WYZWANIA
W listopadzie 2023 roku po Klaußa sięga Rapid Wiedeń. Pracę na najwyższym poziomie w Austrii szkoleniowiec traktuje jako awans sportowy, ale i możliwość chłonięcia innej, choć bardzo zbliżonej do niemieckiej kultury piłkarskiej. – Przyjazd tutaj był dla mnie tak atrakcyjny, ponieważ podstawowa idea tego, jak powinna działać piłka nożna, jest zbieżna z moją, a drużyna jest również dobrym fundamentem – mówił 39-latek w rozmowie z 90 minuten.
– Pracę w Austrii miałem w planach od dłuższego czasu. Poprzez relacje między Lipskiem a Salzburgiem śledziłem również ligę i większe kluby w lidze, takie jak Rapid, Sturm czy LASK. Wszyscy w Niemczech wiedzą, jakim klubem jest Rapid – dodał, choć przyznał, że nie ma w tym ani grama kurtuazji. Mówimy w końcu o klubie, który sięgnął po aż 32 tytuły mistrza kraju.
Klauß wiedział doskonale, co oznacza praca pod presją, jednak w Austrii spotkał się z trochę innym odbiorem. Kibice byli wszechobecni, jednak poziom ich wiedzy i zainteresowania piłką był trochę inny niż w FC Nurnberg.
– Były spotkania z fanami, usiadłem z naszymi ultrasami, między innymi po to, żebyśmy mogli się poznać i mogli się przyjrzeć, jakim jestem facetem. I to właśnie czyni nas klubem, czyni z nas wspólnotę. Gramy w piłkę nożną dla emocji i chcemy zabrać ze sobą kibiców w drogę, w przejrzysty sposób wytłumaczyć, dlaczego coś robimy. FC Nurnberg też była bardzo podobny, więc nie była to duża zmiana – dodał, choć dopiero z fanami Rapidu znalazł prawdziwy wspólny język.
„NIE JESTEŚMY GEJOWYMI FIOŁKAMI”
Wkupił się w ich łaski niezłymi wynikami, ale też stanął w ich obronie pod koniec lutego, gdy po wygranych derbach z Austrią Wiedeń doszło do głośnego skandalu. Po zwycięstwie w prestiżowym starciu kilku piłkarzy Rapidu poniosło, dołączyli do fanów na trybunach i śpiewali homofobiczne piosenki. – Nie jesteśmy gejowymi Fiołkami – śpiewali, odnosząc się oczywiście do piłkarzy Austrii i barw, które nosi klub zza miedzy.
Ukarano pięciu zawodników, asystenta Klaußa, Stefana Kulovitsa, a selekcjoner reprezentacji Austrii Ralf Rangnick zadeklarował, że nie powoła na marcowe zgrupowanie bohaterów tego wydarzenia.
Die kultigen Rapidler Part 2… #faklive pic.twitter.com/KA5ATciWT2
— Simon1911⛑️⚽️ (@simon19111911) February 26, 2024
Klauß jednak stanął za drużyną. Chociaż przyznał, że skala oburzenia (aferę komentowały wszystkie zagraniczne media) jest nieco rozdmuchana i popularność Rapidu też miała w tym wszystkim duże znaczenie.
– My jako Rapid i największy klub w kraju z tą charyzmą przyciągamy ekstremalną uwagę mediów – mówił. – W Niemczech zdarzały się podobne incydenty, nie do końca takie same, ale istniały. Zależy to również od tego, w którym klubie to się dzieje i jak koncentrują się na tym media. Ma znaczenie, czy zrobiłby to zawodnik na przykład Borussii Dortmund, Bayernu czy Schalke, czy też Heidenheim, Paderborn i Ingolstadt. Szkoda, ale tak to już jest. Chciałbym również wiedzieć, jaka byłaby reakcja opinii publicznej, gdyby coś takiego wydarzyło się w jednym z tak zwanych małych klubów w Austrii.
– Zawodnicy zostali ukarani. Przez komisję i wewnętrznie w drużynie. To są moi chłopcy. Zawsze za nimi staję, tak było i wtedy. Zadałem sobie następujące pytania: Co możemy zrobić, jak możemy sobie z tym poradzić, jakie są konsekwencje? A jaką rolę pełnię jako trener, jak mogę pomóc i wesprzeć?
NIEMIECKI DAWID SZWARGA?
Redbullowski pomysł na piłkę i mocna więź z kibicami oraz zespołem to nie wszystko. Robert Klauß był pewnym obiektem żartów środowiska, jako szkoleniowiec, który często korzysta z piłkarskiej nowomowy. Znamy to chociażby na przykładzie Dawida Szwargi. Trener Rapidu podchodzi jednak do tego z uśmiechem, ma zresztą duży dystans do samego siebie.
Ale rzeczywiście coś w tym jest, jeszcze w Niemczech mówiono, że zbyt często po słabszych meczach akcentuje liczbę sprintów swojego zespołu czy skupia się na bramkach oczekiwanych. Klauß w rozmowie z Suddeutsche Zeitung: – Patrzę na dane, zwłaszcza na statystyki, które są ważne dla naszego sposobu odczytywania gry. Wartości sprintu mają kluczowe znaczenie w grze przeciwko piłce. Do tego dochodzą strzały na bramkę. I gole oczekiwane – nasze oraz przeciwnika. Są to dla mnie istotne wartości, według których oceniam grę.
– On jest po prostu stary! – mówił Klauß ze szczerym śmiechem o ówczesnym dyrektorze sportowym Norymbergii, Dieterze Heckingu, który wytykał trenerowi przekombinowany sposób mówienia o piłce. – Już dziesięć lat temu mówiłem o półprzestrzeniach, nie będę teraz zmieniał swojego języka. Masz ten sam pomysł, widzisz to samo, po prostu nazwij to inaczej. Myślę, że to całkiem przyjemne, że Dieter jest tak bezpretensjonalny i mówi: Możesz trzymać się ode mnie z daleka od swoich nowomodnych bzdur! Jako młodzi trenerzy musimy być bezpretensjonalni i nie myśleć, że odkrywamy piłkę nożną na nowo.
– Bardzo go szanuję i korzystam z jego porad. To bardzo mądry i doświadczony trener – komplementował Heckinga, pokazując, że ma z nim fantastyczną więź. W końcu to były trener Wolfsburga czy Gladbach ściągał Klaußa do FC Nurnberg.
***
Jakim Robert Klauß jest obecnie trenerem? Jak w Austrii jest odbierany Rapid pod jego wodzą? Zapytaliśmy o to Mieszka Pugowskiego, eksperta od austriackiej piłki, który śledzi te rozgrywki od dłuższego czasu.
Czy szkoła Red Bulla jest mocno u Klaußa widoczna?
Tak, widać, że był asystentem u Ralfa Rangnicka i Juliana Nagelsmanna. Z Wisłą zobaczymy tak naprawdę pierwszą poważną próbę zaimplementowania tego stylu w Rapidzie. Możemy spodziewać się ofensywnej, intensywnej gry, bezpośrednich ataków, zaangażowanych bocznych obrońców, dominacji przed polem karnym i przestrzeni na skrzydle dla Wisły do kontrataków. Słabych punktów, szczególnie patrząc na różnicę w indywidualnej jakości piłkarzy, będzie niewiele, ale jest to drużyna „do ugryzienia”.
Rapid jest murowanym faworytem. Wisła ma chociażby cień szansy na korzystny wynik?
Cień oczywiście ma, tak samo, jak miała na wygranie Pucharu Polski. Dwumecz trochę zmniejsza szansę na niespodziankę, bo w przypadku np. niekorzystnego rezultatu w Krakowie Rapid będzie miał szanse na odwrócenie wyniku u siebie. Wiedeńczycy to jednak murowani faworyci, według mnie najbardziej prawdopodobnym scenariuszem są dwie wygrane austriackiej drużyny.
Rapid to w tej chwili która siła w Austrii?
Na ten moment wynikowo czwarta. LASK trochę ich przebił, ustabilizował formę i trzeci sezon z rzędu znajduje się na podium. Rapid w tym samym czasie nie załapał się do czołowej trójki nawet raz. Potencjał jest dużo większy, liczby wiedeńczyków nie wyglądają tak źle, ale problem jest z wynikami. Ostatnio do grupy mistrzowskiej załapali się ledwo, w ostatniej kolejce, w pucharach nie grali od dwóch lat. Najbliższy czas może być momentem odbicia się i wrócenia do topu.
Austriacy są pewni siebie przed meczem, czy być może jest lekka obawa przed starciem z Wisłą?
O obawie to raczej nie ma mowy. Nie znaczy to oczywiście, że jest lekceważenie – wszyscy w Wiedniu pamiętają o blamażu z Vaduz (klub z Liechtensteinu, który pokonał Rapid w eliminacjach LKE – red.) dwa lata temu, nikt nie chce powtórki. Jest zdrowa pewność siebie, z respektem do każdego rywala.
Remis bądź wygrana Wisły Kraków w pierwszym meczu to byłaby ogromna sensacja?
Remis to byłby duży sukces, wygrana – ogromna, ogromna sensacja. Rapid nie miałby łatwo w mediach i wśród kibiców po takim wyniku.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Żukowski łotewskim agentem specjalnym. Falstart Śląska w pucharach
- Jedni muszą, drudzy mogą. Powrót do 2011 roku – Legia i Wisła wspólnie w pucharach
- Rekordowy budżet, kasa z Europy, fani na trybunach. Jak „Jaga” monetyzuje mistrzostwo
Fot. Newspix