Wszystkiemu jak zwykle winni pismacy. Gdyby nie rażąco niesprawiedliwe artykuły pożal się Boże gryzipiórków, o sponsorowanie Lechii Gdańsk biliby się Orlen, PGE, Tauron, KGHM, Enea, PKO BP, PZU i dwadzieścia innych spółek skarbu państwa. Ale dziennikarze kreowali „niewłaściwy negatywny przekaz”, co „zniechęciło firmy państwowe” i zniweczyło wszystkie „wysiłki i wyniki” Lechii Gdańsk. Tak przynajmniej sądzi jej pokrzywdzony prezes, Paolo Urfer. Mówi: „Uważamy to za bardzo niesprawiedliwe”.
Szwajcar podzielił się wczoraj z kibicami oficjalnym komunikatem o stanie klubu z Pomorza, w którym ostatnio wybiło szambo. Długa wiadomość przepełniona jest okrągłymi frazesami typu „na wysokich obrotach kontynuujemy odbudowę klubu”, „wyzwania finansowe są częścią procesu restrukturyzacji i rozwoju”, bla, bla, bla. Ciekawie robi się w momencie, gdy Urfer pochyla się nad spółką Energa z Grupy Orlen, która w poprzednim układzie właścicielskim przez długie lata sponsorowała Lechię, a po przejęciu klubu przez Mada Global podziękowała za współpracę. Od tamtego czasu spółki Skarbu Państwa nie wspierają klubu z Trójmiasta.
Urfer pisze:
Pomimo wszystkich naszych wysiłków, aby przywrócić Energę na koszulki jako naszego głównego sponsora, wydaje się, że niewłaściwy negatywny przekaz medialny zniechęcił którąkolwiek z dużych firm państwowych do dołączenia do Lechii Gdańsk jako głównego sponsora drugi sezon z rzędu. Uważamy to za bardzo niesprawiedliwe, biorąc pod uwagę wszystkie nasze wysiłki i wyniki, które osiągnęliśmy, ale niestety nie możemy nic z tym zrobić. Nadal aktywnie poszukujemy możliwości sponsoringu, które będą zgodne z wartościami i wizją naszego klubu. Posiadanie odpowiednich partnerów jest dla nas kluczowe i jesteśmy przekonani, że pozyskamy bardzo potrzebnego sponsora, który będzie odzwierciedlał prestiż i ambicje naszego klubu.
Szambo wybija. Źle dzieje się w Lechii Gdańsk
Innymi słowy, zdaniem Urfera wielkie państwowe firmy omijają Lechię szerokim łukiem nie dlatego, że ta…
- mierzy się z poważnymi problemami z płynnością finansową na przestrzeni całego roku
- ma wkurzonych piłkarzy, którzy w pewnym momencie rozważali strajk
- pierwotnie nie otrzymała licencji na grę w Ekstraklasie, musiała się odwoływać, finalnie otrzymała nadzór finansowy
- ma niejasne powiązania z łotewską Valmierą, której właściciel jest adwokatem rosyjskich i czeczeńskich oligarchów i mafiosów
- została przejęta przez fundusz Mada Global z Dubaju i do końca wiadomo, kto za nim stoi
- mając problemy finansowe podpisuje giga kontrakt z Luisem Fernandezem albo dokonuje gotówkowych transferów (i wydaje np., według oficjalnego sprawozdania, 1,6 mln euro za Camilo Menę)
- proponowała też nie wiadomo dlaczego 700 tysięcy euro za Jakuba Krzyżanowskiego z Wisły czy Wiktora Bogacza z Miedzi
- zalegała z płatnością 600 tysięcy euro za Tomasa Bobcka, przez co została ukarana zakazem transferowym (został już zniesiony)
- o wypłatę zaległych pensji sądzi się z Ilkayem Durmusem, który w pierwszej instancji wygrywa tę walkę
- zalega grube pieniądze też Dusanowi Kuciakowi
- miała nad sobą realną groźbę otrzymania karnych ujemnych punktów od PZPN
- odwołuje sparing z Lechem, bo nie ma piłkarzy
To na pewno nie jest powód tego, że spółki Skarbu Państwa niechętnie patrzą na sponsoring w Lechii Gdańsk.
Dzieje się tak dlatego, że… DZIENNIKARZE O TYCH WSZYSTKICH RZECZACH KŁAMLIWIE NAPISALI.
Paolo Urfer reprezentuje niebywale uroczą i wygodną logikę. Wisimy z płatnościami? Przepłacamy piłkarzy? Mamy niejasne powiązania? To nic. Żadne z powyższych z pewnością nie ma dla sponsorów żadnego znaczenia. Tylko ci szukający dziury w całym dziennikarze… Spójrzmy na Lechię Gdańsk optymistycznie – władze klubu robią przecież, co się da, żeby otrzymać kasę od grupy Energa. Urfer staje na głowie w swoim gabinecie wyczekując, aż prezes tej spółki Skarbu Państwa w końcu zapuka do jego drzwi. Choć to nadal nie następuje, Szwajcar wciąż heroicznie czeka. Zaraz za to czekanie ktoś będzie musiał przyznać mu medal. Takie poświęcenie! Taka praca! Biedaczek jest tak pochłonięty tym wyczekiwaniem na państwowe pieniądze, że aż przez cały rok zapomina opłacać pensji swoich pracowników. I jak tak kolejny miesiąc nie wychodzi ze swojego gabinetu, bo a nuż przyjdą sponsorzy z workiem pieniędzy, w chwili zwątpienia łączy w swojej głowie kropki: – Nie przychodzą przez te wszystkie niesprawiedliwe artykuły!
Tak, na pewno.
Po pierwsze – coś się panu Urferowi pomyliło. Jeśli ktoś jest winny złego wizerunku Lechii, który przekłada się na zainteresowanie różnych podmiotów, to jest nią sama Lechia, a nie dziennikarze, którzy opisują to, co dzieje się wokół klubu.
Po drugie – w polskich warunkach trzeba się naprawdę mocno postarać, żeby żadna spółka Skarbu Państwa nie chciała ogrzewać się przy twoim klubie. Lechia widocznie się postarała. Na swój sposób – doceniamy!
Po trzecie – Urfer przychodzi do klubu z prywatnym funduszem, więc z jakiej racji oczekuje, że obca firma będzie mu cokolwiek gwarantować? Zupełnie serio – dlaczego miałaby? Czy nie lepiej podobne apele i naciski kierować w stronę… funduszu z Dubaju?
„Chciałeś rower, to pedałuj”, mówił Zbigniew Boniek do Grzegorza Lato w 2008 roku. To samo można powiedzieć dziś do Urfera, który jest twarzą nowego rozdania w Lechii Gdańsk. Skoro zagraniczny fundusz chce bawić się w klub piłkarski, to niech wykaże jakieś zainteresowanie i wyłoży kasę na stół. W Lechii pojawiły się ostatnio pieniądze (choćby transza z C+) i pojawią się one też wkrótce – według portalu sport.trojmiasto.pl Gdańsk ma przekazać Lechii dziesięć milionów złotych (!) w zamian za promocję miasta. Takie to starania Urfera i jego ludzi o restrukturyzację klubu. Dostaną kasę z ratusza – jakoś to będzie. I jeszcze mają czelność narzekać, że oprócz ratusza mogłaby dorzucić się jeszcze jakaś spółka Skarbu Państwa.
A może niech dorzuci się Mada Global? O tym nie pomyśleliście?
Komunikat prezesa Lechii tylko dopełnia ponurą aurę, jaka otacza gdański klub w ostatnich tygodniach. Śmieszno-straszny jest jeszcze jeden fragment: „Naszym celem na ten sezon jest nie tylko utrzymanie się, ale także rywalizacja o czołowe lokaty. Jesteśmy ambitni, a naszym ostatecznym celem jest ustanowienie Lechii Gdańsk potężną siłą w polskim futbolu”.
Doceniamy ambicję. Sugerujemy jednocześnie, żeby ten bieg po trium w Ekstraklasie zacząć od znalezienia pieniędzy na pensje piłkarzy i pracowników.
WIĘCEJ O LECHII GDAŃSK:
- Szambo wybija. Źle dzieje się w Lechii Gdańsk
- Nowy zespół, ale w klubie stare problemy. Na co stać Lechię w Ekstraklasie?
- Zastrzyk finansowy dla Lechii Gdańsk. Miasto da 10 mln zł
Fot. newspix.pl