Reklama

Arnau Ortiz w Śląsku Wrocław. „Jeśli nauczy się grać bardziej zespołowo, będzie dobrze”

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

19 lipca 2024, 11:04 • 4 min czytania 5 komentarzy

Odkąd David Balda jest dyrektorem sportowym Śląska Wrocław, przeważnie wzmocnieniami okazują się piłkarze defensywni. Aleks Petkow, Petr Pokorny i Simeon Petrow to ruchy zdecydowanie na plus. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z zawodnikami ofensywnymi. Tutaj Czech ciągle nie może trafić. Jego główną nadzieją na przełamanie złej passy będzie Arnau Ortiz.

Arnau Ortiz w Śląsku Wrocław. „Jeśli nauczy się grać bardziej zespołowo, będzie dobrze”

Patryk Klimala, Kenneth Zohore, Burak Ince, Mateusz Żukowski, Lewuis Pena – każde z tych nazwisk to mniejszy lub większy niewypał. Nawet jeśli ktoś dał jakieś konkrety w przekroju całego sezonu (Ince, Żukowski), były to epizody, spodziewano się znacznie więcej.

Tego lata do Śląska przyszli Marcin Cebula i Sebastian Musiolik, ale jeśli się sprawdzą, zawsze będzie można powiedzieć, że w ich przypadku żaden skauting nie był potrzebny. Papierkiem lakmusowym dla działań Baldy w temacie graczy do przednich formacji będzie przede wszystkim postawa Juniora Eyamby i właśnie Arnau Ortiza, zakontraktowanego w czwartek.

Eyamba zaczął najgorzej, jak się dało. Nie wytrzymał trudów przygotowań, doznał kontuzji i wypadł na kilka tygodni. Zostaje więc 22-letni Hiszpan.

Jego dorobek w piłce seniorskiej jest na razie dość skromny. Szkolił się w Gironie, ale nigdy nie zadebiutował w pierwszym zespole i wędrował na kolejne wypożyczenia. Zaczął od czwartoligowego SCR Penya Deportiva (15 meczów, 4 gole). Następnie był trzecioligowy Real Murcia (31 meczów, 5 goli, 1 asysta), a ostatni sezon to już dwa pobyty w klubach Segunda Division. Jesienią chodziło o Eldense (9 meczów), wiosną o Cartagenę (14 meczów, 1 asysta).

Reklama

W Cartagenie łatwiej było mu się zaaklimatyzować, bo spotkał tam kilka znajomych twarzy z Girony. Od początku czuł, że w tym klubie obdarzyli go zaufaniem, czego brakowało mu w Eldense. – Potrzebowałem, żeby ktoś na mnie postawił. Trener Julian Calero z entuzjazmem przekazuje mi różne rzeczy. Poprosił, abym był odważny i miał osobowość – mówił w dzienniku „AS”.

Przychodził do zespołu, który znajdował się w bardzo trudnej sytuacji: przedostatnia pozycja w tabeli i pięć punktów straty do strefy bezpiecznej. Udało się z tych problemów wykaraskać. Po przyjściu Ortiza drużyna „Efese” w pierwszych pięciu spotkaniach wywalczyła 10 punktów i dalej już poszło. Pod koniec sezonu on i koledzy odnieśli cztery zwycięstwa z rzędu, więc nawet trzy porażki na finiszu nie przeszkodziły w spokojnym osiągnięciu celu. Cartagena zakończyła sezon z sześcioma „oczkami” zapasu nad kreską.

Ortiz na początku miał spory udział w dobrych wynikach. Częściej grał jako rezerwowy niż zaczynał w podstawowym składzie, ale co tydzień dostawał przynajmniej 20 minut, żeby się pokazać. W drugiej części rundy jego akcje spadły. W ostatnich jedenastu kolejkach aż sześć razy nie podnosił się z ławki.

Pytanie zatem, czego można się po nim spodziewać?

To ciekawy zawodnik. Przyszedł tej zimy, kiedy nie mieliśmy szybkich skrzydłowych i wniósł powiew świeżości. Jest super szybki, dobry w podaniach, potrafi wykończyć akcję strzałem z dystansu – zaczyna od wymienienia jego zalet Jose Pastor, dziennikarz zajmujący się na co dzień Cartageną.

Reklama

Nie ukrywa on jednak, że Ortiz ma ewidentne wady, które mogą go blokować. – On jest tak, tak, tak indywidualny! Czasami wychodziło z tego coś dobrego, ale innym razem nie mogłeś się doczekać, żeby zobaczyć, jak zostanie zmieniony. Ma tendencje do bycia strasznie nieregularnym, a jakość jego występów spada, gdy nie ma ciągłości w grze – wylicza nasz rozmówca.

Dokładnie takie wrażenie można było odnieść na podstawie jego kilkuminutowych highlightsów na YouTube z czasów Realu Murcia: indywidualne granie, skupienie na sobie, holowanie piłki. Jak widać, tym razem tak mały materiał poglądowy nie zmylił.

Nawet jedyna asysta, którą zaliczył w Cartagenie przy zwycięskim golu z Mirandes sporo mówi co do jego stylu gry.

Jose Pastor puentę ma w miarę optymistyczną. – Jeżeli poczuje, że jest ważny, będzie świetny. Jest w stanie strzelać i asystować. Jeśli nauczą go, kiedy być bardziej indywidualnym, a kiedy bardziej zespołowym, powinno być dobrze – mówi.

W Śląsku potencjalnie mają sporo do wygrania, Ortiz znajduje się jeszcze w dość atrakcyjnym wieku, ale muszą swojego nowego skrzydłowego okiełznać. Jacek Magiera lubi takie wyzwania, będzie mógł się wykazać.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. Newspix/Accredito/Adriana Ficek/slaskwroclaw.pl

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

5 komentarzy

Loading...