Gwiazdor reprezentacji Gruzji, Giorgi Mamardashvili, został zapytany o przenosiny do Bayernu Monachium. Klub z Niemiec był zainteresowany bramkarzem minionego lata, wówczas do transferu nie doszło. W rozmowie ze „Sky Deutschland” golkiper Valencii powiedział o swojej przyszłości.
Reprezentacja Gruzji napisała piękną historię na tegorocznym Euro. Zespół trenera Willy’ego Sagnola zaskoczył wszystkich, awansował do fazy pucharowej, ale w 1/8 finału przegrał z Hiszpanią 1:4. Jednym z bohaterów Gruzji bez wątpienia został Giorgi Mamardashvili, kapitalnie wyglądał na imprezie, wielokrotnie ratował skórę swoim kolegom z pola.
Nie może więc dziwić duże zainteresowanie 23-letnim bramkarzem. W rozmowie z „Sky Deutschland” został on zapytany o przenosiny do Bayernu Monachium, bowiem klub z Bawarii chciał go ściągnąć jeszcze minionego lata. – Bayern ma wciąż najlepszego bramkarza na świecie. Obecnie nie można się tam przenieść. Pojechałbym tam tylko wtedy, gdy miałbym grać. Jeśli nie będę grał, to nie.
🔴🇬🇪 Giorgi Mamardashvili on Bayern links: „Bayern still have the best goalkeeper in the world”.
„It’s currently not possible to move there. I would only go there if I’ll play. If I don’t play, then not”, told SkyDE.
ℹ️ Mamardashvili was close to joining Bayern one year ago. pic.twitter.com/6kJsF6cBLQ
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) July 1, 2024
Dla Mamardashviliego, co zrozumiałe, liczy się regularna gra. Mógłby on trafić do Bayernu jako następca Manuela Neuera, a nie jako jego zmiennik. 38-letni bramkarz Bayernu ma kontrakt z klubem do czerwca 2025 roku. Kto wie, być może zakończy wówczas karierę, a w jego miejsce monachijski klub sprowadzi utalentowanego Gruzina.
Co do Mamardashviliego, to jest związany umową z Valencią do 2027 roku. Trafił do Hiszpanii zimą 2022 roku z Dinamo Tbilisi za… 850 tys. euro. Obecnie jego wartość rynkowa wynosi około 35 mln euro.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Euro w niemieckiej dziurze, czyli witamy w Gelsenkirchen
- Krwawe piekło Słowaków. Latający Jude uratował Anglików
- Pozytywni kibice, energia Ilicicia i gol turnieju. Erik Janża opowiada o Słowenii
Fot. Newspix