Im strzelać nie kazano. A jednak strzelali. W meczu drużyn, które wydawało się, że zagrają na bezpieczny remis, zagrały na… niebezpieczny remis. Bo szala przechylała się to w jedną, to w drugą stronę. Ostatecznie jednak Słowacja z Rumunią podzieliły się punktami i zagrają w fazie pucharowej Euro 2024.
To było niemałe zaskoczenie, że najbardziej nieprzewidywalną grupą na tegorocznym Euro okazała się grupa E. W pierwszej kolejce jej “papierowi” faworyci zostali zaskoczeni przez niedocenianych Rumunów i Słowaków. Nasi południowi sąsiedzi sensacyjnie pokonali Belgów, czyli trzecią drużynę świata w rankingu FIFA, a Rumuni zlali 3:0 straszących tylko nazwiskami Ukraińców. W drugiej serii faworyci jednak się odwinęli i to oni wygrali swoje mecze, choć w starciu dwóch naszych sąsiadów, ci ze wschodu dopiero w samej końcówce przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Belgowie z kolei z nożem na gardle pokonali drużynę Edwarda Iordanescu, która zrobiła w pierwszym meczu doskonałe wrażenie, ale w tym drugim już nie miała aż tak wiele do powiedzenia.
I tak przed ostatnią kolejką wszystkie drużyny w grupie E miały po trzy punkty, co oznaczało, że każda miała niemal takie same szanse na awans, ale też każda mogła zaraz po meczu jechać do domu. Na musiku była Ukraina, bo miała najgorszy bilans bramkowy. To dawało Słowakom i Rumunom gwarancję, że każdy remis da obu drużynom awans do fazy pucharowej. Zapowiadało się więc mega nudne widowisko, w którym nikt nie będzie chciał wyściubić nosa poza bezpieczne 0:0.
Tymczasem pierwszy kwadrans był bardzo otwarty i ofensywny. Obie drużyny co rusz atakowały, a akcja przenosiła się to pod jedną, to pod drugą bramkę. Obu zespołom zależało jednak na tym, żeby zająć pierwsze miejsce i za wszelką cenę w turniejowej drabince nie trafić do połówki, w której już czekają Hiszpanie, Niemcy, Francuzi i Portugalczycy.
Niebezpiecznie strzelał bardzo aktywny Ratiu, ale Dubravka nie pozwolił się zaskoczyć. Aktywny jak zwykle był Haraslin. I jak to często w takich sytuacjach bywa, kiedy groźniejsi w swoich sytuacjach wydawali się Rumuni, bramkę strzelili Słowacy. Fantastyczne dośrodkowanie 37-letniego Juraja Kucki wykończył doskonale znany w naszym kraju Ondrej Duda. Nasi południowi sąsiedzi po raz trzeci w tym turnieju jako pierwsi strzelili gola w swoim spotkaniu. I, jak się wkrótce okazało, po raz drugi nie utrzymali prowadzenia zbyt długo.
Ondrej Duda idealnie kończy akcję Słowaków! NIKT TU NIE GRA NA REMIS!
🔴📲 Oglądaj #SVKROU 👉 https://t.co/LtJThmBbC3 pic.twitter.com/eMLgiNg1tV
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 26, 2024
Wprawdzie mecz dalej wyglądał jak wymiana ciosów bez zbytniego martwienia się o trzymanie gardy, ale kilkanaście minut później to słowacka defensywa zaliczyła pomyłkę. Świetnie grający do tej pory na tych mistrzostwach Hancko popełnił błąd faulując Ianisa Hagiego w… No właśnie, nie do końca wiadomo gdzie. Wprawdzie do pierwszego kontaktu z nogą Rumuna doszło przed polem karnym, ale Słowak dzióbnął jeszcze nogę upadającego piłkarza Alaves, który upadał już w szesnastce. Sędzia podejmując decyzję na boisku wskazał na rzut wolny, ale VAR go poprawił, co wydaje się bardzo kontrowersyjnym wskazaniem grupy arbitrów.
Oj będzie się mówiło o tej sytuacji!
WOLNY.
VAR.
JEDNAK RZUT KARNY.
GOL.🔴📲 Oglądaj #SVKROU 👉 https://t.co/LtJThmBbC3 pic.twitter.com/BHEIJgrV1O
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 26, 2024
Najlepiej w tej całej sytuacji odnalazł się Razvan Marin, który wytrzymał presję, walnął pod poprzeczkę z jedenastego metra i dał swojej drużynie upragnionego gola. Tym samym przywrócił Rumunii prowadzenie w tabeli, bo w meczu Belgia – Ukraina w najważniejszej statystyce wciąż świeciły dwa zera. Pod koniec pierwszej części bramek już nie zobaczyliśmy, ale tempo wcale nie siadło. Remis nadal nie wydawał się atrakcyjny dla żadnej z drużyn.
Po przerwie niewiele się zmieniło. I jedni, i drudzy chcieli fazę grupową zakończyć zwycięstwem i prawdopodobnym triumfem w końcowej tabeli, co miało dać teoretycznie łatwiejszą drabinkę. Najlepsze sytuacje w tej części gry znowu mieli Lukas Haraslin i Razvan Marin. Były błyskawiczne akcje na boisku, były też błyskawice nad głowami piłkarzy. Po uporczywym upale w pierwszej połowie, w drugiej mieliśmy burzę i oberwanie chmury. Przy akompaniamencie lejącego deszczu coraz mocniej zaczęli atakować Słowacy. Pekarik i ponownie Haraslin mylili się dosłownie o centymetry, ale wynik nadal się nie zmieniał.
Każda z drużyn miała swoje szanse, a kiedy ustał deszcz w meczu wyłonił się chaos i nikt już nie potrafił złapać odpowiedniego rytmu. A może obie drużyny pogodziły się już z tym remisem, który je premiował, choć żadnej nie dawał pewnego triumfu w grupie? Ten zależał ostatecznie od wyniku meczu Belgii i Ukrainy. W każdym razie ostatni kwadrans był już jedynie dla koneserów i trzeba o nim po prostu zapomnieć.
Upragniony dla obu drużyn remis przy braku bramek w drugim meczu w Stuttgarcie dał Rumunom wygraną w grupie, a Słowacji trzecie miejsce w tabeli. Dla nich sam udział w fazie pucharowej jest niemałym sukcesem, więc po ostatnim gwizdku obie mogły się absolutnie szczerze po prostu ucieszyć z tego sukcesu, o którym my na tym Euro możemy tylko pomarzyć.
Słowacja – Ukraina 1:1 (1:1)
O.Duda 24′ – R. Marin 37′ (k)
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Żyjemy, ale nie świętujemy. Oceny Polaków za Euro 2024
- Trela: Polski paradoks. Najlepszy wynik osiągnął skład nienastawiony na wynik
- N’Golo Kante, dawca uśmiechu
- A jednak! Granie w piłkę w futbolu się opłaca! Kto by pomyślał
- Showman, wojownik, świr. Rustu Recber nie pozwalał na nudę
Fot. Newspix