Jakie elementy naszej gry dziś zawiodły? Co można poprawić? Nad tym zastanawia się w Kanale Zero następujące grono: Czesław Michniewicz, Krzysztof Stanowski, Wojciech Kowalczyk, Andrzej Twarowski, Przemysław Rudzki oraz Mateusz Rokuszewski. Jedną z kwestii, o których rozmawiano w programie Zero Punktów, były nietrafione zmiany w składzie. Były selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz opowiedział, jak to wygląda od środka i co mogło być przyczyną takiego stanu rzeczy.
– Przyjeżdżasz na zgrupowanie w poniedziałek, w czwartek masz pierwszy mecz. Masz praktycznie jeden trening. Musisz mieć już skład w głowie, nie ma czasu na kombinowanie. Patrzysz, czy wszyscy są zdrowi, patrzysz na dyspozycję i przynajmniej ja tak robiłem, że miałem skład poukładany w głowie. Michał Probierz miał dużo czasu po tym, jak Lewandowski został kontuzjowany i mógł sobie popatrzeć, czy Buksa, czy Świderski, czy Piątek. Wybrał optymalnie, chwaliliśmy wszyscy Buksę. Pomiędzy pierwszym a drugim meczem już nie masz czasu, aby zobaczyć kogoś przed meczem. Nie chcę podważać decyzji Michała Probierza, ale ja trochę pojeździłem po byłych selekcjonerach przed mistrzostwami świata. Dowiedziałem się wielu mądrych rzeczy i starałem się unikać głupot. Jednej nie uniknąłem: Jerzy Engel mówił, żeby nie walczyć z dziennikarzami – powiedział Michniewicz w programie Zero Punktów.
– I podpytałem ich. Mówili o tych zmianach, żeby jak najmniej szachować. Mówili, że trzeba się na kogoś zdecydować i nawet jeśli słabiej zagra, to mu zaufać. Nie wiem, czy Michał Probierz robił te zmiany pod przeciwnika, nie wiem dlaczego Salamon nie grał. Jak masz tylu zawodników w środkowej strefie boiska, to kusi cię. Widzisz, że Piotrowski traci piłkę i myślisz o postawieniu na kogoś innego. Masz wybór, można się nabrać – dodał.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Jak przeskoczyło w głowie Piotra Zielińskiego [REPORTAŻ]
- Polska – Austria, czyli historia o początku końca Jerzego Brzęczka
- Wojciech Łobodziński: Beenhakker nas cywilizował [WYWIAD]
Fot.Newspix