Spośród wszystkich ludzi polskiej piłki to Michał Probierz przez lata najgłośniej apelował o to, by polskie kluby dążyły infrastrukturalnie do niemieckich standardów. Kiedy przyszło mu poprowadzić reprezentację mistrzostwach Europy organizowanych właśnie w wyidealizowanych Niemczech, stan boiska na Volksparkstadion nie pozwolił jego drużynie na wykonanie przedmeczowego treningu przed rozpoczęciem grupowych zmagań. W jakim stanie jest murawa w Hamburgu i jak obiekt ten przygotowywał się na przyjęcie Polaków i Holendrów?
Murawa w Hamburgu
Kiedy odwiedziliśmy Hamburg na początku maja, już wtedy słyszeliśmy od dobrze zorientowanych osób, że murawa na domowej arenie drugoligowego HSV nie jest w najlepszej kondycji, choć na pierwszy rzut oka źle nie wygląda. Głośno mówiło się, że kiedy już UEFA przejmie klucze do stadionu, może zalecić błyskawiczną wymianę boiska. Tak też się stało. Kiedy tylko HSV skończyło ligowe zmagania, europejska federacja wymieniła płytę główną, ale efekty nie były zadowalające. Na kilka dni przed rozpoczęciem turnieju organizatorzy przeprowadzili więc kolejną, drugą wymianę boiska.
Przyspieszony proces kładzenia murawy w połączeniu z ulewnymi deszczami, jakie w ostatnich dniach występują na północy Niemiec, sprawił, że UEFA zabroniła Polakom i Holendrom trenownania przed meczem na Volksparkstadion. W jakim tak właściwie stanie jest boisko? Z perspektywy trybun wygląda na to, że w nienajgorszym. Piotr Zieliński uspokajał przed meczem: – Dochodziły do nas informacje, że murawa miała być w kiepskim stanie. Przyjechaliśmy, zobaczyliśmy i wcale tak to nei wygląda. Ale byliśmy w płaskim obuwiu, nie w korkach, nie czuliśmy piłki. Jutro tak naprawdę okaże się, jak jest z tą murawą.
Michał Probierz nie szukał w złym stanie boiska żadnych wymówek, kadra odbyła po prostu jeden trening więcej w Hanowerze. – Nie chcieliśmy przeprowadzać tutaj całego treningu. Woleliśmy go zrobić w naszej bazie. Ale nawet gdybyśmy chcieli tutaj, nie mielibyśmy możliwości z powodu złej jakości boiska i pogody – mówi z kolei Ronald Koeman. Kiedy z kolei pytamy UEFA o stan boiska i przyczynę uniedogodnień, dostajemy informację zwrotną w stylu kieleckich wodociągów:
– Nowa murawa na stadionie jest w dobrej kondycji i aby zachować jego jakość, oficjalny trening przedmeczowy odbędzie się w bazach danych drużyn.
Czyli wszystkie awarie usuwamy w sposób wzorcowy.
Modernizacja za 30 baniek
Przez lata Volksparkstadion był najbardziej dumnym niemieckim obiektem piłkarskim. To na nim eksponowano zegar odliczający czas, od kiedy HSV nieprzerwanie gra w Bundeslidze. Dobił do 54 lat. Klub z Hamburga aż do 2018 roku chełpił się także hasłem „unabsteigbar”, czyli „tacy, którzy nigdy nie spadną”. Arena, na którą może wejść pięćdziesiąt siedem tysięcy osób (na Euro będzie ich pięćdziesiąt tysięcy), nigdy nie była jednak w gronie ściśle najważniejszych dla niemieckiej piłki, od zawsze ustępując obiektom w Berlinie, Dortmundzie, Monachium czy Frankfurcie. Podczas tegorocznego Euro odbędzie się na niej pięć meczów. Poza naszym premierowym starciem z Holandią, w Hamburgu obejrzymy spotkania…
- Chorwacji z Albanią (19 czerwca, 15:00)
- Gruzji z Czechami (22 czerwca, 15:00)
- Czechów z Turcją (26 czerwca, 21:00)
- drugiego z ćwierćfinałów (5 lipca, 21:00)
Sprawy miały się podobnie podczas mistrzostw świata w 2006 roku, wtedy też ostatni z rozegranych w Hamburgu meczów to ćwierćfinał. Volksparkstadion powstał w 1953 roku, został przebudowany w 2000, gościł także poprzednie mistrzostwa Europy (1988) i mistrzostwa świata (1974), trzydzieści pięć razy grała na nim reprezentacja Niemiec, po raz ostatni w 2021 roku.
Niemcy, co oczywiste, nie musieli stawiać na Euro nowych stadionów, niektóre musiały przejść jednak lekkie modernizacje, żeby wypełnić wymagania UEFA. Choć cieniem na Volksparkstadion kładzie się ta feralna murawa, to władze obiektu wykonały wiele, żeby unowocześnić swoją arenę na niemiecki turniej. Najważniejsza z modernizacji wymiana membrany dachu. Przez dwa lata trwały prace na wysokościach, podczas których zainstalowano czterdzieści nowych kawałków dachu po osiemset metrów kwadratowych każdy. Zamontowano także nowe oświetlenie i nowe nagłośnienie. Loże VIP i szatnie gości wyposażono w klimatyzację. Wybudowano nowe toalety i miejsca dla niepełnosprawnych na wózkach inwalidzkich.
– Nie dokonaliśmy tych wszystkich inwestycji wyłącznie w związku z mistrzostwami Europy, ale także po to, żeby po prostu podnieść wartość naszego stadionu – słyszymy Daniela Nolte, szefa ds. organizacji w HSV.
Koszt całej modernizacji to około trzydzieści milionów euro. Żeby mieć na nią środki, HSV, które po spadku do 2. Bundesligi przeżywa kryzys nie tylko sportowy, ale i finansowy, sprzedało miastu grunt, na którym leży stadion. To trochę pogmatwana historia. Choć w Polsce budujemy obiekty z państwowych bądź samorządowych środków, w Niemczech sytuacja wygląda inaczej. Nowy Volksparkstadion powstał pomiędzy 1998 a 2000 rokiem z pieniędzy klubu. HSV wyłożyło na budowę obiektu sto milionów euro, a jedyną pomocą ze strony miasta było przekazanie za niewielką kwotę gruntów pod budowę nowej areny. Gruntów, które niedawno wróciły w posiadanie miasta w ramach transakcji wiązanej.
– Dla mnie osobiście to jeden z najbardziej klimatycznych stadionów w Niemczech. Jest bardzo zbity, taki w angielskim stylu, co przekłada się na świetne wrażenia dźwiękowe, dzięki czemu atmosfera jest tu wyjątkowo dobra. Obiekt ma też wartość kulturową, odbywają się tu inne ważne wydarzenia, po mistrzostwach będziemy gościć na przykład Taylor Swift. Jest szansa, że reprezentacja Niemiec zagra tu w ćwierćfinale, ale stanie się to tylko, jeśli wyszłaby z grupy z trzeciego miejsca. A takiego scenariusza raczej nie chcemy – puszcza oko szef ds. organizacji w HSV.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Jasna strona księżyca. Opowieść o kadrze Leo Beenhakkera
- 10 najważniejszych migawek w historii polskich występów na Euro
- Paul Hayward: Anglia żyje w zamkniętym kole porażek. Zeszła na ziemię [WYWIAD]
Fot. Newspix