Po siedmiu latach przerwy w Tychach z inicjatywy byłego zawodnika GKS-u Tychy, Sławomira Buturli wraca do życia Całodobowy Mecz Piłki Nożnej (22-23 czerwca), w którym nie chodzi tylko o to, żeby sobie pograć o dziwnej godzinie, ale by przy okazji zebrać pieniądze na szczytny cel. To wydarzenie wyjątkowe nawet w skali ogólnokrajowej – w podobnej formule odbywa się chyba tylko halowy 24-godzinny Turniej Niepodległości w Zabrzu – więc warto o nim wspomnieć.
W tym roku celem wsparcia jest tyskie hospicjum dziecięce Świetlikowo. – Wcześniej przez dwie edycje zbieraliśmy środki dla Hospicjum im. św. Kaliksta I, a przez następne trzy dla Fundacji Cicha Nadzieja. Z roku na rok zbierana kwota się powiększała, bo podczas pierwszej udało się przekazać ok. 5 tys. zł, a w piątej już ponad 15 tys. zł. Patrząc przez pryzmat wielkich imprez charytatywnych organizowanych przez profesjonalistów te kwoty nie rzucają na kolana, ale trzeba pamiętać, że przez lata robiliśmy to “po godzinach”, łącząc trudy organizacji z pracą i życiem sportowo-rodzinnym. Podobnie zresztą jest i tym razem – mówi nam Sławomir Buturla, który jest pomysłodawcą tego projektu.
Jak sama nazwa wskazuje, założenie polega na tym, że na boisku gra toczy się non stop przez 24 godziny. – Kiedy pracowałem w “Twoje Tychy” rozmawialiśmy z red. Leszkiem Sobierajem o jakichś nietypowych eventach sportowych. Opowiedział mi, że kiedyś relacjonował imprezę związaną bodajże z kajakami. Uczestnicy mieli pływać całą dobę od boi do boi, mimo fatalnej pogody, bo strasznie lało, wiało i było mega zimno. No i tak pomyślałem sobie, że fajnie byłoby coś podobnego zorganizować w Tychach, a jako że wywodzę się ze środowiska piłkarskiego, to postawiliśmy na Całodobowy Mecz Piłki Nożnej – tłumaczy, skąd wziął się pomysł.
Jak to bywa przy powstawaniu nowych rzeczy, początki były dość trudne i wymagały nie tylko wielkiego zaangażowania, ale również kreatywności. – Organizacja pierwszej edycji nas jednocześnie mobilizowała i paraliżowała. Praktycznie wszystko udało nam się załatwić, poza… drużynami. Zakładaliśmy nawet, że w najgorszym wypadku sami będziemy zakładali korki i grali 2 na 2 czy nawet 1 na 1, byleby piłka była w grze. W każdej edycji największym wyzwaniem było zapełnienie harmonogramu, szczególnie w przedziale od 2 w nocy do 6 rano. Na szczęście chyba za każdym razem ta sztuka się udawała, co było naszymi małymi sukcesami, które pokazywały, że takie wydarzenie w naszym mieście ma przyszłość – opowiada Buturla.
Starał się on zawsze o okołoboiskowe atrakcje. – Z roku na rok próbowaliśmy dodawać coś pozapiłkarskiego, żeby wydarzenie było jeszcze bardziej interesujące. Było m.in. badanie wzroku, porady księgowe, gry i zabawy dla dzieci, a nawet mały koncert hip-hopowy! – wspomina.
Siłą rzeczy koordynowanie wydarzenia mającego trwać przez całą dobę, musi kosztować wiele sił. – Szczerze mówiąc, to z żadnej edycji nie pamiętam wszystkiego, bo jednak ja i kilka innych osób ze Stowarzyszenia Sportowe Tychy – ówczesnego organizatora – pracowało przy tym blisko dwie doby bez snu. Ale wydaje mi się, że czwarta i piąta edycja były najlepsze, nie tylko ze względu na największe zbiórki środków, ale też na największy odzew tyszan jeśli chodzi o grę. Nie mieliśmy luk w grafiku, a niektórzy wręcz prosili inne zespoły, żeby mogli jeszcze chwilę pograć z nimi, szczególnie ci grający nad ranem. W tych dwóch edycjach mieliśmy też niespodzianki dla widzów, a w jednej nawet udało się załatwić fajnego sponsora, który ufundował do szpitala lodówkę – mówi Buturla, który koszulkę GKS-u Tychy zakładał w latach 2005-2008, gdy klub rywalizował w IV lidze.
Z czasem podczas tego wydarzenia dochodziło do ciekawych konfrontacji: – Na pewno mecze Old Bojów GKS Tychy z Reprezentacją Śląskich Old Bojów były bardzo fajnymi widowiskami, choć ci drudzy nie mieli za wiele do powiedzenia w tych starciach. Kapitalny mecz rozegrali też byli zawodnicy GKS-u Tychy, z którymi sam miałem przyjemność grać w IV lidze, z ówczesnymi zawodnikami reprezentacji Tyskiego Sportu – piłkarzami, hokeistami, koszykarzami. Bardzo wzruszającym momentem była też mobilizacja drużyny Browarów, których kolega Artur poważnie zachorował, a my postanowiliśmy „ruszyć Tychy” do zapisów w bazie DKMS. Tamten mecz rozpoczęły córka Artura, Maja i żona Monika.
Gdy Całodobowy Mecz Piłki Nożnej lokalnie zaczął być powszechniej kojarzony, wokół niego pojawiało się coraz więcej znanych nazwisk, przynajmniej w wymiarze lokalnym. – W kilku edycjach wziął udział Bartosz Karwan, który grał regularnie w zespole oldbojów GKS-u Tychy. Podobnie Krzysiek Bizacki, Jarek Zadylak, Wojtek Szala czy Albin Wira. Kilkukrotnie zagrali też Dariusz Grzesik, Mariusz Masternak, Michał Słonina, Mateusz Grzybek, Paweł Florek i Maciek Mańka. Występowali też hokeiści GKS-u Tychy, a znanych postaci – nie tylko ze świata piłki – nie brakowało również w reprezentacji Śląskich Old Bojów. Grali bokserzy Kamil Młodziński i Tomasz Gromadzki, zawodniczki Polonii Tychy czy Atomówki GKS Tychy. Do zaproszenia kogoś “mocniejszego” brakowało nam czy mi konsekwencji, ale myślę, że jak reaktywacja wypali, to za rok będziemy się starali ściągnąć do Tychów jakieś wyjątkowe osoby – planuje Sławomir Buturla.
Całodobowy Mecz Piłki Nożnej odbywał się nieprzerwanie od 2013 do 2017 roku. Później nastąpiła przerwa. – Wynikała ona z problemów czysto ludzkich. W pewnym momencie wizja rozwoju stowarzyszenia rozbiegła się w różne strony i wspólnie postanowiliśmy zakończyć działalność. Rozmowy o reaktywacji rozpoczęły się już rok temu, ale brakowało iskry, która wskrzesi ogień. Osobiście też potrzebowałem kogoś, kto powie “Ok, robimy to!”. Zarząd Klubu Sportowego Viking Tychy od razu przystał na to, a nasza grupa też zaoferowała pomoc, podobnie jak osoby związane ze Sportowymi Tychami – mówi Buturla.
Teraz się udało. – Wybraliśmy cel, datę, zmieniłem trochę zasady i ruszyliśmy z działaniem. Czasu mieliśmy mało, bo jakieś trzy miesiące, a mimo to już teraz praktycznie wszystko mamy gotowe. Niemal tradycyjnie jest jedynie problem z zapełnieniem harmonogramu nocnego. Najważniejsze, że nie wszystko znajduje się na mojej głowie. Przy takim przedsięwzięciu potrzebna jest zgrana grupa ludzi. Takich mamy w Vikingu i każdy coś od siebie dokłada, a moim zadaniem jest to tylko dobrze skoordynować – podkreśla.
Jeśli więc macie ochotę pograć swoim składem o nietypowej porze, a przy okazji wesprzeć hospicjum dziecięce, zbieracie 6-7 osób plus rezerwowi, wpłacacie minimum 200 zł i reszta zależy od was na boisku. Start w sobotę 22 czerwca o 12:00.
Fot. Łukasz Sobala/Sportowe Tychy