8 czerwca na stadionie Hutnika Warszawa rozpoczął się finał ogólnopolski XXIV edycji Pucharu Tymbarku. W turnieju biorą udział 64 drużyny z całej Polski. We wcześniejszych etapach udział wzięło ponad 11 tysięcy drużyn. Bardzo prawdopodobne jest, że podczas tej imprezy oglądamy przyszłych reprezentantów naszego kraju – w szerokiej kadrze na EURO 2024 znalazło się czternaście nazwisk z przeszłością w Pucharze Tymbarku. Podczas sobotnich zmagań nie zabrakło pięknych goli, zaciętej rywalizacji, a także wielu inspirujących słów.
Tegoroczny Puchar Tymbarku został zainaugurowany przemówieniami dyrektora Departamentu Piłki Amatorskiej (Grassroots) PZPN, Przemysława Prętkiewicza, a także Daniela Karasia, który pełni funkcję managera ds. CSR w firmie Maspex. Osoby odpowiedzialne za organizację największego turnieju w Europie zwracały uwagę na ducha fair play, a także nie kryły dumy z tego powodu, że w przeszłości występowali tutaj tacy zawodnicy jak Piotr Zieliński, Arkadiusz Milik, Sebastian Szymański, Jakub Kiwior, Tymoteusz Puchacz czy Jakub Moder. Podczas rywalizacji nie zabrakło zachowań, a także wypowiedzi, które oddają istotę sportowej rywalizacji.
“Będziecie grać pierwsze skrzypce”
Przed rozpoczęciem piłkarskiej rywalizacji głos na scenie zabrał dyrektor Prętkiewicz. W jego wypowiedzi nie brakowało podniosłych i inspirujących słów, które wyjaśniały istotę szkolenia, a także określiły cel, który przyświeca wielu uczestnikom tej rywalizacji.
– Mam przyjemność co roku was widzieć na turnieju. Ja też biorę w nim udział po raz kolejny i każde takie wydarzenie, każdy kolejny rok, kiedy spotykamy się w Warszawie na finale ogólnopolskim, jest ogromną przyjemnością i zaszczytem. Jestem dumny z tego, że mogę z wami uczestniczyć w tym wydarzeniu. Wy tutaj jesteście głównymi bohaterami i to wy będziecie grać pierwsze skrzypce – powiedział Prętkiewiecz.
– Wczoraj widzieliśmy w meczu reprezentacji Polski rozgrywanym na PGE Narodowym przynajmniej kilku zawodników, którzy kilka lub kilkanaście lat temu grali w Pucharze Tymbarku. Siedzieli tutaj tak, jak wy. Pamiętajcie, że dzisiaj, jutro i pojutrze mamy się tutaj przede wszystkim dobrze bawić. Wygrywanie nie jest teraz najważniejsze. Najważniejsze, abyście mieli przyjaciół, kolegów, abyście grali w piłkę i się rozwijali. Sprawi to, że będziecie wygrywali za 10-15 lat na PGE Narodowym czy innych wielkich stadionach świata. Chciałbym poprosić o to, aby rodzice, trenerzy, nauczyciele i opiekunowie też o tym pamiętali. Bardzo chciałbym podziękować wszystkim, którzy pracowali przy organizacji tego turnieju. Jest to wielka rzesza ludzi, którzy pracowali w powiatach i lokalnych środowiskach – dodaje.
Podczas obserwowania dzisiejszych zmagań, można było zauważyć, że słowa wypowiedziane przez Prętkiewicza szybko zostały zamienione w czyn. Świadczy o tym chociażby sytuacja, w której po przegranym meczu rodzice podkreślali swoim pociechom, jak bardzo są wartościowi i że następnym razem będzie lepiej. Wrażenia zostały wzmocnione również faktem, że wybrało się tutaj bardzo dużo rodzin, które w kulturalny sposób dopingowały grające zespoły.
Przeżyć dobre EURO 2024
Po inspirującym przemówieniu Prętkiewicza zarówno młodzi piłkarze, jak i ich rodzice mieli okazję bawić się przy okazji krótkiego koncertu rapera Jacka “Mezo” Mejera. Muzyk podkreślał w swoich piosenkach, że obecni młodzi ludzie na turnieju są zwycięzcami, a także to, że droga z orlika na stadion wcale nie jest niemożliwa do przebycia. Nie zabrakło również dobrze znanego hitu “Sacrum”, który miał podkreślić znaczenie piłki nożnej w życiu każdego piłkarza.
– Płakałem po finale Igrzysk Olimpijskich w 1992 roku. Miałem wtedy dziesięć lat, byłem w wieku wielu z Was. Dni, które wtedy przeżyłem, mocno mnie ukształtowały i wniosły do mojego życia sporo motywacji. Na zawsze zapamiętam nieustępliwą walkę z tamtą wielką Hiszpanią. Życzę wam tego, abyście przeżyli coś identycznego podczas nadchodzącego EURO 2024 – opowiadał młodym zawodnikom muzyk.
Droga na PGE Narodowy
Sporo konkretów dotyczących organizacji turnieju, a także nagród dla zwycięzców usłyszeliśmy w rozmowie z Danielem Karasiem, który pełni funkcję managera ds. CSR w firmie Maspex. Warto wspomnieć, że częścią spółki Maspex jest Tymbark, który pełni funkcję sponsora strategicznego Pucharu Tymbarku. Karaś nie krył dumy z tego powodu, że znaczna część obecnej kadry Michała Probierza w przeszłości brała udział w tej rywalizacji.
– Bardzo wierzymy w ten projekt i cieszymy się, że może on pomóc dzieciom zarówno ze strony społecznej, jak i sportowej. Chciałbym podziękować nauczycielom, opiekunom, trenerom, którzy zawsze nas wspierają. Przechodzimy do fazy finałowej turnieju, z 11 tysięcy drużyn zostały 64. Możemy powiedzieć, że dziś na stadionie Hutnika Warszawa obserwujemy największe piłkarskie talenty zarówno wśród chłopaków, jak i dziewczyn. Zostały w grze tylko najlepsze zespoły i one walczą o to, która zagra na PGE Narodowym przed spotkaniem Polska – Turcja, co samo w sobie jest dużym wyróżnieniem i wielką nobilitacją. Dodatkowa nagroda dla zwycięzcy to wyjazd na mecz z Portugalią i spotkanie ze wszystkimi piłkarzami reprezentacji Polski – mówi Karaś.
– Obie te rzeczy są bardzo emocjonujące. Mieliśmy ostatnio w Pucharze Polski przykład Adriana Przyborka, który kilka lat wcześniej grał w finale Pucharu Tymbarku przed finałem Pucharu Polski na PGE Narodowym, a w tym roku zagrał tam jako piłkarz Pogoni Szczecin. Znał już to doświadczenie. Spotkanie z piłkarzami reprezentacji Polski to coś unikalnego, nie ma chyba drugiej takiej możliwości w Polsce, aby spotkać się oko w oko ze wszystkimi piłkarzami reprezentacji. Oni poświęcą im wtedy około 45 minut i będzie tam czas na robienie sobie zdjęć i przybijanie sobie piątek. To wyjątkowy gest ze strony reprezentacji. Od zeszłego roku Tymbark jest partnerem reprezentacji Polski, więc jesteśmy jeszcze krok bliżej kadry. Dla dzieci takie spotkanie to nie tylko spełnienie marzeń, ale także motywacja. Mogą zobaczyć, że duża piłka jest na wyciągnięcie ręki. Rozwój młodych zawodników musi być jednak podparty ciężką pracą, a także wytrwałością. Zdajemy sobie sprawę z tego, że kariery robią najbardziej pracowici i wytrwali – dodaje.
– W szerokiej kadrze na EURO 2024 znalazło się 14 piłkarzy, którzy w przeszłości występowali na Pucharze Tymbarku. To jest bardzo fajne, że widać kontynuację. Takie coś działa też na wyobraźnię i pokazuje, że droga do tego, aby zostać zawodowym piłkarzem, jest realna i nie jest to tylko slogan reklamowy. Bardzo fajne jest to, że co roku na finałach Pucharu Tymbarku pojawiają się trenerzy młodzieżowych reprezentacji Polski. Są skauci PZPN-u i nie ma przypadku w tym, że najzdolniejsi piłkarze na tym turnieju mogą trafić do systemu monitoringu, który prowadzi PZPN. W większości reprezentacji młodzieżowych również występuje duża liczba piłkarzy, którzy kiedyś występowali na Pucharze Tymbarku – podsumowuje nasz rozmówca.
Przygoda życia
Podczas turnieju miałem okazję porozmawiać z trenerem Szkoły Podstawowej nr 60 w Bydgoszczy. Prowadzący szkolny zespół Arkadiusz Pruss nie krył dumy z tego, jaką drogę musiał przejść zarówno jego zespół, jak i on sam, aby znaleźć się w ogólnopolskim finale Pucharu Tymbarku. Wypowiedź szkoleniowca w pełni oddaje atmosferę i emocje, jakie towarzyszyły turniejowi.
– W Pucharze Tymbarku uczestniczę czwarty, może piąty raz. Głównie były to jednak rozgrywki miejskie czy powiatowe. Mój staż trenerski jest już okazały, jeśli chodzi o lata pracy. Pierwszy raz biorę udział jako trener w finałach w Warszawie i jest to dla mnie przygoda życia. To samo odczuwają również dzieci, które biorą udział w turnieju – mówi w rozmowie z nami Pruss.
– Dzieci niesamowicie żyją Pucharem Tymbarku już od pierwszych rozgrywek miejskich i często rozmawiają o tej rywalizacji. Każdy chce pojechać na turniej finałowy do Warszawy, a nie każdemu jest to dane. Przyjechało tutaj dużo rodziców, bo takie są wymogi czasów, w jakich żyjemy. Sport dzieci i młodzieży bez rodziców nie istnieje. Dobra współpraca trenerów z rodzicami jest kluczem do tego, abyśmy wychowali przyszłych Lewandowskich. Jeśli ta współpraca wygląda źle, to nie da się wyszkolić przyszłego zawodnika – dodaje Arkadiusz Pruss, trener Szkoły Podstawowej nr 60 w Bydgoszczy.
Jakościowe szkolenie
W rozmowie z nami mocno otworzył się wcześniej wspominany Przemysław Prętkiewicz. Dyrektor Departamentu Grassroots nie krył satysfakcji, kiedy zobaczył, że na turnieju pojawiają się po raz kolejny te same osoby, a także kluby. Jednym z takich przykładów może być piłkarka Maja Gąsior, kapitan Szkoły Podstawowej nr 17 w Chorzowie. Brała ona udział w dwóch finałach na PGE Narodowym, dziś również pokazała wiele piłkarskiej jakości. Gąsior zdobyła dziewięć bramek i jest zdecydowaną liderką w kategorii dziewczęcej U-12. Już na pierwszy rzut oka było widać jej umiejętności i potwierdzała to m.in. pięknymi golami z dystansu. Nie był to jednak jedyny przykład powrotu na Puchar Tymbarku.
– To, że jakaś drużyna się powtarza, to znaczy, że mają te umiejętności. Powtarzanie się drużyn świadczy też o pewnej pracy szkoleniowej, która jest w dobry sposób wykonywana w tych ośrodkach. To duża laurka dla trenerów, nauczycieli oraz opiekunów. Natomiast z roku na rok mamy też pewną rotację.Trzeba pamiętać o tym, że to są cały czas dzieci o różnym poziomie i umiejętnościach. Czasem różne aspekty decydują o tym, która drużyna awansuje na etap wojewódzki, np. szczęście. Bardzo dużo rzeczy może mieć na to wpływ. Natomiast faktycznie, to, że część osób tutaj wraca, jest przyjemnością. Cieszymy się z tego, że czasem widzimy tu te same twarze. Świadczy to o dobrze wykonywanej pracy w ich ośrodkach – wyjaśnia w rozmowie z nami Prętkiewicz.
W późniejszych wypowiedziach Prętkiewicz starał się przybliżyć elementy organizacji turnieju, a także powiedzieć o planach na przyszłość.
– To bardzo duże wydarzenie. Oprócz tego, że mamy tutaj 800 uczestników, to mamy też setki rodziców, którzy przyjechali ze swoimi pociechami. Jest też 200 osób, które w jakiś sposób uczestniczą w organizacji tego wydarzenia. Mamy ekipę techniczną, wolontariuszy, pracowników Polskiego Związku Piłki Nożnej. To duże wydarzenie, ale robimy to po raz kolejny i mamy pewne doświadczenie. Wiele osób pracuje przy organizacji Pucharu Tymbarku od wielu lat, dlatego idzie nam to sprawnie. Ułatwia sprawę też fakt, że kolejny raz turniej finałowy odbywa się na tym samym obiekcie. Znamy doskonale to miejsce i doskonale się tutaj czujemy. Aby jednak dokonać pewnych podsumowań, należy zapytać przede wszystkim uczestników tego wydarzenia czy im się podoba, czy dobrze się bawią – mówi dyrektor departamentu ds. grassroots PZPN.
– Za rok jubileuszowa XXV edycja Pucharu Tymbarku i chcielibyśmy zrobić coś specjalnego. Ta edycja będzie wyjątkowa i chcemy ją celebrować w sposób wyjątkowy. Na pewno parę niespodzianek przed nami, planujemy to, co będzie się działo. Zbudowaliśmy tradycję, ale mamy przed sobą jeszcze lepszą przyszłość. Dlatego nad tą przyszłością pracujemy i zapraszamy za rok – dodaje nasz rozmówca.
Prętkiewicz zwracał także uwagę na rosnącą liczbę dziewczynek, które biorą udział w turnieju.
– Duża liczba drużyn kobiecych to wielka przyjemność i ogromny sukces tego turnieju. To, że mamy więcej drużyn dziewczęcych z roku na rok, to dla nas wisienka na torcie. Nasze apetyty rosną i za rok będziemy chcieć jeszcze więcej tych drużyn. To właśnie pokazuje, że możliwości piłki kobiecej są gigantyczne. Nadal możemy mieć więcej drużyn kobiecych i sprawić, że ich liczba będzie podobna do tych, w których grają chłopcy. Jesteśmy o tym przekonani, że będziemy pracować nad tym, aby zachęcić jeszcze więcej dzieci do uprawiania piłki nożnej. Widzimy, że ten potencjał jest ogromny i realizuje się podczas tego turnieju – podsumowuje.
XXIV edycja Pucharu Tymbarku to wydarzenie, które można docenić nie tylko ze sportowej, ale też ze społecznej perspektywy. Widać, że wzajemna sportowa rywalizacja wywołuje uśmiech i pozwala się do siebie zbliżyć. Podczas jutrzejszych zmagań na stadionie Hutnika mogą pojawić się reprezentanci Polski!
Transmisję z tego wydarzenia przeprowadzimy w Weszło TV. Finał Pucharu Tymbarku odbędzie na PGE Narodowym w poniedziałek, tuż przed meczem Polska – Turcja.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Dominatorka. Kogo w Roland Garros goni Iga Świątek?
- Marzenie Serbii – być w końcu tym czarnym koniem
- Milik – historia tragiczna
Fot. własne