Ostatnie fragmenty przygotowań reprezentacji Polski do wielkich turniejów to zawsze okres pełen emocji, spekulacji i rozmaitych wątpliwości. Tym razem i tak jest dość spokojnie, ale zapewne dzisiejsze starcie „Biało-Czerwonych” z Ukrainą rozpocznie typową, poprzedzającą mistrzostwa gorączkę. Tylko czy mecze towarzyskie przed imprezami rangi mistrzowskiej rzeczywiście mają aż tak duże znaczenie? Jeśli prześledzić historię przygotowań polskiej kadry do wielkich imprez w XXI wieku, to okazuje się, że niekoniecznie.
Postanowiliśmy zatem powspominać wszystkie „próby generalne” Polaków w bieżącym stuleciu.
MISTRZOSTWA ŚWIATA 2002
- 10.02.2002 (Limassol) Wyspy Owcze 1:2 Polska
- 13.02.2002 (Limassol) Irlandia Północna 1:4 Polska
- 27.03.2002 (Łódź) Polska 0:2 Japonia
- 17.04.2002 (Bydgoszcz) Polska 1:2 Rumunia
- 14.05.2002 (Warszawa) Polska 1:0 Estonia
Eliminacje do mistrzostw świata w Korei Południowej i Japonii dostarczyły Polakom gigantycznej dawki optymizmu. Podopieczni Jerzego Engela nie tylko przełamali wieloletnią niemoc i awansowali na wielki turniej, ale uczynili to też w ekspresowym tempie, a dodatkowo w całkiem niezłym stylu. Z dzisiejszej perspektywy trudno się zatem przesadnie dziwić, że w kraju zapanowała lekka głupawka na punkcie kadry, której możliwości dość mocno wówczas przeceniano. W opanowaniu nastrojów nie pomagał zresztą sam selekcjoner, snujący mocarstwowe wizje i pozwalający sobie nawet na bajdurzenie o złotym medalu. Wiadomo, pewność siebie przed turniejem jest istotna, ale tutaj zdecydowanie doszło do przekroczenia granicy oddzielającej zwykłą odwagę od szaleńczej, medialnej brawury.
Engelowi i spółce nie dały do myślenia nawet słabiutkie występy w spotkaniach sparingowych. Okej, w lutym udało nam się ograć Wyspy Owcze i Irlandię Północną podczas zgrupowania na Cyprze, ale znaczniej miarodajne były starcia towarzyskie z Japonią i Rumunią, a te zakończyły się już porażkami Polaków. Pokonanie Estonii 1:0 też nie świadczyło o tym, że podopieczni Engela lecą do Azji rozpędzeni i dysponowani równie znakomicie, co w eliminacjach.
Choć trener kadry nie odpuszczał. Tuż przed meczem otwarcia turnieju mówił jeszcze, że znalazł sposób na Koreę Południową – magiczne rozwiązanie miał mu podsunąć sparing z klubowym mistrzem tego kraju. Rzeczywistość brutalnie obeszła się z tymi opowieściami.
MISTRZOSTWA ŚWIATA 2006
- 01.03.2006 (Kaiserslautern) Stany Zjednoczone 1:0 Polska
- 28.03.2006 (Rijad) Arabia Saudyjska 1:2 Polska
- 02.05.2006 (Bełchatów) Polska 0:1 Litwa
- 14.05.2006 (Wronki) Polska 4:0 Wyspy Owcze
- 30.05.2006 (Chorzów) Polska 1:2 Kolumbia
- 03.06.2006 (Wolfsburg) Chorwacja 0:1 Polska
Okres poprzedzający mistrzostwa świata w 2006 roku także obfitował w sparingowe potknięcia reprezentacji Polski. Do historii przeszła przede wszystkim porażka 1:2 z Kolumbią na Stadionie Śląskim w Chorzowie, kiedy to bramkarz Luis Martinez pokonał naszego golkipera – Tomasza Kuszczaka. Z drugiej jednak strony, tuż przed startem mundialu podopieczni Pawła Janasa zdołali wygrać towarzysko z solidną reprezentacją Chorwacji. No i „Biało-Czerwoni” mieli też wciąż w pamięci historię z listopada, kiedy to w sparingu zdemolowali reprezentację Ekwadoru 3:0. – Mecz z Chorwacją był bardzo potrzebny. Zwycięstwo poprawi morale drużyny po fali krytyki, która dosięgła zespół po przegranej z Kolumbią, po której nastroje były beznadziejne – twierdził Bogusław Kaczmarek na łamach „Przeglądu Sportowego”.
Chwilowa poprawa humorów na niewiele się jednak zdała, podobnie jak doświadczenia z towarzyskiej konfrontacji z Ekwadorczykami. Gdy przyszło co do czego, ekipa z Ameryki Południowej wzięła Polaków w obroty i zafundowała im jedną z najdotkliwszych klęsk w historii ich występów na wielkich turniejach.
MISTRZOSTWA EUROPY 2008
- 02.02.2008 (Pafos) Finlandia 0:1 Polska
- 06.02.2008 (Larnaka) Czechy 0:2 Polska
- 27.02.2008 (Wronki) Polska 2:0 Estonia
- 26.03.2008 (Kraków) Polska 0:3 Stany Zjednoczone
- 26.05.2008 (Reutlingen) Macedonia Północna 1:1 Polska
- 27.05.2008 (Reutlingen) Albania 0:1 Polska
- 01.06.2008 (Chorzów) Polska 1:1 Dania
Ostatnia faza przygotowań do mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii pozostawiła wiele znaków zapytania.
Zima była dla Polaków udana, ale wiadomo – trudno też było wyciągać daleko idące wnioski na podstawie cypryjskich wojaży czy zwycięstwa nad Estonią. Zwłaszcza gdy nastąpił po nich oklep, przyjęty przez podopiecznych Leo Beenhakkera w meczu towarzyskim ze Stanami Zjednoczonymi. – Wynik jest okropny – przyznał Holender. – Nie będę jednak robił z tego dramatu. Wszystkie bramki zostały zdobyte po stałych fragmentach gry. Myślę, że w czasie eliminacji pokazaliśmy, że potrafimy w tym zakresie grać. W czasie całych kwalifikacji strzelono nam tylko jednego gola ze stałego fragmentu. Tym razem nie było czasu, żeby to dokładnie dopracować. Złe jest to, że nie graliśmy swojej piłki. Oczywiście można mówić, że boisko nie było dobrze przygotowane, jednak myślę, że nawet w takich warunkach powinniśmy dać sobie radę dużo lepiej. Podania były niedobre, często traciliśmy piłkę w środku pola. Ale nadal myślę, że mamy bardzo silną drużynę.
Ostatni sprawdzian „Biało-Czerwonych” przed wyjazdem na turniej wypadł z kolei przeciętnie. Polacy zremisowali w Chorzowie z Danią po niezwykle ciężkostrawnym widowisku, a Maciej Żurawski zmarnował rzut karny. – Pozytywy tego meczu to forma Artura Boruca, który pokazuje, że jest na bardzo dobrym poziomie – podsumował Beenhakker, który po końcowym gwizdku arbitra próbował tłumaczyć niemrawą postawę swoich zawodników ciężkimi treningami.
Niestety, na samym turnieju dobrą formę również zademonstrował jedynie Boruc.
MISTRZOSTWA EUROPY 2012
- 29.02.2012 (Warszawa) Polska 0:0 Portugalia
- 22.05.2012 (Klagenfurt) Łotwa 0:1 Polska
- 26.05.2012 (Klagenfurt) Słowacja 0:1 Polska
- 02.06.2012 (Warszawa) Polska 4:0 Andora
W przypadku EURO 2012 mamy oczywiście do czynienia ze specyficznymi okolicznościami. Polska, jako współgospodarz turnieju, nie uczestniczyła bowiem w eliminacjach, więc tak naprawdę cała kadencja Franciszka Smudy stanowiła jeden, wielki okres przygotowawczy do mistrzostw. Co wcale jednak nie oznacza, że można wszystkie sparingi z tego okresu wrzucić do jednego worka. „Biało-Czerwonym” przytrafiały się wprawdzie występy totalnie koszmarne, ale z drugiej strony – niektóre z meczów towarzyskich można było uznać za całkiem obiecujące. Na przykład remis z Portugalią na otwarcie Stadionu Narodowego w Warszawie. – Zagraliśmy dobre spotkanie. Z taką drużyną jak Portugalia nie chcieliśmy iść na wymianę ciosów. Czekaliśmy z tyłu na swoje sytuacje i takie się nadarzyły. Szkoda, że nie udało się ich wykorzystać, ale z naszej gry możemy być zadowoleni – komentował po końcowym gwizdku Jakub Błaszczykowski.
Test-mecze z Łotwą i Słowacją trudno dziś oceniać. Sam selekcjoner przyznał zresztą, że podczas zgrupowania w Austrii martwił się przede wszystkim o zdrowie swoich podopiecznych. Natomiast mecz towarzyski z Andorą to już spotkanie zorganizowane typowo „ku pokrzepieniu serc”. Z nadzieją, że Polacy rozgromią niżej notowanego przeciwnika i przystąpią do mistrzostw Starego Kontynentu rozpędzeni, w szampańskich nastrojach.
Teoretycznie – cel udało się osiągnąć. Polska wygrała z Andorą 4:0, a Robert Lewandowski zapisał na swoim koncie jedno z ładniejszych trafień w narodowych barwach. Zadowolony z postawy swoich podopiecznych musiał być też Smuda, bo na mecz otwarcia mistrzostw Europy oddelegował identyczną jedenastkę.
Szkoda tylko, że starcie z Grecją zakończyło się zupełnie innym wynikiem.
MISTRZOSTWA EUROPY 2016
- 23.03.2016 (Poznań) Polska 1:0 Serbia
- 26.03.2016 (Wrocław) Polska 5:0 Finlandia
- 01.06.2016 (Gdańsk) Polska 1:2 Holandia
- 06.06.2016 (Kraków) Polska 0:0 Litwa
O ile reprezentację Smudy przed EURO 2012 otaczała masa w pełni uzasadnionych wątpliwości, tak cztery lata później aura otaczająca drużynę Adama Nawałki była już zupełnie inna. W eliminacjach do mistrzostw Europy we Francji jego podopieczni odnieśli historyczne zwycięstwo nad Niemcami, co – rzecz jasna w połączeniu z awansem na turniej – zapewniło selekcjonerowi ogromny kredyt społecznego zaufania. A kiedy w marcu 2016 roku Polacy wygrali też w meczach towarzyskich z Serbią i Finlandią, atmosfera wokół kadry stała się wręcz sielankowa. Tym bardziej że nieco wcześniej piłkarze Nawałki wygrali też towarzysko z Czechami i Islandią.
Co tu dużo mówić – reprezentacja Polski znalazła się na fali wznoszącej.
Jednak ostatnie sparingi przed EURO 2016 trochę ostudziły powszechny entuzjazm. Najpierw na ziemię sprowadziła nas Holandia, która miała za sobą beznadziejne eliminacje i w ogóle nie pojechała wtedy na turniej. A na dokładkę Polacy zremisowali również bezbramkowo z Litwinami. Nie udało się więc powtórzyć manewru sprzed czterech lat, gdy wysokie zwycięstwo nad reprezentacją Andory miało wprawić „Biało-Czerwonych” w dobry nastrój przed imprezą.
Ten przykład tylko potwierdza, jak niewielkie znaczenie mają w gruncie rzeczy sparingi poprzedzające mistrzostwa. Okazało się bowiem, że zwycięstwo nad Andorą nie przełożyło się w sumie na nic, a nędzna postawa w starciach z Holandią i Litwą wcale nie przeszkodziła Polakom w rozegraniu najlepszego turnieju w XXI wieku.
MISTRZOSTWA ŚWIATA 2018
- 23.03.2018 (Wrocław) Polska 0:1 Nigeria
- 27.03.2016 (Chorzów) Polska 3:2 Korea Południowa
- 08.06.2018 (Poznań) Polska 2:2 Chile
- 12.06.2018 (Warszawa) Polska 4:0 Litwa
Przed mundialem w Rosji w ekipie „Biało-Czerwonych” wiał wiatr zmian. Adam Nawałka – podrażniony klęską w eliminacyjnym starciu z Danią, po której selekcjoner skandynawskiej ekipy trochę sobie z niego zakpił – intensywnie pracował wówczas nad nowym systemem taktycznym dla swojego zespołu, próbując przestawić Polaków na grę trójką stoperów i duetem wahadłowych. Miało to uczynić reprezentację Polski bardziej elastyczną i nieprzewidywalną dla rywali. Choć w praktyce największe trudności z połapaniem się w nowym systemie mieli sami Polacy, o czym świadczyło mnóstwo straconych goli w meczach z Nigerią, Koreą i Chile.
Po remisie z Chilijczykami selekcjoner przyznał, że w grze jego zespołu jest sporo elementów do poprawy. Wyjaśniał jednak, że kiepska postawa wynika z dużych obciążeń treningowych. – Szczyt formy szykujemy na mecz z Senegalem – zaznaczał Nawałka. Zanim jednak wystartowały mistrzostwa, Polacy kolejny raz pyknęli sobie towarzysko z Litwinami. Tym razem już z happy-endem, bo udało się zwyciężyć 4:0.
Szczęśliwego zakończenia zabrakło jednak na mundialu. Taktyczne kombinacje Nawałki w połączeniu z beznadziejną formą kilku ważnych kadrowiczów zaowocowały szybkim wylotem „Biało-Czerwonych” z turnieju. W tym przypadku można jednak chyba pokusić się o stwierdzenie, że mecze towarzyskie naprawdę zwiastowały nadchodzące kłopoty. Próba zmiany systemu gry przed mistrzostwami była ambitna i być może nawet potrzebna, ale – summa summarum – zakończyła się całkowitym fiaskiem. Dlatego Nawałka rzutem na taśmę powrócił na mecz z Senegalem do klasycznego ustawienia 4-4-2, pogrążając już swój zespół w kompletnym chaosie.
MISTRZOSTWA EUROPY 2020
- 01.06.2021 (Wrocław) Polska 1:1 Rosja
- 08.06.2021 (Poznań) Polska 2:2 Islandia
O ile jednak Adam Nawałka mógł przynajmniej eksperymentować taktycznie w meczach towarzyskich, tak w 2021 roku Paulo Sousa musiał przeprowadzić w kadrze operację na żywym organizmie. Portugalczyk zastąpił niespodziewanie Jerzego Brzęczka na kilka miesięcy przed startem przełożonego EURO 2020, a prezes Zbigniew Boniek postawił przed nim zadanie odmiany oblicza drużyny narodowej, która wcześniej zaprezentowała się katastrofalnie na tle silniejszych rywali w Lidze Narodów. Sousa zakasał zatem rękawy i wziął się do roboty, mimo że kadencję zaczął przecież od trzech meczów w eliminacjach do mistrzostw świata w Katarze.
Na sparingi przyszedł czas dopiero przed samym EURO 2020. Postawę podopiecznych Sousy trudno było jednak podsumować w sposób jednoznaczny. „Biało-Czerwoni” w meczach z Rosją i Islandią przeplatali fragmenty niezłej gry z naprawdę kiepskimi momentami. Tych drugich było jednak więcej. – Islandczycy strzelili bramki po stałych fragmentach gry i wydaje się, że były to ich jedyne sytuacje – uspokajał Grzegorz Krychowiak na antenie TVP Sport. – Nie stworzyliśmy sobie zbyt wielu dogodnych okazji, bo ten blok rywala był bardzo nisko ustawiony, te odległości pomiędzy zawodnikami były nieduże i ciężko się grało.
Cóż, problemy reprezentacji Polski z kryciem przy stałych fragmentach dały się we znaki również podczas mistrzostw Europy. Na dodatek Sousa zachorował na „selekcjonerozę” i w pierwszym meczu turnieju zrezygnował z gry na dwóch napastników, co wcześniej uparcie testował.
MISTRZOSTWA ŚWIATA 2022
- 16.11.2022 (Warszawa) Polska 1:0 Chile
Okres przygotowań do EURO 2020 był szalony, ale czas poprzedzający mundial w Katarze – być może jeszcze bardziej. Po dezercji Paulo Sousy za ster w drużynie narodowej chwycił awaryjnie Czesław Michniewicz, któremu udało się poprowadzić „Biało-Czerwonych” do triumfu nad Szwecją w finale baraży. Zaraz potem polskiej ekipie przyszło jednak rywalizować w Lidze Narodów, na dodatek w niełatwej grupie, a ze względu na niestandardowy okres rozegrania mundialu, terminarz międzypaństwowych zmagań był bardzo napięty. W efekcie udało się wygospodarować czas na zaledwie jeden klasyczny, poprzedzający turniej sparing.
Naturalnie można twierdzić, że sama Liga Narodów to też są rozgrywki na poły towarzyskie, ale w praktyce niekoniecznie tak to wygląda. Choćby dlatego, że z przyczyn finansowych PZPN-owi mocno zależy, by reprezentacja Polski utrzymywała miejsce w Dywizji A.
Ostatnim występem przed mistrzostwami w Katarze było więc wygrane 1:0 starcie z reprezentacją Chile. Wygrane po, dodajmy, naprawdę paskudnym widowisku. Kadrowiczom to jednak nie przeszkadzało. – Powiem jedną rzecz – my tak będziemy grać, bo ta gra przynosi nam efekty. Nie oczekujcie od nas, że będziemy grać pięknie w piłkę, bo w ostatnich latach czy miesiącach nie dawało to rezultatów. Ten sposób gry, odpowiednia defensywa, przesuwanie, walka, zaangażowanie, sytuacje czy nawet pół sytuacji, które sobie stworzymy i wykorzystamy… Tak będziemy wygrywać spotkania. Wydaje mi się, że to sposób, by coś osiągnąć na tym turnieju – ocenił Grzegorz Krychowiak.
No i trzeba przyznać, że defensywny pomocnik nie kłamał. Polacy dokładnie w taki sposób zagrali w Katarze i rzeczywiście „coś” osiągnęli, bo przedarli się do fazy pucharowej mistrzostw globu po raz pierwszy od 1986 roku. Inna sprawa, w jakiej atmosferze się to wszystko odbyło.
***
Teraz przed ekipą Michała Probierza dwa mecze towarzyskie – dzisiejszy z Ukrainą i poniedziałkowy z Turcją. Biorąc pod uwagę fakt, że selekcjoner wciąż znajduje się w zasadzie na początkowym etapie pracy z kadrą, każde oficjalne spotkanie jest dla niego z pewnością na wagę złota. Ale – jak widać na podstawie powyższych wspomnień – do przebiegu i rezultatu przedturniejowych sparingów naprawdę nie należy się specjalnie przywiązywać.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Listkiewicz: Wenger czuł się jak w skansenie. Witajcie na Ukrainie!
- Wydał fortunę, żeby mieć czyste sumienie i spełniać marzenia. Teraz błyszczy w Gironie
- Gabor Kiraly: Szare dresy przyniosły mi szczęście [WYWIAD]
fot. FotoPyk