Jako pierwszy i na razie jedyny piłkarz postawił się Ihorowi Surkisowi, który trzęsie Dynamem Kijów. Opuścił Ukrainę w kontrowersyjnych okolicznościach, choć wyjeżdżał z kraju z czystym sumieniem. Wydał znaczną część swoich zarobków na pomoc potrzebującym rodakom. Choć miał papiery na grę w większym klubie, wybrał Gironę, a palce maczał w tym Pere Guardiola. Wiktor Cygankow to jedna z największych gwiazd ukraińskiej reprezentacji i postać, która u naszych wschodnich sąsiadów wzbudziła wiele emocji w ostatnich kilkunastu miesiącach.
– W Hiszpanii jest spokojnie. Ludzie cieszą się życiem. Na Ukrainie trwa teraz katastrofa. Różnica między sytuacją sprzed wojny a obecną jest ogromna. Tak naprawdę nie ma tam życia. Ludzie funkcjonują na co dzień bez wody, światła, elektryczności, niemal niczego. Myślę, że każda osoba publiczna na Ukrainie może pomóc we wszystkim. Mogą mówić światu, co się dzieje na Ukrainie i pomóc to zobaczyć. Musimy to zrobić – opowiadał Wiktor Cygankow w ckliwym filmiku opublikowanym przez “OneFootball” krótko po jego transferze do Girony. I można było się z nim w zupełności zgodzić, ale w jego kraju trwała ostra debata na temat tego, w jakich okolicznościach opuścił granice ojczyzny.
Złota klatka Surkisa
W ukraińskiej prasie padały słowa o nielegalnym przekroczeniu granicy, ucieczce i przekręcie, którego się dopuścił, żeby zwiać z kraju ogarniętego wojną. I gdyby słuchać jedynie mediów można było zupełnie zmienić nastawienie do tego utalentowanego skrzydłowego. Warto było jednak poznać perspektywę samego zawodnika.
– Dynamo praktycznie nigdy nie sprzedaje piłkarzy. Trzyma ich w złotych klatkach i to zawodnikom odpowiada. Dla przykładu Everton przyjeżdża do Kijowa po danego gracza i mówi, że daje za niego 15 mln euro. Prezes Ihor Surkis mówi, że chce 20. Po jakimś czasie wpływa oferta za 20 mln, wtedy Surkis żąda sobie 25 mln. Tak się toczą z nim negocjacje, dlatego niewiele jest przypadków młodych, utalentowanych piłkarzy, którzy opuszczają Dynamo, a trzeba przyznać, że klub ma ich wielu dzięki jednej z najlepszych akademii na świecie i prawdopodobnie najlepszej na Ukrainie. Na przykład Andrij Jarmołenko – jeden z najlepszych zawodników w historii – opuścił Kijów na rzecz walczącego o mistrzostwo Niemiec Dortmundu, mając 27 lat i to za 25 mln euro, co było dużą kwotą – tłumaczy nam Piotr Słonka, ekspert ukraińskiego futbolu znany na Twitterze pod pseudonimem BuckarooBanzai, po czym dodaje.
– Gdy przyszła wojna Surkis nieco zmiękł i widać było odwilż w negocjacjach z nim. Wiedział bowiem, że musi skądś mieć pieniądze, a te przychodziły albo z transferów, albo z europejskich pucharów, a w nich Dynamo radziło sobie słabo.
Ponad 200 rozegranych meczów i blisko sto goli strzelił dla Dynama Kijów Wiktor Cygankow.
Nabzdyczona osa
Z tego powodu z klubu odszedł Ilya Zabarny i Witalij Mykołenko. Kijów opuścił również Cygankow, ale akurat za niego zapłacono najmniej, choć był najwięcej wart. Portal transfermarkt.de w chwili transferu wyceniał Zabarnego na 20 mln euro, Mykołenkę na 18, a Cygankowa na 22 i trzeba podkreślić, że skrzydłowy był największą gwiazdą zespołu. A odszedł za marne pięć milionów euro, czyli ponad cztery razy mniej niż jego koledzy z zespołu wspomniani wcześniej.
A to wszystko dlatego, że Cygankow zdenerwował się na sytuację, w której Surkis zrywał negocjacje ws. jego transferu. Wpłynęło to na niego na tyle mocno, że zaczął być nie do zniesienia. – Pamiętam jego mecze, bo byłem na wielu spotkaniach Dynama po wznowieniu rozgrywek po wojnie, i wyglądał on na notorycznie wnerwionego gościa. Nie chciał z nikim rozmawiać. Wyglądał jak nabzdyczona osa. Wszystkich mierzył wzrokiem. Wychodził wcześniej z treningów. Stadion po meczu też pierwszy opuszczał. Zaczął się izolować. Widać było, że jest zdenerwowany brakiem zgody na transfer – wyjaśnia Słonka.
Wątpliwy wolontariat
W przerwanym przez wojnę sezonie 2021/22 z jedenastoma trafieniami był wiceliderem strzelców ligi ukraińskiej za Artemem Dowbykiem. W kolejnym sezonie w rundzie jesiennej strzelił dziewięć goli i zanotował sześć asyst. Znowu zapowiadało się na dobry rok w jego wykonaniu. Wtedy postawił jednak wszystko na jedną kartę, opuszczając Ukrainę.
– Przyszła zima na przełomie 2022 i 2023 roku. Okazało się, że Cygankow nie wraca nie tylko do Dynama, co na Ukrainę. Wyjechał z kraju jako wolontariusz, co od razu wywołało dużo szumu. Jako mężczyzna w stanie wojny przekroczył granice państwa, a można to zrobić tylko na specjalnych warunkach. Nikt w zasadzie nie wie do końca, co trzeba spełnić, żeby otrzymać taką zgodę, ale Cygankowowi się udało, dlatego podniosło się larum – zaczął BuckarooBanzai, po czym uzupełnił swoją wypowiedzieć.
– Trzeba jednak przyznać, że jako wolontariusz Cygankow wydał mnóstwo pieniędzy. Z tego, co pisały media była to większa część jego zarobków osiągniętych przez całą karierę. Kupował generatory, bo to była pierwsza wojenna zima i cała Ukraina ich potrzebowała, żeby przetrwać mrozy. Do tego jeepy i inne samochody terenowe. Poświęcił się mocno sprawie, ale każdy wiedział, dlaczego wyjechał z kraju. Chciał dopiąć swój transfer na Zachód, ale wydaje mi się, że opuścił Ukrainę z czystym sumieniem, bo wcześniej też mocno angażował się w pomoc potrzebującym.
Uciekł Surkisowi
Cygankow był pierwszym piłkarzem, który niejako uciekł Surkisowi i wymógł na nim transfer. O dziwo rozeszło się wszystko po kościach. Nawet media nie pisały o tym tak dużo, choć Girona zapłaciła za niego tylko pięć milionów euro. A przecież była to wręcz śmieszna kwota, biorąc pod uwagę, za ile odeszli Zabarny czy Mykołenko. Swoją rolę odegrał w tym ojciec Cygankowa, który przez długi czas był jego agentem i miał chody w klubie z Kijowa. – Gdy Dynamo wyjeżdżało na mecze, delegacja składała się z piłkarzy, sztabu szkoleniowego i osoby z klubu. Zawsze było jednak miejsce dla jednej osoby. Był to ojciec Cygankowa – zdradza nam kulisy Słonka.
Ojciec zawodnika Girony również był piłkarzem i to z jego powodu skrzydłowy urodził się w Izraelu. Jego tata grał właśnie tam i dopiero po wypełnieniu kontraktu wrócił na Ukrainę, gdzie dorastał Cygankow. A wyrósł z niego największy as Dynama. W pierwszych dwóch meczach po debiucie został najlepszym piłkarzem, choć w rozmowie z klubowymi mediami traktował to jako przesadny komplement.
Z biegiem czasu stało się jasne, że stał się jednym z kluczowych ogniw Dynama. Występował w każdym meczu, strzelał gole, asystował i już w młodym wieku pełnił funkcję kapitana. Stąd tak duże zaskoczenie, że z Kijowa przeniósł się do Girony. W mediach wybuchła ogromna afera. Chwilę wcześniej skrzydłowy zmienił agenta i to na niego spadły gromy za to, gdzie ulokował Cygankowa. Ludzie oczekiwali, że jeśli ich rodak opuszcza kraj, to będzie zachwycał grą co najmniej w Premier League, a nie anonimowym klubie LaLiga. Wszystko było jednak ukartowane z Pere Guardiolą, a dla samego zawodnika nie liczył się klub, ale sam fakt spełnienia marzeń.
Wiktor Cygankow w barwach reprezentacji Ukrainy rozegrał 52 mecze. Strzelił 12 goli.
Spełnił marzenia
– Całe życie marzyłem, żeby grać za granicą. Chciałem występować w Europie w najlepszych ligach i przeciwko topowym drużynom. Myślałem o tym od dłuższego czasu, ale dopiero teraz mogłem to zrobić – wyjaśnił w wywiadzie z “OneFootball”.
– Z racji tego, że Girona jest filią Manchesteru City i w tym układzie kluczowe zdanie ma Pere Guardiola, porozumiał się z Cygankowem, że jeśli w Katalonii mu nie pójdzie, znajdzie mu inny, lepszy klub. Skrzydłowy na to przystał, ale jak na razie nie trzeba było szukać zmian. Świetnie się odnalazł. Nie widziałem szczegółowych statystyk, ale po golach i asystach widać, że radził sobie wyśmienicie. Nawet gdy przychodził dla niego słabszy okres, szybko potrafił odpowiedzieć konkretami na boisku, więc poradził sobie z presją katalońskich mediów – rzuca jaśniejsze światło na sprawę Słonka.
Miniony sezon zakończył z piętnastoma golami i asystami. Aż trzykrotnie otwierał drogę do bramki swojemu rodakowi Artemowi Dowbykowi, który również dzięki Cygankowowi zdobył Trofeo Pichichi. W końcu jest wolny i za moment może opuścić Gironę, która miała być dla niego za małym klubem, a stała się jedną z największych rewelacji zakończonego właśnie sezonu. Być może to też właściwy czas dla Cygankowa, by wykonać kolejny krok w karierze. Najpierw zamierza jednak osiągnąć wiele z reprezentacją Ukrainy i jeszcze raz dać dużą radość swoim rodakom.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Wisła wolała Bałaniuka od niego. Teraz był lepszy od „Lewego” i został królem strzelców LaLiga
- Gabor Kiraly: Szare dresy przyniosły mi szczęście [WYWIAD]
- Skąd wzięła się solidność i powtarzalność osiąganych wyników u Szwajcarów?
- Odwrócone role receptą na sukces Niemiec?
Fot. Newspix