Od dziś do startu Euro 2024 będziemy Wam prezentować codziennie dwie reprezentacje, które zagrają w tej imprezie. Nieoczywiste historie finalistów, leśne dziadki z… 24 krajów, zawodnicy, których trzeba kryć na plaster – w naszych tekstach nie zabraknie smaczków. Zapraszamy do lektury, zaczynamy od gospodarzy turnieju – Niemców.
***
Nadzwyczaj stonowany Julian Nagelsmann i Toni Kroos, nagle zmieniający swoją decyzję w idealnie zaplanowanej karierze. Ten duet ma być receptą kadry Niemiec na sukces w mistrzostwach Europy, których są gospodarzem. Die Mannschaft biją się nie tylko o medale Euro, ale również o poprawę zszarganego fatalnymi wynikami i skandalami wizerunku reprezentacji.
14 czerwca reprezentacja Nagelsmanna zainauguruje turniej starciem ze Szkocją – wtedy oficjalnie rozpocznie się największe piłkarskie święto na Starym Kontynencie. Ale czy w Niemczech? Niekoniecznie.
Tak złej atmosfery wokół kadry Die Mannschaft nie było od dekad. Dziewięć miesięcy temu zwolniono selekcjonera po raz pierwszy w 123-letnich dziejach niemieckiej federacji. Mecze kadry śledzi mniej kibiców niż starcia 2. Bundesligi, a w kraju więcej mówi się o występie tureckiej drużyny narodowej niż czterokrotnych złotych medalistów mistrzostw świata. I na czym opierać tu optymizm?
Na dwóch postaciach: Julianie Nagelsmannie i Tonim Kroosie.
Z rollercoastera na drezynę
We wrześniu zeszłego roku Nagelsmann podjął się jednego z najtrudniejszych zadań w karierze. Nie tylko przejął pogrążoną w ogromnym kryzysie drużynę, ale również dokonał tego chyba nieco wbrew sobie. Dotychczas dał się poznać jako ekspresyjny, momentami wybuchowy trener, który napędzał się kolejnymi wlewanymi w siebie energetykami. W czasach pracy w Lipsku smak napoju zmieniał dopiero gdy jego drużyna poniosła porażkę. Słynął również z dopracowanych w najmniejszych szczegółach treningów i wprowadzeniem różnorakich nowinek technicznych do swoich zajęć. Drony, ogromne telebimy i szeroko zakrojona analiza techniczna pojedynczych ćwiczeń na gromadzonych w terabajtach plikach wideo były wizytówką tego młodego szkoleniowca.
Pomagały mu one nie tylko w przekonaniu się o tym, czy dany sposób na sforsowanie linii obrony przeciwnika się sprawdzi, ale również w budowaniu relacji z zawodnikami. Do każdego piłkarza Nagelsmann podchodził indywidualnie. Mówił im, co muszą poprawić, by stali się lepszymi, ale też podkreślał ich mocne strony. Na to miał twarde dowody, dlatego postrzegano go jako profesjonalistę. Tak wzbudzał ich zaufanie, ale również poczucie, że po drugiej stronie mają człowieka, który stawia ich rozwój ponad swoje interesy.
Te wszystkie elementy można było wypracować jedynie jeśli pracowało się w klubie, gdzie dostęp do zawodników, treningów i analiz jest wręcz nieograniczony. W reprezentacji pozostaje to niemożliwe. Liczbę zajęć podczas jednego zgrupowania można policzyć na palcach obu rąk. W związku z tym materiału do analizy również nie ma wiele. Natomiast kontakt z piłkarzami jest utrudniony ze względu na to, że są rozsiani po świecie, a na co dzień skupiają się przede wszystkim na sprawach klubowych, a nie reprezentacyjnych.
Mimo to Nagelsmann dał się skusić niemieckiej federacji i poprowadzi kadrę na zbliżającym się Euro. Mało tego, niespełna roczną umowę przedłużył do końca mistrzostw świata w 2026 roku. W kilkanaście miesięcy z jednego z najbardziej szalonych rollercoasterów na świecie – Bayernu Monachium – przesiadł się z własnej woli na długimi miesiącami nudnawą kolejkę drezynową – reprezentację Niemiec. Potrzebował jednego zgrupowania, by przekonać się, że z kadrą może zdziałać coś więcej niż tylko kolejny przeciętny występ gospodarza turnieju na Euro.
Nieuporządkowany perfekcjonista
Przełom nastąpił w marcu. Nie wiedzieć czemu ani w jaki sposób, ale Nagelsmann przekonał Toniego Kroosa do powrotu do kadry Niemiec. Pomocnik Realu Madryt nie grał w drużynie narodowej przez trzy lata, a ostatni raz założył reprezentacyjny trykot podczas Euro 2020.
– W marcu ponownie zagram dla Niemiec – ogłosił Kroos na Instagramie pod koniec lutego, po czym dodał: – Dlaczego? Ponieważ zostałem o to poproszony przez trenera. Znajduję się w odpowiednim nastroju i jestem pewien, że z drużyną narodową na mistrzostwach Europy możliwe pozostaje osiągnięcie znacznie więcej, niż większości obecnie się wydaje.
I słowa Kroosa szybko okazały się prorocze. Niemcy wygrali dwa spotkania towarzyskie z wymagającymi rywalami: Francją i Holandią. A kluczowym zawodnikiem w obu tych meczach był pomocnik Realu Madryt. Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że do tej pory 34-latek dał się poznać jako zawodnik, którego kariera jest idealnie zaplanowana i poukładana, czego dowodzi proces zakończenia przez niego kariery klubowej, co nastąpiło 1 czerwca w finale Ligi Mistrzów.
Toni Kroos w 2019 roku: – Nigdy nie zagram w Chinach, USA czy Katarze. 33-34 lata to dobry wiek na to, żeby przejść na emeryturę.
Toni Kroos w 2021 roku: – Koniec kariery? Uważam, że rok 2023 lub 2024 będzie odpowiedni. Będę miał około 33 lat. Jestem absolutnie pewien, że przejdę na emeryturę będąc w Realu Madryt.
Toni Kroos w 2023 roku: – Są dwie rzeczy, których chcę uniknąć: Odchodzić na emeryturę w momencie, w którym ludzie zapomną już, jakim byłem kiedyś zawodnikiem, oraz tego, że nie chcę kończyć kariery na ławce rezerwowych. Chcę skończyć, będąc na naprawdę dobrym poziomie.
Od pięciu lat pomocnik otwarcie mówił o swoim zakończeniu kariery. Wszystko, co powiedział, się sprawdziło, dlatego tak zaskakujący jest jego powrót do reprezentacji Niemiec po trzech latach. Jest on jednak nadzieją na to, że Euro dla Die Mannschaft nie będzie jedną wielką klapą. A jeszcze pod koniec zeszłego roku właśnie na to się zanosiło.
Fatalny rok i niepokoje w kraju
Rok 2023 rok był najgorszy w historii reprezentacji. Kadra poniosła aż sześć porażek w 11 meczach i choć pięć lat wcześniej zbierała lanie od rywali tyle samo razy, to doszło do tego w większej liczbie spotkań. Ofiarą tego stanu rzeczy był Hansi Flick, który po pięciu starciach bez zwycięstwa został zwolniony. I choć jeszcze kilkadziesiąt godzin przed tym faktem zarzekał się, że jest odpowiednią osobą do tego, by zaprowadzić porządek w drużynie narodowej, to bez skrupułów pozbawiono go pracy. Ukojenie wyników nie przyszło od razu. Przejęcie schedy przez Nagelsmanna zbiegło się w czasie z kolejnymi bolesnymi doświadczeniami. Niemcy przegrali z Turcją i Austrią.
Choć były to mecze towarzyskie, to i tak porażki okazały się bolesne oraz pokazały skalę degrengolady panującej wokół reprezentacji. Austriacy mogli się chełpić zwycięstwem nad dużo większym i bogatszym sąsiadem, który bez większych skrupułów podbiera mu najlepszych piłkarzy w piłce klubowej. Turcy natomiast dali przedsmak tego, dla kogo będzie to rodzime Euro. Podczas spotkania na Stadionie Olimpijskim w Berlinie kibice dopingowali kadrę Gwiazd Półksiężyca, a że znajdowali się w większości na mogącym pomieścić przeszło 70 tys. widzów obiekcie, ich wsparcie było nad wyraz zauważalne i odczuwalne. Niemców to deprymowało, czemu dali wyraz w pomeczowych wywiadach.
Tureckie święto futbolu? Już w przyszłym roku
– Chcieliśmy pokazać kibicom, że śpiewają dla złej flagi. Atmosfera nas drażniła – stwierdził na łamach „Bilda” Thomas Mueller. Jego wypowiedź uzupełnił bramkarz Kevin Trapp. – Oczywiście, że publiczność zawsze odgrywa jakąś rolę. Bardzo dobrze weszliśmy w mecz, ale każda akcja Turków była entuzjastycznie przyjmowana. W niektórych sytuacjach emocje płynące trybun zrobiły różnicę na boisku.
Skandaliczna ankieta
Z każdym rokiem reprezentację Niemiec ogląda coraz mniej widzów. Po wielkim boomie na futbol w Niemczech w 2006 roku, kiedy to odbywał się w tym kraju mundial, nie ma już śladu. Kibiców bardziej interesuje to, czy ich lokalny zespół, grający w 3. Lidze wygra kolejny mecz, niż to, czy jego drużyna narodowa wyjdzie z grupy. Więcej niż o grze ekipy Nagelsmanna mówi się choćby o strojach, w jakich występowała.
W zasadzie kadra stała się przyczynkiem do podnoszenia kolejnych politycznych i społecznych kwestii, jak to, czy występuje w niej zbyt mała liczba zawodników o białej skórze. Taką ankietę stworzyła stacja ARD i aż 21% z ponad 1300 respondentów odpowiedziało twierdząco. Ankieta była na tyle bulwersująca, że głos w tej sprawie zabrał sam Nagelsmann, mówiąc wprost o rasizmie.
Sam fakt, że doszło do tej sytuacji, pokazuje, w jakim miejscu znajduje się reprezentacja Niemiec. Tylko sportowy sukces może zmienić azymut w postrzeganiu tej kadry w kraju. A odpowiedzialność za to wezmą Nagelsmann i Kroos.
***
Najgłupsza historia wokół kadry
Przekreślone mistrzostwo świata przez przypadkową dziewczynę
Max Kruse dał się poznać w niemieckim futbolu jako kolorowy ptak. Karierę zawodowego piłkarza dzielił z profesjonalną grą w pokera, paleniem sziszy, nałogowym jedzeniem fast foodów i Nutelli, a także rozmowami na tematy pornograficzne czy jazdą supersamochodami. Dziś znajduje się na totalnych peryferiach futbolu. Mając pokaźny brzuszek, kopie piłkę w rezerwach BSV Al-Dersimspor w podrzędnej regionalnej lidze w Berlinie. Jednak jeszcze dekadę temu mógł zostać mistrzem świata. Mógł, bo wolał zaprosić do swojego hotelowego pokoju nieznaną mu kobietę.
Poker, porno i szisza. Max „Dziwny Ptak” Kruse na skraju kariery
Było to podczas zgrupowania reprezentacji w listopadzie 2013 roku. Zawodnik najpierw grał w pokera w swoim pokoju, a następnie przeszmuglował damę do wieczornego towarzystwa do swojego pokoju. Jak sam twierdzi, takie przypadki zdarzają się regularnie w kadrze, czasem nawet 2-3 razy podczas zgrupowania. Nie spodziewał się jednak, że tym razem o całym zamieszaniu wiedzą jego przełożeni.
– Wpuściłem do siebie tę kobietę. Już kiedyś coś takiego robiłem. Ale nie aż tak głupio. Trochę porozmawialiśmy, to, tamto… Pięć minut później nagle ktoś puka do moich drzwi. Serce waliło mi jak dzwon. Chciałem zajrzeć przez dziurkę od klucza, ale była zasłonięta od zewnętrznej strony. Otworzyłem drzwi, a tam patrzyli na mnie Oliver Bierhoff [ówczesny dyrektor sportowy kadry przyp. red.] i Hansi Flick [ówczesny asystent selekcjonera przyp. red.]. “Odeślij koleżankę do domu, jutro porozmawiamy o reszcie” – powiedzieli – zrelacjonował w podcaście “Flatterball” Kruse.
Napastnik nie został oficjalnie wyrzucony z kadry, ale nie dostawał kolejnych powołań. Później związek poprosił go jeszcze o udział w sesji zdjęciowej przed mundialem w Brazylii. Gdy ją zrobił, następnego dnia dowiedział się, że na mistrzostwa świata nie pojedzie. Na turnieju Niemcy wygrali złoty medal, który Krusemu przeszedł koło nosa.
Snajper oficjalnie z kadry został wyrzucony w 2016 roku, gdy wywołał wielką awanturę w jednym z berlińskich klubów. Jego dzikie pląsy sfotografowała dziennikarka “Bilda”. Gdy zawodnik się o tym dowiedział, próbował zniszczyć dowody, wyrywając aparat z ręki żurnalistki. Na nic się to zdało. Afera i zdjęcia Krusego trafiły do mediów, a Joachim Löw oficjalnie zakończył jego karierę reprezentacyjną.
Potencjał na ulubieńca kibiców
Toni Kroos
Ostatni taniec Toniego Kroosa. Specjalnie na rodzime mistrzostwa Europy postanowił wznowić karierę reprezentacyjną po trzech latach i od razu zaprowadził porządek w środku pola. Podczas marcowego zgrupowania, które było jego pierwszym od Euro 2020, wystąpił w obu meczach towarzyskich z Francją i Holandią, zanotował dwie asysty, a Niemcy wygrali obie potyczki, co było dużym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę fatalne wyniki w 2023 roku.
Jednocześnie w Niemczech Kroos zagra swoje ostatnie spotkania w 17-letniej przygodzie z piłką. Po turnieju ostatecznie zawiesi buty na kołku, dlatego jego występy naturalnie przywołają wśród kibiców nostalgiczne wspomnienia sukcesów pomocnika. A tych było co niemiara.
Przede wszystkim dał się zapamiętać jako doskonały asystent. Jego podania są zawsze precyzyjne i na nos. Nóg używał nie tylko jako narzędzi do perfekcyjnych podań, ale również jako skuteczną broń do zdobywania bramek. Jego trafienie ze Szwecją na mundialu w 2018 roku z rzutu wolnego z ostrego kąta można oglądać w zapętleniu w nieskończoność. Podobnie, jeśli chodzi o inne technicznie strzelone gole, które przywołują na myśl nie potężne bomby, a formę artystycznego włożenia czy też umieszczenia piłki w siatce rywali. Co najważniejsze Kroos był ważnym punktem mistrzowskiej ekipy z 2014 roku.
Dekadę temu w Brazylii we wszystkich spotkaniach nie opuścił boiska nawet przez minutę. Był ojcem sukcesu ćwierćfinałowego triumfu nad Francją. To po jego asyście z rzutu wolnego decydującego gola strzelił Mats Hummels. Zapoczątkował on również pogrom Brazylijczyków 1:7, najpierw podając z rzutu rożnego do Thomasa Müllera, a następnie dokładając dwa trafienia. Do i tak pokaźnego dorobku mundialowego dołożył jeszcze dwie asysty na otwarcie turnieju z Portugalczykami.
Złoty Toni ma jeszcze raz pokazać swoją magię i pomóc Niemcom w rodzimym Euro, zanim zawiesi buty na kołku.
Kryć na plaster
Florian Wirtz
Choć kategoria nosi nazwę “Kryć na plaster”, to w przypadku Floriana Wirtza jest to niemal niemożliwe. Jest niebywale ruchliwym i mobilnym pomocnikiem. Po kontuzji z 2022 roku nie ma już praktycznie śladu. Wydaje się nawet lepszy niż przed urazem. Nabrał odpowiednio dużo doświadczenia i ogłady, choć wciąż pozostaje bardzo młodym zawodnikiem. Ma zaledwie 21 lat, a właśnie otrzymał nagrodę dla najlepszego piłkarza minionego sezonu Bundesligi.
Wirtz był kluczowym elementem niepokonanej w Niemczech maszynki Xabiego Alonso w Bayerze Leverkusen. Zdobył 18 bramek i zanotował 20 asyst we wszystkich rozgrywkach. Rozegrał łącznie 49 spotkań, co po niemal rocznym rozbracie z piłką wydaje się wręcz niewyobrażalnym wynikiem. Do trafień “Die Werkself” dokładał się średnio co 91 minut. Już teraz portal transfermarkt.de wycenia go na 130 mln euro. Prezes klubu Fernando Carro najpierw wypalił, że pomocnik wart jest o 20 mln euro więcej, ale chwilę później zreflektował się i oznajmił, że to bezcenny zawodnik. Chrapkę na niego ma Bayern, ale 21-latek wcale nie musi tam trafić, bo akurat on stara się mądrze budować karierę, dzięki wsparciu swoich rodziców.
– Piłkarz tego pokroju rodzi się raz na dekadę – mówił nam Sławomir Czarniecki, dyrektor sportowy grup młodzieżowych Bayeru. I nie ma w tym przesady. W Bundeslidze zadebiutował 15 dni po 17. urodzinach. Od razu wyszedł w podstawowym składzie. W reprezentacji Niemiec pojawił się po raz pierwszy trzy miesiące po osiągnięciu pełnoletności i choć teraz jest zaledwie trzy lata starszy, to od niego Julian Nagelsmann ustala wyjściową jedenastkę.
Wirtzmania. Bayer Leverkusen idzie po wszystko i wszystkich
Wirtz ma być twarzą pozytywnych zmian w reprezentacji Niemiec i symbolem odcięcia się od ostatnich chudych lat.
Leśny dziadek
Oliver Bierhoff
Świetny, choć nie do końca spełniony piłkarz. Szybko wskoczył w garnitur i pantofle, stając się działaczem. Przez 18 lat pracował najpierw jako kierownik, później dyrektor sportowy, a na koniec prezes niemieckiej federacji. Co prawda nie był umoczony w żadne korupcyjne ani seksualne skandale, jak inni podobni jemu działacze w niemieckiej piłce, ale jego zwolnienie po fatalnym mundialu w Katarze i tak odbiło się szerokim echem.
Chciał zmienić postrzeganie kadry, próbując przeforsować stosowanie nazwy Die Mannschaft. Miała to być próba nadania groźnego pseudonimu, z którym mogliby się utożsamiać kibice, jak w przypadku La Furia Roja w Hiszpanii czy Azzurri we Włoszech. Bierhoff powtarzał to z uporem maniaka, przez co nazwa stała się obiektem prześmiewczych żartów i memów niemieckich fanów.
To on stał za dealem koszulkowym podczas mundialu w Katarze. Wspólnie z Adidasem wyprodukowali miliony trykotów, których większości z nich nikt nie kupił. Zalegają cały czas w magazynach i można je teraz nabyć za bezcen. Stało się tak dlatego, że reprezentacja notowała kolejne mniejsze bądź większe wpadki PR-owe, co odbiło się na wizerunku kadry, ale również dlatego, że dla Bierhoffa ta transakcja miała mu się opłacać również ze względów prywatnych, choć żadnych oficjalnych zarzutów mu nie postawiono.
To również on stał za zatrudnieniem Hansiego Flicka. Aby to zrobić, związek musiał zapłacić wysoką kwotę odstępnego i zapowiedziano zorganizowanie sparingu między reprezentacją Niemiec a Bayernem Monachium. Obie te rzeczy nie wypaliły, bo Flicka w kadrze już nie ma, a o sparingu ani widu, ani słychu.
Bierhoff stara się teraz odnaleźć poza futbolem, ale fakt, że blisko dwa lata od zwolnienia nikt nie zainteresował się człowiekiem z takim doświadczeniem, wiele o nim mówi.
Zazdrościmy im…
…generalnie niczego
Oczywiście moglibyśmy wypisywać tu kolejne nazwiska piłkarzy, którzy są jednostkowo lepsi od naszych reprezentantów, ale jako drużyna przez ostatnie miesiące Niemcy pokazali, że są równie przeciętni jak my. Po przyjściu Juliana Nagelsmanna sytuacja się nieco poprawiła, ale kadrze Die Mannschaft wciąż daleko, by opuścić bagienko, jakie sobie zgotowała. Jest ono podobnie lepkie i grząskie, co nasze.
Polak Niemiec dwa bratanki… w piłkarskiej niedoli
Więcej niż tysiąc słów
Po porażce z Japonią miałem wrażenie, że ludzie w Niemczech są zadowoleni, że zagraliśmy słabo. Życzyli nam popełniania błędów i powrotu do domu. Mimo to za każdym razem myślałem, że choć nie wszystko idzie dobrze, to wciąż mamy szansę. Dlaczego wszystko jest czarne? Rozumiem wszystkich, którzy mieli problem z mistrzostwami świata w Katarze i nie chcieli, by nasza kadra tam grała, ale nie w tym problem. Nie mogę znieść wrażenia, że ludzie cieszyli się z naszych porażek.
– napisał w swoim felietonie dla 11Freunde Robin Gosens, czego dopełnieniem były słowa Rudiego Voellera równo rok później:
Mecz z Japonią jasno pokazał nam, że nie robimy żadnego progresu. Naszym najpilniejszym zadaniem będzie zatrudnienie trenera, który w krótkim czasie przeorientuje zespół i przygotuje go do przyszłorocznych mistrzostw Europy, z których popłyną pozytywne impulsy dla niemieckiego futbolu i całego kraju. Naszą inspiracją jest zatrudnienie trenera, który w dłuższej perspektywie podniesie drużynę narodową na poziom, który znamy i jakiego od niej oczekujemy.
Co trzeba wiedzieć?
5 najważniejszych faktów z ostatnich dwóch lat
- W zeszłym roku Niemcy dostali w papę od Polski w meczu towarzyskim, w którym karierę zakończył Jakub Błaszczykowski.
- We wrześniu zeszłego roku Hansi Flick stracił posadę. Jego miejsce zajął Julian Nagelsmann, który miesiąc temu przedłużył umowę do mistrzostw świata w 2026 roku.
- Na mundialu w Katarze nie wyszli z grupy. To pierwszy przypadek w historii, żeby reprezentacja Polski zaszła dalej w mistrzostwach świata niż Niemcy.
- Nowym kapitanem reprezentacji został Illay Gündogan. Mianował go Julian Nagelsmann, co wywołały mały skandal w kraju. Pomocnik nie ukrywa swojego przywiązania do tureckich korzeni i szczególnie prawicowym politykom ten wybór się nie spodobał.
- Niemcy zmienili sponsora technicznego. Od 2027 roku będzie nim Nike. Adidas dostarczał ubrania niemieckim kadrom od 1954 roku. Żadna inna reprezentacja nie może poszczycić się tak wieloletnią współpracą.
Wyjściowa jedenastka
Fot. Newspix