Barcelona ma potężny problem – do 2032 roku będzie musiała oddać różnym podmiotom 1,4 miliarda euro. Według ekspertów redakcji „Diari ARA” jest to nie do zrobienia.
Do 30 czerwca 2028 roku Duma Katalonii będzie musiała spłacić 613,5 miliona euro od Espai Barca (122,5 mln obligacji, 491 mln kredytu). Ekspert ds. finansów, z którym konsultowała się redakcja ARA mówi wyraźnie, że to się nie uda. – Wszyscy są pewni, że klub nie będzie w stanie dotrzymać tych terminów. Gdy będzie zbliżać się termin, dług zostanie zrefinansowany. Zwrot pieniędzy nie będzie możliwy i zarząd Laporty był tego świadomy, podpisując umowę. W korporacjach to dość powszechny manewr by złapać trochę tlenu i zyskać na czasie – mówi Valero Carreras.
Jak „Diari ARA” zwraca uwagę, żeby Barcelona była w stanie spłacić dług, musiała by co roku odkładać po 150 milionów euro z nadwyżki i poświęcać te pieniądze tylko na spłatę długów. Niezbędne byłoby sprzedanie kilku piłkarzy i zaciśnięcie pasa najbardziej jak się da. O wielkich transferach Barcelona mogłaby tylko pomarzyć.
W 2030 roku Barcelona będzie musiała spłacić kolejne 246,5 miliona, a w 2032 roku 266,5 miliona euro. Dodatkowo w 2031 roku minie termin spłaty raty za kredyt zaciągnięty w Goldman Sachs w 2021 roku, zaraz po zwycięstwie Laporty. Wtedy będzie trzeba zapłacić 267,4 miliona euro. W ciągu czterech lat daje to 1 393,9 miliarda długu. Barcelona w przyszłych latach zarobi jednorazowo 100 milionów na nowej umowie z Nike oraz 350 milionów rocznie z tytułu przebudowanego stadionu. Aż około 250 milionów z tego będzie trafiać do różnych funduszy inwestycyjnych.
Redakcja La Vanguardia niedawno opublikowała informację, że Barcelona rozważa wzięcie kolejnej pożyczki na kwotę 100 milionów euro, aby spłacić zobowiązania na koniec sezonu.
Valero Carreras przewiduje, że Barcelonie nie pomogłoby nawet przekształcenie klubu w spółkę akcyjną. Sugeruje, że nie ma już innego wyjścia i Barcelona po prostu zbiednieje. Nastąpi swego rodzaju błędne koło, w którym Barcelona nie będzie miała pieniędzy na dobrych piłkarzy, co uniemożliwi jej osiąganie wybitnych wyników sportowych, a to będzie oznaczać spadek wartości marki i mniejszy przychód od sponsorów. Jeśli Laporta nie wdroży planu naprawczego i nadal będzie zapożyczał klub oraz nie zaciągnie pasa, Barcelona po prostu będzie biedniejsza.
To nie jest zła wiadomość tylko dla kibiców klubu z Katalonii, a dla całej ligi. Hiszpańska piłka potrzebuje silnych marek, dobrych zespołów i gwiazd na boisku. Jeśli Barcelona nie będzie mogła tego wszystkiego zagwarantować, ucierpią wszyscy, również Real Madryt, który potrzebuje epickich starć w lidze, by cały produkt, którym jest LaLiga, był jak najbardziej atrakcyjny.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Kroos jak Zidane. Kończy na swoich zasadach
- Papszun znów w Rakowie. Sztuka przyznania się do błędu
- Powrót Marka Papszuna do Rakowa. Ile zarobi? Kogo kupi?
Fot. Newspix