PSG zapewniło już sobie tytuł mistrzowski, więc na OGC Nice wypuściło skład złożony z wyciągniętych z szafy rezerwowych oraz chętnych przedszkolaków z okolicznych szkół. Okazało się jednak, że nie ma to najmniejszego znaczenia. Największym przeciwnikiem nicejczyków byli oni sami.
Luis Enrique niedawno zdobył kolejne już w historii paryżan mistrzostwo Francji. Co więcej, jego skład dość mocno przetrzebiły kontuzje. Raczej nie były to zbyt poważne urazy, ale ryzykowanie zdrowia swoich największych gwiazd na tym etapie sezonu nie miało sensu. Dlatego Hiszpan posłał do boju kilka nieoczywistych wyborów.
Zupełnie to jednak gospodarzom nie pomogło, na co dowód przyszedł już w 18. minucie za sprawą Bradleya Barcoli. Francuski napastnik niezbyt naciskany zszedł na skraj pola karnego, gdzie pokonał bezradnego Marcina Bułkę ładnym strzałem po długim słupku.
Wtedy Polak jeszcze mógł się łudzić, że to tylko jednorazowa wpadka obrońców. Ale ci dziś zupełnie nie wiedzieli, jak zatrzymać Barcolę.
21-latek ponownie dał się im we znaki ledwie pięć minut później, kiedy najpierw wparował z futbolówką pod linię końcową, a następnie dośrodkował ją wprost pod nogi Yorama Zague. 18-latek skorzystał z prezentu i dostawił nogę. Uświetnił tym samym swoje trzecie spotkanie rozegrane na seniorskim poziomie.
Nie jest to łatwy wieczór dla Marcina Bułki 😬 Polski bramkarz już dwukrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki…
📺 Mecz Nice z PSG trwa w CANAL+ SPORT5 i CANAL+ online: https://t.co/J4NybAzCVp pic.twitter.com/viUqxGKgQU
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) May 15, 2024
Przed końcem pierwszej połowy Nicea zapragnęła się jeszcze odegrać. Decydujące okazało się tu zagranie Jeremiego Bogi, który odnalazł podaniem Mohameda-Ali Cho. Ten bez większych problemów ograł golkipera i dał swoim kolegom gola kontaktowego.
Jeżeli jednak klub z Nicei liczył na lepszą drugą połowę, to sam sobie zadbał o to, by te marzenia zdeptać. Melvin Bard zdecydował się bowiem złapać czerwony kartonik, po tym jak bezmyślnie władował się w wychodzącego na czystą pozycję rywala. Na piętnaście minut przed końcem jego zespół musiał radzić sobie w dziesięciu.
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:1. Nie było to wyjątkowo porywające spotkanie, ale w zamian za to nie zmieniło układu tabeli. Coś za coś.
Więcej na Weszło:
- Co planuje Jacek Zieliński? Jaki plan ma Goncalo Feio? Za kulisami Legii Warszawa
- Jeden Frederiksen to za mało. Przy tej władzy Lech zaraz wróci do punktu wyjścia
- Tyson Fury i jego najbardziej kontrowersyjne akcje
Fot. Newspix