Coś się popsuło w Tottenhamie. „Koguty” od kilku tygodni wyglądają fatalnie. Przegrywają mecz za meczem, a w niedzielne popołudnie Liverpool na Anfield Road rozjechał londyński zespół tak, że wydawało się, że nie będzie, co po nich zbierać. W pewnym momencie było już 4:0. Podopieczni Postecoglou zdołali zdobyć dwie bramki, ale w momencie, kiedy było już „po ptakach”. Szkoda, że wcześniej nie nawiązali walki.
To była czwarta porażka z rzędu Tottenhamu w lidze. Bilans bramkowy 4:13. Przegrali 0:4 z Newcastle United, 2:3 z Arsenalem, 0:2 z Chelsea i teraz 2:4 z Liverpoolem. „Koguty” wciąż zajmują przyzwoite 5. miejsce w tabeli, ale to jak się prezentują w ostatnim czasie, woła wręcz o pomstę do nieba. Wydawało się w pierwszej części sezonu, że mogą nawiązać walkę o mistrzostwo. Po 10. kolejkach zasiadali na fotelu lidera, a teraz prezentują się fatalnie.
Od pierwszych minut Liverpool narzucił wysokie tempo i to była tylko kwestia czasu, kiedy zaczną padać bramki. Najpierw Salah uciekł spod opieki Emersona Royala, który swoją drogą nie za bardzo był zainteresowany pilnowaniem Egipcjanina, i zdobył bramkę głową z bliskiej odległości. Ładną asystą popisał się Cody Gakpo. Przed przerwą gola na 2:0 strzelił Robertson, który dobił uderzenie Salaha.
Koncert Liverpoolu w meczu z Tottenhamem. Tak Robertson strzelił na 2:0!
Stary, dobry Liverpool – mówi @piszczek_lp26 w studiu. pic.twitter.com/qcDD5sw1Up
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) May 5, 2024
Po zmianie stron Cody Gakpo, który prezentował się wybornie w tym spotkaniu, do asysty dołożył gola. Holender wpakował piłkę do siatki strzałem głową. Za precyzyjną centrę z prawej strony boiska w tej sytuacji był odpowiedzialny Elliott. Najpiękniejszą ozdobą tego spotkania zdecydowanie był gol Elliotta, który popisał się fenomenalnym strzałem lewą nogą zza szesnastki. Zdjął pajęczynę!
Gdy wydawało się, że już po meczu, Tottenham się obudził. Szkoda, że dopiero przy 0:4. Tottenham wykorzystał moment spotkania, w którym Liverpool już nie kwapił się do kolejnych ataków, i dwa razy go ukłuł. Najpierw Richarlison, a później Son. Totki w ostatnim kwadransie byli drużyną przeważającą i tworzyli kolejne sytuacje bramkowe. Brakowało skuteczności.
Liverpool na dwa mecze przed końcem sezonu zajmuje trzecie miejsce w tabeli z dorobkiem 78 punktów. Do lidera Arsenalu traci w tym momencie pięć „oczek”. Z tym że drugi Manchester City, który ma 82 pkt, rozegrał o jedno spotkanie mniej.
Liverpool FC – Tottenham 4:2 (2:0)
M. Salah 16′, A. Robertson 45′, C. Gakpo 50′, H. Elliot 60′ – Richarlison 72′, Son 77′
WIĘCEJ O ANGIELSKIM FUTBOLU:
- Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City
- Polak w Anglii wypożyczony na tydzień. „W piątek przyjechałem, w sobotę grałem”
- Liverpool jest jak Klopp – kończy mu się energia
- Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship
Fot. Newspix