Jednym z gości Weszłopolskich był Wojciech Pertkiewicz, prezes Jagiellonii Białystok. Opowiedział przy tej okazji o klubowych finansach, transferowych planach oraz swoim stosunku do przepisu o młodzieżowcu.
Na początek pozytywy. Jagiellonia w tym sezonie zaskoczyła wszystkich swoją wysoką formą, która zaprowadziła ich na sam szczyt tabeli Ekstraklasy. Zdaniem prezesa klubu, spora w tym zasługa Adriana Siemieńca.
– Jesteśmy najkonsekwentniej grającą drużyną w lidze. Najsłabszy mecz to był ten z Ruchem Chorzów, zremisowany. Poza tym jest dobrze. Nie mamy kontuzji, a trener nie ma problemów, by ułożyć wyjściową jedenastkę. Mamy silną rotację zawodników.
– Nie wiem, czy Adrian Siemieniec jest najlepszym trenerem w Polsce. Ale wiem, że świetnie się z nim współpracuje i że całkowicie odmienił mental zawodników. Zmienił nasze patrzenie na futbol. Nie tylko piłkarzy, bo całego klubu, w tym moje. Patrzymy teraz szerzej i z większą nadzieją. Za to brawa.
Następnie działacz opowiedział o planach transferowych Jagiellonii. W związku z ogromnym sukcesem, jakim jak do tej pory okazuje się ten sezon, zaplanowano już kilka wzmocnień na przerwę letnią.
– Mamy przygotowaną listę zawodników, którymi będziemy zainteresowani w zależności od osiągniętych w tym sezonie wyników. Ruszymy latem. Nie będzie prosto, bo Polska wciąż nie jest najatrakcyjniejszym kierunkiem dla zagranicznych graczy. Niemniej wierzymy, że będziemy mieli wystarczająco argumentów, aby przekonać tych, których chcemy.
Dalej wyjaśnił, jak wygląda sytuacja finansowa klubu. Jeżeli uda się podtrzymać obecną formę, to na okienko transferowe powinno zostać sporo wolnych funduszy. Jednocześnie zupełnie odpada wizja wyprzedaży podopiecznych za bezcen, której obawia się część kibiców.
– Miejsce wyższe niż szóste w tabeli oznacza, że Jagiellonia ma zbilansowany finansowo sezon. Wszystko powyżej to dodatek. Chcemy promować młodych zawodników, ale nie jesteśmy na żadnym musiku. Przed sezonem organizacyjnie zakładaliśmy miejsce nie niższe niż dziesiąte, przy czym to było absolutne minimum wynikające z kwestii zobowiązań finansowych i tym podobnych. Sportowo celowaliśmy w pierwszą ósemkę, wszystko wyżej opatrzyliśmy solidnymi premiami dla zawodników.
Na sam koniec poruszono wątek przepisu o młodzieżowcu. To aktualnie jedna z największych debat w świecie polskiej piłki. Planowana jest reforma, w której zamierza się wykreślić kary finansowe za nierozegranie wymaganej liczby minut przez młodzieżowców. W zamian za to kluby, które stawiałyby na młodzieżowców najchętniej, mogłyby liczyć na premie finansowe. Kwestią sporną pozostaje wysokość tych premii. Według Pertkiewicza w interesie tej reformy jest, by pula nagród była jak największa.
– To ostatni gwizdek, by zmian dokonywać już na przyszły sezon. Należy przede wszystkim poszukać większych środków na premie dla klubów. Jeżeli rezygnujemy z kija, to marchewka powinna być dużo większa. Dziś w puli jest 10 milionów złotych, projekty zakładają podwojenie stawki. […] Obecnie przepis o młodzieżowcu to rozwiązanie, które nie obowiązuje nigdzie na świecie, jeśli już to jednostkowych przypadkach.
– Pytanie, czy znaleźliśmy nagle remedium na wszystkie bolączki polskiego futbolu. Moim zdaniem nie, zwłaszcza w obecnej formie, gdzie niewypełnienie puli minut oznacza karę finansową. Jeżeli to jest skutecznie rozwiązanie, to powinniśmy moim zdaniem wprowadzić inne, podobne taryfikatory. Na przykład: cena za skrócenie zawieszenia piłkarza po czerwonej kartce. To oczywiście dowcip, ale obecne przepisy nie traktują wszystkich klubów równo. Jeżeli mamy utrzymać przepis o młodzieżowcu, to powinniśmy stawiać na marchewkę, nie na kij – zakończył rozmowę Pertkiewicz.
WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:
- Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real
- Wszystkie rekordy Bayer(n)u
- Pięć wymiarów sensacji. Jak niezwykłe jest mistrzostwo Bayeru Leverkusen
- Wszystko się pali, ale nadal jest dobrze. Co czeka Bayern Monachium?
Fot. Newspix