Legia Warszawa rozstała się z Kostą Runjaiciem niecały rok po przedłużeniu jego umowy i zarazem na ponad dwa lata przed końcem jego kontraktu, co oznacza, że stołeczny klub nie wymienił szkoleniowca po kosztach. Ale — jak słyszymy — wymiana nie kosztowała milionów, a o takim scenariuszu informował “Przegląd Sportowy”. Jak to więc było ze zwolnieniem Niemca?
Artykuł Roberta Błońskiego, który ukazał się, póki co, jedynie w papierowym wydaniu “Przeglądu Sportowego”, jednak został zacytowany m.in. przez portal “Legia.net” mógł wywołać szok u kibiców Legii Warszawa. Wszystko dlatego, że opisano w nim warunki rozstania z niemieckim trenerem. Warunki, które z perspektywy stołecznego klubu, miałyby być bardzo niekorzystne. Zacytujmy:
“Z naszych informacji wynika, że i Legia zachowa się w tej sytuacji, jak należy. Niemiecki szkoleniowiec miał umowę do czerwca 2026 roku i podobno niezależnie od tego, czy podejmie pracę gdzieś indziej, cała należna kwota zostanie mu wypłacona w trzech transzach: pierwsza pójdzie niebawem, druga w połowie okresu pozostałego do końca rozwiązanego kontraktu (czyli po sezonie 2024/2025), a trzecia na koniec. Dotąd, na przykład z Czesławem Michniewiczem czy Aleksandarem Vukoviciem, było tak, że po zwolnieniu Legia co miesiąc płaciła pensję, aż szkoleniowiec nie znalazł nowej posady. Niemiecki trener zarabiał w stolicy ok. 30 tys. euro miesięcznie”.
Gdyby Legia Warszawa faktycznie zwolniła Kostę Runjaicia na takich warunkach, musiałaby wypłacić mu ponad 3 miliony złotych. Całkiem sporo. Nic dziwnego, że informacje “Przeglądu Sportowego” mocno wkurzyły kibiców, którzy przecież od dawna słyszą o oszczędnościach i braku pieniędzy w budżecie klubu. Problem w tym, że wszystkie źródła, których spytaliśmy o prawdziwość tych doniesień, zdecydowanie zaprzeczają takiemu scenariuszowi.
Ile kosztowało Legię Warszawa rozstanie z Kostą Runjaiciem?
Można powiedzieć, że zaprzeczenie tym informacjom w klubie jest oczywistością — w końcu nikomu w Legii nie może zależeć na tym, żeby wersja o gigantycznej odprawie Runjaicia była traktowana jako prawdziwa. Natomiast w tym przypadku ciężko nie dawać wiary w dementi, bo sytuacja, w której jakikolwiek klub zwalnia trenera i po prostu wypłaca mu pełne odszkodowanie, czy też wszystkie pensje, jest abstrakcją. Zwykle kluby dochodzą do porozumienia ze szkoleniowcami, nawet jeśli rozstają się w nie najlepszych relacjach i nawet jeśli mówimy o zdecydowanie krótszym okresie.
Jasne, sami punktowaliśmy Legię za różne niedoskonałości, ale naprawdę trudno uwierzyć, żeby na kolejnych etapach:
- dyrektor sportowy, który negocjował kontrakt,
- prezes i właściciel, który umowę przyklepali,
- dział prawny, który wszystkie zapisy analizował i oceniał.
Nikt nie zorientował się, że złożenie parafki pod takim dokumentem narazi Legię Warszawa na gigantyczne straty w przypadku rozstania i po prostu zgodził się na takie warunki. W wątpliwość można też podać fakt, że pełne pensje miałyby być wypłacane nawet po znalezieniu przez Niemca nowej pracy, co jest jeszcze rzadszą praktyką zapisywaną w kontraktach trenerów. Wiadomo, że Kosta Runjaić mógł czegoś takiego oczekiwać, ale w momencie podpisania nowego kontraktu też nie miał aż takiej siły przebicia. Jacek Zieliński zwracał na to uwagę podczas konferencji, na której prezentowano Goncalo Feio:
– Odpowiednim momentem na przedłużenie umowy było lato, żeby zadbać o to na rok przed końcem kontraktu. Tym bardziej że zainteresowanie Kostą Runjaiciem było duże. Drugim momentem był koniec sierpnia, bo zawsze czeka się na to, jak zespół zaprezentuje się w Europie. Negocjacje byłyby wtedy znacznie trudniejsze niż w czerwcu, bo odnieśliśmy wielki sukces, awans ścieżką Ligi Konferencji do grupy.
Rozpytując o finansowe aspekty rozstania z Kostą Runjaiciem i zatrudnienie w jego miejsce Goncalo Feio usłyszeliśmy, że “nie nadwyrężyło to budżetu, który nie został przekroczony” i że “nie wiązało się to z dodatkowymi kosztami”. Na to można już patrzeć z przymrużeniem oka, bo w końcu nowe nazwisko zostało dodane do listy płac (choć faktem jest też, że Feio przyszedł na Łazienkowską 3 bez własnych asystentów, a i Kosta Runjaić nie pociągnął za sobą odejść innych osób ze sztabu — jego ludzie opuścili Legię już wcześniej), więc nic nie odbyło się “bezkosztowo”. W każdym razie jednak wieści o milionowej odprawie określono krótko – “bzdura”.
Umowa miała jednak zostać rozwiązana ze zwyczajowym uzgodnieniem odprawy, mniejszej niż w przypadku wypłacenia pełnych pensji do czerwca 2026 roku.
WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA:
- Przewrót na Łazienkowskiej, Runjaić stracił głowę, ale… nie tylko on
- Furiat Feio na tronie w Legii to tykająca bomba
- Legia się nie zmienia
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK