Gdy w Portugalii czarował Di Maria, Bayer typowo dla siebie wygrał w Niemczech. Jednocześnie wieczór upłynął nam przede wszystkim pod znakiem włoskich starć, o czym boleśnie przekonał się Liverpool. Co się działo w ćwierćfinałach Ligi Europy? Zapraszamy na krótkie podsumowanie.
W życiu pewne są tylko trzy rzeczy: śmierć, podatki i Bayer Leverkusen, który nie przegra meczu w tym sezonie. Ale czwartkowe ćwierćfinały Ligi Europy były zdecydowanie bardziej nieprzewidywalne i właśnie od zaskoczeń rozpoczniemy nasze podsumowanie.
Rozpędzona Atalanta kontra uśpiony Liverpool
Konia z rzędem temu, kto stawiałby przed meczem z Liverpoolem na Atalantę. I nie chodzi o to, by ujmować specjalnie ekipie Gian-Piero Gasperiniego, ale samo porównanie szóstego miejsca w Serie A, do wicelidera Premier League, wiele mówi o sile obu tych ekip. A jednak ekipa z Bergamo sprawiła ogromną sensację, zwyciężając 3:0 na Anfield Road. I dokonała tego zupełnie zasłużenie.
Włosi po prostu wyglądali lepiej. Nie zdominowali oczywiście całkowicie gospodarzy, ale potrafili oddać od nich więcej strzałów celnych oraz skutecznie blokowali ich wszelkie ataki. Nieco nietypowo może wyglądać statystyka posiadania piłki, bowiem zwycięska drużyna spędziła z futbolówką raptem 30% czasu gry, tyle że mecze wygrywa ten, kto strzelił więcej goli. I to się sprawdziło. Tu wyróżnić należy przede wszystkim Gianlucę Scamaccę. Młody napastnik znajdował się w wybitnej formie, notując dwa trafienia dla swojej drużyny.
Włoski mecz o pietruszkę
O ile nawet bez piłki Atalanta potrafiła zaprezentować porywającą piłkę, to w meczu pozostałych dwóch przedstawicieli włoskiego podwórka, obejrzeliśmy flaki z olejem, choć już na początku trzeba przyznać, że sam finał starcia Milanu z Romą jest zaskoczeniem.
To było nie tyle nudne spotkanie, co po prostu takie, o którym natychmiastowo zapomnimy. Można szukać bohaterów wśród konkretnych indywidualności – swoją chwilę sławy miał na przykład Mike Maignan, po którego fenomenalnej interwencji na linii piłka wyszła poza linię końcową. Co prawda chwilę później z rożnego padła bramka, ale nie odbierajmy doświadczonemu golkiperowi pochwał, na które niewątpliwie zasłużył.
Gol, o którym wspomnieliśmy, okazał się jedynym w rywalizacji. „Wilki” stawiały na defensywę i to się odpłaciło, bo wywiozły z San Siro drobną zaliczkę. Daniele De Rossi po raz kolejny potwierdził, że najlepszego kandydata na trenera Roma miała tuż pod nosem. Problem w tym, że nie bardzo lubi się z Polakami, a szczególnie jednym – Nicolą Zalewskim. Reprezentant kraju po raz kolejny przesiedział cały mecz na ławce.
Lizbońska bitwa o udany sezon
I może spodobałoby się Zalewskiemu siedzenie na ławce, gdyby mógł nacieszyć oczy przyjemnym widokiem. Do takich nie należał mecz Milanu z Romą, ale popisy Angela Di Marii w starciu z Marsylią już mógłby do tego zaliczyć. Skrzydłowy może i ma swoje lata, jednak nie zatracił w sobie duszy artysty. Popisał się jednym, ale decydującym trafieniem w starciu z francuską ekipą, dzięki czemu Benfica przed rewanżem ma jednobramkowe prowadzenie.
Ale trzeba przyznać, że to duża sztuka, że obejrzeliśmy w tym spotkaniu trzy gole. Nic na to nie wskazywało. Ani liczba klarownych okazji, ani strzałów celnych, ani tym bardziej wartość goli spodziewanych. Łączne expected goals obu drużyn wyniosło 0,55, co przeczy temu, o jakie cele grają obie ekipy. Zarówno Benfica, jak i Marsylia mogłyby uratować sezon triumfem w Lidze Konferencji, ale po tym meczu mamy wrażenie, że i to się nie uda.
Woda jest mokra. Bayer Leverkusen wygrał
Na koniec z kronikarskiego obowiązku napiszemy po raz kolejny w tym sezonie: Bayer Leverkusen wygrał mecz. Die Werkself ponownie mieli spore problemy ze skutecznością, a swoje między słupkami West Hamu robił Łukasz Fabiański, ale wystarczyło podkręcić tempo w ostatnim kwadransie, żeby zwyciężyć 2:0. Kluczowi okazali się zmiennicy, których Xabi Alonso wprowadził na murawę. Boniface oraz Hofmann potrzebowali zaledwie kilku minut, żeby odmienić losy spotkania.
Bayeru się w tym roku nie da zatrzymać. Po prostu. To już 42 mecz bez porażki w tym sezonie. Do końca pozostało jeszcze sześć starć w Bundeslidze, finał Pucharu Niemiec i potencjalnie cztery konfrontacje w Lidze Konferencji. Czy ekipa z Leverkusen zgarnie wszystko i sięgnie po tryplet, nie przegrywając ani jednego spotkania? To bardzo możliwe, biorąc pod uwagę jak jest rozpędzona i głodna kolejnych zwycięstw.
Liverpool – Atalanta 0:3 (0:1)
Bramki: G. Scamacca 38′, 60′, M. Pasalić 83′
SL Benfica – Olympique Marsylia 2:1 (1:0)
Bramki: Rafa 16′, A. Di Maria 52′ – P. Aubameyang 67′
Milan – Roma 0:1 (0:1)
Bramka: G. Mancini 17′
Bayer Leverkusen West Ham United 2:0 (2:0)
Bramki: J. Hofmann 83′, V.O. Boniface 90’+1
Więcej na Weszło:
- Media: Ruben Amorim trenerem Liverpoolu. Jest wstępne porozumienie
- Legia się nie zmienia
- Rekord frekwencji na meczach Ekstraklasy pobity
Fot. Newspix