Nicola Zalewski był jednym z kluczowych zawodników reprezentacji Polski w meczach barażowych z Estonią oraz Walią. Wydaje się, że jest pewniakiem do wyjazdu na Euro 2024, ale może niepokoić fakt, że w klubie nie gra za często. Komentator Eleven Sports, a w przeszłości piłkarz, który grał we włoskim Udinese, Piotr Czachowski w rozmowie z „Super Expressem” wyznał, że jego zdaniem Polak ma mizerne szanse na regularną grę w Romie.
Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki Nicola Zalewski rozegrał do tej pory 29 spotkań w barwach Romy w tym sezonie, ale gdy już spojrzymy na minuty, to było ich 1284. Nie ma tragedii pod względem, ale szczególnie niepokojąco wygląda częstotliwość, z jaką pojawia się Polak na boiskach Serie A w ostatnich tygodniach. Na siedem poprzednich ligowych spotkań Romy Zalewski zagrał tylko w dwóch z nich, z czego tylko w jednym wyszedł w pierwszym składzie.
– Zalewski jest mobilny, szybko biega, ma dobrą technikę. W finale z Walią pokazał, że potrafi też grać pod presją. Niestety, słabiej wypada w defensywie, nie tak jak Hiszpan Angelino. Poza tym brakuje mu goli i asyst, a z tego jest rozliczany. Dlatego musi poprawić te elementy – podkreślił Piotr Czachowski, komentator Eleven Sports.
– W tym momencie ta poprzeczka jest w Romie dla Polaka wysoko zawieszona. Trudno mu będzie wskoczyć do składu. Jego przyszłość nie rysuje się zbyt kolorowo. W mojej ocenie dalej będzie miał ciężary z grą – podkreślił były reprezentant Polski.
Zalewski u Daniele De Rossiego jest głównie rezerwowym, ale niewykluczone, że nawet jeszcze dziś zobaczymy Polaka w pierwszym składzie rzymskiego klubu, gdyż trener 22-latkowi do tej pory dawał sporo szans w Lidze Europy.
O godz. 21 AS Roma zagra na San Siro z AC Milanem w ramach 1/4 finału LE.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Kosta Runjaić w Legii: mimo wszystko bilans na plus
- Legia się nie zmienia
- Wyczerpany kredyt zaufania. Kłopoty Legii obciążają również konto Jacka Zielińskiego
- Ekstraklasowe talizmany. Z którymi zawodnikami drużyny grają lepiej?
- Wszystko się pali, ale nadal jest dobrze. Co czeka Bayern Monachium?
Fot.Newspix