Reklama

Tak trudna grupa na Euro to paradoksalnie dobra informacja dla polskiej piłki

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

27 marca 2024, 18:50 • 4 min czytania 14 komentarzy

Trafiliśmy do piekielnie trudnej grupy na Euro 2024, ale powinniśmy się cieszyć, że w ogóle w jakiejś jesteśmy, to po pierwsze. A po drugie – może to i tak naprawdę lepiej, że zmierzymy się z kozakami?

Tak trudna grupa na Euro to paradoksalnie dobra informacja dla polskiej piłki

Przede wszystkim nikt nie powinien oczekiwać od reprezentacji awansu. Oczywiście pompowania balonika nie unikniemy, już się to tu i tam dzieje, jeśli posłuchać choćby Romana Kołtonia, natomiast mimo wszystko będziemy bliżej ziemi. Nie odlecimy – a przynajmniej nie powinniśmy – tak daleko, bo gdyby grupa była trochę inna, już zaczęłoby się gadanie: z tymi trzeba obowiązkowo wygrać, a z tymi o awans.

To i teraz może mieć miejsce, bo są już teorie, że z Holandią po punkt, zaś z Austrią o awans, a może i Francja w trzecim spotkaniu odpuści, niemniej chodzi o skalę – nie jest to na przykład Euro 2020. Tam zakładaliśmy na mur beton, że Słowację trzeba pieprznąć, a potem co było, widzieliśmy – z sąsiadami bez choćby oczka, natomiast z Hiszpanią już z sensacyjnym remisem.

Tego dziennikarskiego i kibicowskiego gderania nie oduczymy się nigdy, mimo pamiątek z przeszłości. W 2002 mieliśmy walnąć Koreę i ze Stanami grać o awans, w 2006 Ekwador i Kostaryka wydawały się śmieszne, w 2008 za Austrię mieliśmy mieć trzy punkty i wszystko rozstrzygnąć z Chorwatami, w 2012 – grupa śmiechu, a w 2018 wyrównana, lecz też do wyjścia.

Analizy, strategie. Potem przychodził pierwszy mecz i najczęściej wszystko to brało w łeb. Zatem fajnie, że gramy z kozakami, bo oczywiście kibic zawsze będzie wierzył – i też dlatego świetnie, że jedziemy, gdyż dajemy sobie szansę na cokolwiek – ale jednocześnie nikt rozsądny (to ważne – rozsądny) nie będzie zakładał i oczekiwał konkretów punktowych.

Reklama

Rozsądni powinni być też w ludzie PZPN-ie (to ważne – powinni) i nie zwalniać Probierza nawet, jeśli nie wyjdzie z grupy. Oczywiście istnieje scenariusz, że przegrywamy wszystko po 0:6 i wówczas trudno trzymać trenera z bilansem 0:18, ale jednak – choć gramy ze świetnymi zespołami – tak źle nie powinno być. Wówczas Probierz zostanie na stanowisku i będzie mógł budować dalej.

Zakończy to jednocześnie karuzelę trenerską i jeden selekcjoner poprowadzi kadrę narodową w dwóch eliminacjach z rzędu. Ostatnim takim był Adam Nawałka – Probierz oczywiście inaczej niż on nie przejdzie dwóch pełnych cykli, bo na eliminacje do Euro wskoczył w końcówce, ale sam fakt, że nawet zahaczy o dwie kampanie – to już w naszym futbolu dużo. W XXI wieku udało się to tylko wspomnianemu Nawałce, Beenhakkerowi i Janasowi.

Reszta była tylko na jedne eliminacje (a i to nie zawsze całe).

Będzie Probierz miał więc czas, co jest walutą w polskiej piłce praktycznie nieznaną, a my skończymy z kolejnymi sezonami serialu pod tytułem: szukamy selekcjonera. Za pierwszym czy drugim razem było to wesołe, ale potem się znudziło i skoro Probierz ten zespół wyratował, niech pracuje.

Najpierw na Euro, a potem w eliminacjach do mundialu.

Od samego turnieju, jako się rzekło, nie ma co oczekiwać cudów. Chcemy się po prostu dobrze bawić, coś jak Węgrzy trzy lata temu. Nie wyszli z grupy, natomiast wykręcili dwa remisy i to Francja oraz Niemcy musiały z nimi gonić wynik. Oczywiście fajnie byłoby zostać na turnieju dłużej niż na fazę grupową, ale jeśli mamy odpaść (a raczej mamy), to właśnie w takim w stylu.

Reklama

Broń Boże po meczach jak wczoraj czy na mundialu z Meksykiem. Wyobrażacie sobie, że gramy taką chamówę w czerwcu, a potem jednak kolano raz czy dwa nie wystaje za linię spalonego i tracimy gole, odpadając z grupy? Albo nawet – jakimś cudem wychodzimy. Czego nas to uczy? Niczego. Jeszcze na mundialu jako tako można było to przełknąć, bo nie byliśmy w fazie pucharowej od 1986 roku, ale wyjście z grupy na Euro to jednak nie jest prehistoria i czarna magia. Z tym że grając chamówę można wygrać raz, natomiast w fazie pucharowej i tak nas ktoś rozliczy.

Zatem: uczmy się, rozwijajmy tę reprezentację, zbierzmy plony w eliminacjach do mistrzostw świata. Tego powinniśmy oczekiwać po tym turnieju. Przecież medal naprawdę nam nie grozi…

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Co z przyszłością Mariusza Jopa? Jarosław Królewski odpowiada

Patryk Stec
1
Co z przyszłością Mariusza Jopa? Jarosław Królewski odpowiada
Polecane

Trela: „Geopolityka sportu”. Zmarnowany potencjał na sportową książkę roku

Michał Trela
3
Trela: „Geopolityka sportu”. Zmarnowany potencjał na sportową książkę roku

Piłka nożna

Ekstraklasa

Co z przyszłością Mariusza Jopa? Jarosław Królewski odpowiada

Patryk Stec
1
Co z przyszłością Mariusza Jopa? Jarosław Królewski odpowiada
Polecane

Trela: „Geopolityka sportu”. Zmarnowany potencjał na sportową książkę roku

Michał Trela
3
Trela: „Geopolityka sportu”. Zmarnowany potencjał na sportową książkę roku

Komentarze

14 komentarzy

Loading...