Michał Probierz może być dumny. Polacy dominują Estonię, a co równie ważne, są w stanie to przełożyć na konkrety. Pięć bramek, każda jedna ciężko wypracowana. Taką kadrę chcemy oglądać.
Polaków ogląda się dziś… dobrze. Przed meczem nie była oczywistość, tymczasem Estończycy nie mają dziś zbyt wiele do powiedzenia. Tak samo nie mieli zbyt wiele do powiedzenia, gdy do bramki ładował piłkę Piotr Zieliński.
2:0!!! ❤️🇵🇱 pic.twitter.com/PPX9BSjo0a
— TVP SPORT (@sport_tvppl) March 21, 2024
Wszystko zaczęło się od Nicoli Zalewskiego. Młody wahadłowy popędził lewym skrzydłem, jak to już kilkukrotnie w tym meczu robił, i posłał precyzyjne dośrodkowanie na głowę wbiegającego Piotra Zielińskiego. Pomocnik polskiej kadry uderzył z odległości kilku metrów, golkiper gości nie miał więc zbyt dużych szans za udaną obronę.
Dalej widzieliśmy bramkę Jakuba Piotrowskiego. Pomocnik Łudogorca Razgrad przed tym meczem miał na koncie dziewięć ligowych bramek, najwięcej w bułgarskiej lidze, a gra jako piłkarz o obwiązkach defensywnych. Od pierwszego gwizdka widać było, że szuka kolejnego trafienia. To się znalazło w 70. minucie, kiedy ładnym strzałem z dystansu pokonał golkipera gości.
Chwilę później ponownie do głosu doszedł Nicola Zalewski. Popędził skrzydłem i zwyczajnie uderzył, tak, jak uczą najmłodsze grupy wiekowe w akademiach. Proste środki jednak bywają najlepsze. Futbolówka zrykoszetowała od obrońcy Estonii, i choć oficjalnie to trafienie samobójcze, tak większość pracy wykonał gracz AS Roma.
Nie minęły trzy minuty, a do piłki dopadł Sebastian Szymański. Wykorzystał chaos w polu karnym i zwyczajnie wepchnął piłkę za linię bramkową. Pięć bramek w dziesięć minut. Chwilo trwaj!
Więcej na Weszło:
- LIVE. Polska prowadzi, Estonia gra w dziesiątkę! Dominacja biało-czerwonych na Narodowym
- Skład Estonii na mecz z Polską. Szok, Markus Poom nie zagra!
- Cesarz. Jak Konstantin Wassiljew podbił polskie boiska
- Szkolnikowski: Polsat bez LM? Chyba wyrzucę teraz dekoder!
Fot. Newspix