Mariaże polityki z polskim futbolem niezmiennie dostarczają dzikich scenariuszy. Ewidentnie zbulwersowany Paweł Przystawa, kandydat do Rady Miasta Wrocławia w zbliżających się wyborach samorządowych, przekonuje, że ekipa urzędującego prezydenta Jacka Sutryka skutecznie zniechęciła włodarzy Ajaksu Amsterdam do przemieniania Śląska Wrocław w klub filialny. Czy faktycznie Holendrzy przymierzali się do wydawania grubych pieniędzy w Ekstraklasie, gdzie ogrywać mogliby się kolejni De Jongowie czy inni De Ligtowie?
Przystawa podczas debaty organizowanej przez lokalny portal Ujawniamy.com i prowadzonej przez znanego w środowisku dziennikarza Marcina Torza wygłosił płomienną mowę o zmarnotrawieniu potencjału negocjacji między przedstawicielami Ajaksu i Śląska. Twierdził, że Paweł Wojciechowski, który lata temu liznął gry w Eredivisie, a od niedawna strzela dla czwartoligowego Barycza Sułów, miał kontakty z pewnym konsorcjum w Holandii, a co za tym idzie z Edwinem van der Sarem, który przez lata obejmował dyrektorskie stanowiska w Ajaksie.
Odlot, czyli Ajax w Śląsku
Kandydat do Rady Miasta Wrocławia perorował: – Inwestorzy byli bardzo zainteresowani zainwestowaniem w Śląsk, szczególnie po atrakcyjnej scenie. Zostałem poproszony o skontaktowanie ich z osobami odpowiedzialnymi za negocjacje w ratuszu. Drodzy państwo, Ajax gwarantował, że Śląsk stanie się klubem filialnym, gdzie ogrywać mogłyby się jego talenty. Zyskałby pion szkolenia Śląsku, bo wzrósłby poziom trenowania młodych Polaków. Ajax zapewniłby też stałe finansowanie. Śląsk ogromnie by na tym skorzystał.
Następnie Przystawa puścił wodzę fantazji. Stwierdził bowiem, że oferta Ajaksu „miażdżyła wszystkie inne oferty” i była „najbardziej poważną z propozycji”. Ponoć w ratuszu pokpiono sprawę. Przedstawiciele miasta mieli utrudniać Holendrom zapoznawanie się z dokumentami i umawianie spotkań. – Ajax Amsterdam był tym zdegustowany. Inwestorów najbardziej zniechęciło, że miasto ma ich kompletnie gdzieś. Do rozmów na temat prywatyzacji nie podchodzono poważnie, więc odpuścili – mówił polityk, który w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych nie dostał się do sejmu z ramienia Konfederacji.
W piłkarskim Wrocławiu zawrzało. Wiarygodni w sprawach dolnośląskiego klubu dziennikarze Piotr Potępa i Jakub Guder przekonywali, że ta cała gadka o Ajaksie jest sprawą mocno dętą. Przystawa ripostował screenem z zaproszenia na spotkanie online z 29 maja 2023 roku. W tzw. „callu” udział brać mieli na przykład Piotr Waśniewski (wtedy prezes Śląska), Jakub Mazur (wiceprezydent Wrocławia), Paweł Wojciechowski i trzech Holendrów – Nordin Wooter, Mitchell Piqué i Gert-Jan Dokter.
Wyrzutek Ajaksu
Nordin Wooter w latach dziewięćdziesiątych grywał w wielkim Ajaksie za czasów Louisa van Gaala. Zdarzało mu się przebywać na jednym boisku z Marcem Overmarsem, Edgarem Davidsem czy braćmi De Boer. Później zahaczył jeszcze o Premier League i La Ligę. W XXI wieku wrócił do Amsterdamu wraz z rewolucją Johana Cruyffa, któremu zależało, żeby politykę klubu kształtowali jego byli piłkarze, a nie nudziarze w garniturach. Wooter zaczynał od uczenia dzieciaków podstaw techniki, ale już od sezonu 2016/2017 dostał do prowadzenia drużynę Ajaksu U-15.
1 stycznia 2019 roku stracił pracę. Powód? Oficjalnie – ostry spór z szefem akademii Percym van Lieropem. Nieoficjalnie – reperkusje skandalu z 2017 roku, kiedy… wszedł w bójkę z ojcem jednego z młodych piłkarzy Ajaksu U-16. Wooter twierdził, że na parkingu osaczył go agresywny ojciec. Ojciec uważał, że Wooter pięściami zareagował na pretensje, że jego syn dostaje za mało minut. Ostatecznie całą trójkę z Ajaksu pogoniono. Nie tylko dwóch boksujących się „dziadów”, ale też chłopaka, który na tym sporze stracił naturalnie najwięcej.
Z naszych informacji wynika, że to właśnie Nordin Wooter, który po stracie pracy założył własną akademię, w największym stopniu nakręcał temat Ajaksu. Pawłowi Wojciechowskiemu przez WhatsApp mówił, że był dopiero na zjeździe integracyjnym złotego pokolenia 36-krotnego mistrza Holandii, a z gwiazdami pokroju Edwina van der Sara spotyka się cyklicznie. Historię uwiarygadniać miał też Mitchell Piqué, bardzo przeciętny piłkarz Eredivisie z pierwszej dekady XXI wieku, ale za to wychowanek Ajaksu, który w pierwszej drużynie zagrał jednak tylko kilkukrotnie. Aktualnie jest agentem, raczej niszowym, sądząc po jego portfolio na Instagramie.
Bajki o know-how Ajaksu
Wooter i Piqué przekonywali, że będą potrafili namówić holenderskiego giganta do stałej współpracy ze Śląskiem. Ajax przez lata utworzył bowiem sieć klubów, z którymi zawarł umowy partnerskie na różnych zasadach, w tym gronie są lub były choćby FC Barcelona, Almere City, Sparta Rotterdam, Cruzeiro, Palmeiras, Beijing Guoan, Guangzhou R&F, Gamba Osaka, Sagan Tosu, Sydney FC, Sharjah FC, C.F. Pachuca, a także AS Trencin z naszego regionu. Słowacy stanowią ciekawy przykład. W 2012 roku powstała dwuletnia spółka, której głównym celem miała być wymiana informacji skautingowych. Dodatkowo zaś Stanislav Lobotka wyleciał na wypożyczenie do Ajaksu, a Gino van Kessel (później zaliczył epizod w Lechii) wylądował w Trenczynie.
Jak taka współpraca miałaby wyglądać w Polsce? Do żadnych konkretów nie doszło, ale świadek zabiegów Holendrów o nawiązanie relacji ze Śląskiem w rozmowie z nami rysuje obraz, który przedstawiali mu Wooter i Piqué: – Mówili, że nie jest tajemnicą, iż Ajax jest już połączony z kilkoma klubami, które dostają możliwość ewentualnego pierwszeństwa przy zakupie konkretnego piłkarza. Poza tym Holendrzy mają tzw. know-how i mogą w jakimś stopniu wpierać finansowo taki Śląsk, wysyłając do niego swoich trenerów czy zawodników. Miasto Wrocław zostało przez nich wtajemniczone w ten cały pomysł z Ajaksem.
Nici z Ajaksu
Brzmi to bardziej pokrętnie niż prosty sygnał wysłany w świat przez polityka Przystawę, że Ajax chciał kupić Śląsk, prawda? No prawda. Tu do gry wchodzi bowiem Gert-Jan Dokter, człowiek z holenderskiej firmy logistycznej Xenor Logistics. Na stronie przedsiębiorstwa figuruje jako Chief Executive Officer. Xenor Logistics prowadzi oddziały w Amsterdamie, Rotterdamie, Anglii i Singapurze. Wygląda poważnie, to nie firma-krzak, a przecież takie już w polskiej piłce widzieliśmy.
I tu się wszystko rozwiązuje.
Po stronie holenderskiej dowiadujemy się, że Xenor Logistics w bardzo ogólnym stopniu sondowało możliwość zainwestowania w Śląsk. Nordin Wooter i Mitchell Piqué podkręcali temat. Ajax brzmiał sexy. Mają tam znajomości, więc zaczęli koloryzować. Niepotrzebnie w tej bajce pojawił się choćby Edwin van der Sar, który dzień po tym spotkaniu online z 29 maja 2023 roku, w którym oczywiście nie brał udziału i o którym najpewniej w ogóle nawet nie wiedział… przestał pracować w Ajaksie. Od początku do końca głównym inwestorem i większościowym udziałowcem miała być firma Xenor Logistics, a nie Ajax.
Jakub Guder pisze w Gazecie Wrocławskiej: „Holendrzy nie mieli dostępu do dokładnych informacji o finansach Śląska. Te – po podpisaniu odpowiednich klauzuli poufności – dostały tylko dwa podmioty: Paolo Urfer (potem zainwestował w Lechią Gdańsk, a nie w Śląsk) oraz firma Westminster, która do dziś negocjuje z miastem. Co ciekawe – kilkanaście dni po spotkaniu online z Holendrami (16.06) – ogłoszono, że oficjalnie tylko jeden podmiot chce kupić Śląsk. Xenor Logistics nie złożyło zatem nawet oferty i nie wpłaciło wadium. Nieoficjalnie – oczekiwania finansowe miasta były dla nich zbyt duże. Wrocław chciałby, by nowy właściciel wkładał w klub minimum piętnaście milionów złotych rocznie”.
Przeklęta prywatyzacja
Paweł Wojciechowski mówi nam, że jedynymi zainteresowanymi tematem Śląska faktycznie byli Nordin Wooter, Mitchell Piqué i Gert-Jan Dokter. Nikt z Ajaksu. Były piłkarz Heerenveen nie chce sprawy komentować. – Zbyt dużo w tym polityki i nie mam zamiaru się w to mieszać – ucina.
Polityka to zresztą słowo klucz. Saga z prywatyzacją Śląska Wrocław to tasiemiec na miarę „Mody na sukces”. Problemy natury właścicielskiej w tym klubie sięgają nawet lat osiemdziesiątych. Karuzela rozkręciła się jednak dopiero w XXI wieku: interwencja Grzegorza Schetyny, niedoszła fuzja z Groclinem imienia Rafała Dutkiewicza, rozczarowująca przejażdżka z Zygmuntem Solorzem-Żakiem i jego Polsatem, nieudana misja trzech muszkieterów z Wrocławskiego Konsorcjum Sportowego, fałszywa nadzieja związana z Grzegorzem Ślakiem, a teraz marne rządy gminy Wrocław i prezydenta Jacka Sutryka.
Przyszłym właścicielem Śląska ma zostać firma Westminster i stojący za nią Marian Ziburske, który biznesową potęgę zbudował na umiejętnym wykorzystaniu krachu na niemieckim rynku nieruchomości, a następnie niemałą część deweloperskich zabiegów przeniósł na teren Polski. W grudniu 2023 roku wiceprezydent Jakub Mazur mówił w iGolu, że miasto i potencjalny inwestor doprecyzowują kwestię wspólnej polityki prowadzenia Śląska.
Najwyższa już jednak pora, żeby Śląsk wydostał się spod miejskiego buta, bo niemal wszędzie w Polsce taki układ jest najzwyczajniej w świecie niezdrowy, a często nawet na wskroś patologiczny, jak w przypadku Górnika Zabrze czy Sandecji Nowy Sącz. Tak samo politycy muszą przestać bawić się polską piłką, bo tylko jej szkodzą. I to też do pana, panie Przystawa, bo zamiast merytorycznie wypunktować absurdalne działania prezydenta Sutryka z ostatnich lat, próbował pan czarować wizją o odrzuconym Ajaksie, który odrzucony przecież nie został, bo nigdy Śląska kupić nie chciał.
Czytaj więcej o Śląsku Wrocław:
- Po pierwsze nie szkodzić. Niedźwiedzia przysługa Baldy wobec Magiery
- Włodarski: Yamal błyszczy w Barcelonie, a w Polsce boimy się dryblingu Borysa
- Magiera: – Nauczyłem się mieć gdzieś to, co ktoś sobie pomyśli
Fot. Newspix