Z przodu marazm, z tyłu błąd za błędem. Nerwowość. Elektryczność. Tu strata, tam pomyłka. Wisła Kraków pozwoliła dziś GKS-wi Tychy wygrać. Goście przyjechali z jasnym planem, grali swoją piłkę i dzięki uprzejmości “Białej Gwiazdy” przełamali wyjazdową niemoc. Wygrali pierwszy mecz w delegacji od października.
Od początku było pewne, że Wisła ma kim postraszyć z przodu. Angel Rodado w końcu jest najskuteczniejszym strzelcem rozgrywek, Mikiemu Villarowi dryblingu może pozazdrościć większość ligowców, a Kacper Duda to diamencik, który może zrobić coś z niczego.
Ataku się specjalnie nie czepiamy, choć sytuacja z 19. minuty, kiedy uderzał Miki Villar pozostawia wiele do życzenia. Hiszpan uderzył wprost w Kikolskiego. Brawa dla młodego bramkarza gości, ale to powinna być bramka.
Warto jednak powiedzieć o obronie, bo ta wyglądała dziś koszmarnie. Śmialiśmy się z wczorajszego występu Legii w meczu z Molde, wielokrotnie powtarzaliśmy, że defensywa ma być monolitem, że piłkarze muszą się komunikować, że musi być płynność, że w końcu myśląc o dobrych wynikach, które mają zaowocować awansem do Ekstraklasy, gra bloku obronnego musi być lepsza, szybsza i pewniejsza.
Dziś oglądaliśmy mozolnie ruszającego się Alana Urygę, któremu kilka minut zajmowało skalowanie przestrzeni. Colley nie czuł odległości, mylił się w najprostszych sytuacjach. Satrustegui potykał się na piłce (!). Na początku drugiej połowy prawie ustrzelił samobója (!!). Sapała podawał niemalże zawsze do najbliższego rywala. Raz czy dwa przyspieszył. Zdecydowanie za mało.
A Raton? Nic się nie zmieniło. Problemy z wybiciem piłki, niecelne podania do kolegów, Hiszpan był elektryczny jak… zawsze.
Jeśli chce się myśleć o awansie, tak grać po prostu nie przystoi.
Symboliczna też była bramka dla tyszan. Dogranie w pole karne Wojtuszka, wykończenie Ertlthalera i piłka w siatce. Nie było jednak paniki, bo sędzią pokazał spalonego. Kilkadziesiąt sekund później okazało się jednak, że bramka została strzelona prawidłowo. Wydawało się, że to Rumin przedłużył wrzutkę, ale powtórki rozjaśniły wątpliwości – napastnik nie dotknął piłki, Austriak mógł cieszyć się z debiutanckiego trafienia.
Co tu się wydarzyło! 😳 #WISTYC 0:1
📺 Gole, skróty i akcje z boisk F1L na @polsatsport 😎https://t.co/fUjjdBLwCq pic.twitter.com/P6h9XY8Na6
— Fortuna 1 Liga (@_1liga_) February 23, 2024
Wisła Kraków – GKS Tychy. Obrona “Białej Gwiazdy” to żart. Kikolski zamurował bramkę gości
Po straconej bramce “Biała Gwiazda” z przodu była bezzębna. Bardzo schematyczna, bez konkretnej koncepcji ataku. Dopiero w końcówce oglądaliśmy napór Wisły Kraków – dwukrotnie uderzał Rodado, wcześniej próbował Baena. Za każdym razem albo Kikolski wyczyniał cuda w bramce, albo do bólu skuteczni i ofiarni byli obrońcy gości. Nie ma co ukrywać, w końcówce zaparkowali autobus pod własną bramką. Ale i raz czy dwa zaatakowali – przed świetną okazją stanął Radecki (przestrzelił setkę) czy Śpiączka (wyrzucił się na skraj pola karnego).
Kibiców “Białej Gwiazdy” martwić może nie tylko forma wiślaków, ale też kalendarz: Odra, Arka, Miedź. Być może po przerwie na kadrę czołówka na tyle odskoczy, że Wiśle zostanie jedynie walka o strefę barażową.
Przed tygodniem po meczu ze Stalą Rzeszów (2:1) nie brakowało opinii, że styl się nie zgadzał, ale najważniejsze, że były punkty. Debiut trenera, drużyna musi się dotrzeć, na mecz z GKS-tem Tychy wyciągnie wnioski.
Dziś jest tylko rozczarowanie. Wisła oddala się od upragnionego awansu. Tyszanie przełamali wyjazdową niemoc. Z czterdziestoma punktami na koncie są liderem. Zasłużenie. Byli sprytniejsi, skuteczniejsi, drugi raz pokonali Wisłę w tym sezonie.
Wisła Kraków – GKS Tychy 0:1 (0:1)
Ertlthaler 20′.
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Lechia Gdańsk przełamuje trendy – najmłodsi walczą o awans
- Zagłębie Sosnowiec znów kontraktuje Ukraińca z agencji ProStar
- Dwie minuty wstrząsu. GKS Tychy wybrał proste środki i jest liderem tabeli
Fot. Newspix