– Czasami mówię moim współpracownikom, że chciałbym rywalizować z innymi trenerami na równych zasadach. Niestety nie mam takiej możliwości – powiedział w rozmowie z „TVP Sport” Mariusz Misiura.
O co chodzi trenerowi Znicza Pruszków? – Przed sezonem sprawdziłem, jak w ostatnich latach radzili sobie beniaminkowie. Górnik Polkowice i Chojniczanka awansowały do I ligi i miały większe możliwości od nas, a po 19. kolejkach miały o wiele mniejszy dorobek. Warto zaznaczyć, że z drużyn, które awansowały, rzadko kiedy odchodzili kluczowi zawodnicy. Co więcej, te zespoły zazwyczaj się wzmacniały. W naszym przypadku było inaczej, bo straciliśmy Macieja Firleja i Dawida Barnowskiego. Z tego powodu wielkie słowa uznania należą się moim piłkarzom, którzy zrobili olbrzymi progres. Jest nam jeszcze trudniej ze względu na ograniczenia finansowo-infrastrukturalne – tłumaczy Misiura.
42-latek rozpoczął pracę w Pruszkowie w lipcu 2021 roku i awansował ze Zniczem z II do I ligi. Czy zaplecze Ekstraklasy czymś go zaskoczyło?
– Biorąc pod uwagę moje doświadczenia z poprzednich lat, mogę powiedzieć, że nic z tego, co widzę, nie jest dla mnie niespodzianką. Po rundzie jesiennej mogę nieskromnie stwierdzić, że to Znicz zaskoczył ligę. Rywalizujemy z bogatszymi, ale radzimy sobie. Nie chciałbym, by zabrzmiało to arogancko. Po prostu doceniam to, co robimy – odpowiada.
Trener Znicza ma żal do pruszkowskiego Centrum Kultury i Sportu. Dodał, że ostatni raz murawa na stadionie w Pruszkowie była wymieniana… 16 lat temu.
– W Płocku, Krakowie czy Gdańsku jakość murawy jest kapitalna. Zdarza się, że zajmuje nam trochę czasu, by dostosować się do tego, jak szybko porusza się po niej piłka. Niestety, nie mamy na to wpływu. Mówimy o tym głośno, ale Centrum Kultury i Sportu nic sobie z tego nie robi. To przykre, bo wydaje mi się, że Znicz zrobił dużo dla zbudowania pozytywnego wizerunku Pruszkowa. Gdyby 20 lat temu, na drugim końcu Polski, zapytał pan kogoś o to, z czym kojarzy mu się to miasto, z pewnością powiedziałby, że z gangiem pruszkowskim. Jestem przekonany, że dzisiaj ludziom Pruszków kojarzy się ze Zniczem, dawnym klubem Roberta Lewandowskiego, który rywalizuje na szczeblu centralnym. Cieszę się, że mimo gorszych warunków sprostaliśmy wymaganiom I ligi – mówi Mariusz Misiura, którego podopieczni zajmują aktualnie trzynastą lokatę w tabeli.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- POLITYCY MUSZĄ PRZESTAĆ SIĘ BAWIĆ POLSKĄ PIŁKĄ
- KAMIL BORTNICZUK W OGNIU PYTAŃ PAWŁA PACZULA
- FUTBOL ALTERNATYWNY – GDYBY PIŁKA DZIAŁAŁA JAK BOKS
Fot. FotoPyk