Reklama

„Pojedynek gołej dupy z batem”. Atalanta upokorzyła Raków

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

15 grudnia 2023, 14:52 • 6 min czytania 25 komentarzy

– Po co wymieniali murawę? Na tej poprzedniej może łatwiej byłoby się bronić, a tak przygotowano „dywan” dla Atalanty – takie słowa można było usłyszeć na trybunie prasowej w Sosnowcu tuż po tym, jak włoski klub rozjechał Raków, wyrzucając częstochowian z europejskich pucharów. Takich symbolicznych momentów było wczoraj przynajmniej kilka.

„Pojedynek gołej dupy z batem”. Atalanta upokorzyła Raków

Goncalo Inacio strzela w Lizbonie gola na 3:0 dla Sportingu w meczu ze Sturmem. W tym momencie Raków przegrywa z Atalantą 0:2. Do pozostania w europejskich pucharach i gry w Lidze Konferencji mistrzom Polski brakuje zaledwie jednego strzelonego gola.

Stratos Svarnas, Dawid Drachal i Zoran Arsenić, siedzący za ławką rezerwowych niezgłoszeni i kontuzjowani gracze mistrza Polski, nerwowo sprawdzają telefony. Grek pokazuje kolegom palcami „jedynkę”. Wtedy on i jego towarzysze zrozumieli – musimy tylko zdobyć bramkę i na wiosnę zagramy w Europie.

Mija kolejnych kilkadziesiąt sekund i… Luis Muriel podwyższa prowadzenie Atalanty na 3:0. W zasadzie zrobił to nim Jean Carlos Silva. Wahadłowy Rakowa chciał ratować sytuację i wybić piłkę, ale zamiast tego trafił nią w Kolumbijczyka.

Reklama

Zawodnicy trenera Dawida Szwargi wznawiają grę od środka. W trakcie krótkiej przerwy w grze bramkarz „Medalików” Vladan Kovacević pyta się ludzi na ławce rezerwowych o wynik meczu Sporting – Sturm. Kiedy dochodzi do niego, że portugalski klub prowadzi 3:0, golkiper sugestywnie łapie się za głowę. Rozumie, że była ogromna szansa, żeby przedłużyć europejską przygodę.

Szansa, którą Raków zaprzepaścił.

Spokój Włocha, nerwy Polaków. Reportaż z trybun

Spotkanie oglądamy niedaleko członków sztabu szkoleniowego Rakowa, którzy z trybun nagrywają mecz i dodatkowo na bieżąco przesyłają na ławkę materiały do szybkiej analizy. Wszystko nadzoruje trener analityk – Maciej Krzymień. Pomaga mu Oskar Koślik – asystent kierownika drużyny. Nagle w drugiej połowie Koślik wybiega z trybun i po chwili pojawia się przy ławkach rezerwowych. Przekazuje jakieś informacje. Później wraca na trybuny. Sytuacja powtarza się kilka razy w trakcie meczu. Sztabowcy Rakowa są poddenerwowani. Widać, że działają w emocjach.

Z drugiej strony spokojnie mecz śledzi ich odpowiednik z Atalanty. Siedzi i wklepuje coś na klawiaturze laptopa. Jeden człowiek. Ma podpięty komputer do trzech różnych kamer. Wszystko robi ze spokojem, flegmą. Bez nerwów. Wszak zespół z Bergamo awans zapewnił sobie już wcześniej.

Reklama

Gasperini upokorzył zmianami

84. minuta w Sosnowcu. Na boisko wchodzi Francesco Rossi – trzeci bramkarz Atalanty, który ma 32 lata. W klubie nieprzerwanie od 2017 roku, wcześniej wielokrotnie wypożyczany do klubów Serie C. W pierwszej drużynie rozegrał w sumie 56 minut. I to przez całą karierę. W ostatnich pięciu sezonach zaliczał po jednym występie.

Francesco Rossi jest naszym trzecim bramkarzem. To wychowanek klubu i fajny chłopak. Nigdy nie grał w europejskich pucharach, a bywał z nami w kilku krajach. Dziś pozwoliłem mu wystąpić, to była dla niego nagroda – przyznał po meczu Gian Piero Gasperini, trener Atalanty.

Rozumiecie? „Fajny chłopak”, trzeci w hierarchii. Gość, który dostaje jeden występ na sezon. Swoją normę wyrobił wczoraj, a dodatkowo zagrał w Lidze Europy. Wymowne. Kiedy Rossi stał w bramce, cały czas można było strzelić mu jednego gola i byłby awans. Po jego wejściu bramka padła, ale dla Atalanty. Charles De Ketelaere 0:4. „Dziękuję, dobranoc”.

Włoski szkoleniowiec pod koniec meczu wpuszczał na boisko już w zasadzie wszystkich, których miał do dyspozycji. W Sosnowcu zagrali: Tomamaso De Nipoti, Moustapha Cisse, Leonardo Mendicino i Giovanni Bonfanti. Ten ostatni zaczął od początku i strzelił nawet gola. Wszyscy najczęściej występują w klubowych rezerwach, w Serie C. Anonimowi gracze. Pewnie młodzi i utalentowani, ale szerzej nieznani.

Tutaj nie było widać, że brakuje im doświadczenia i ogrania. Każdy z nich wyglądał lepiej niż gracze mistrza Polski. Pewnie jakby masażysta lub kierowca autobusu mogliby zagrać – to też weszliby na boisko. Te zmiany były symboliczne. Potwarz dla przeciwnika, kiedy trener wpuszcza na murawę każdego, bo i tak wie, że wygra. Gasperini w pewien sposób upokorzył Raków.

Leniuszek Muriel

Już do przerwy było 0:2. Niby w Atalancie zagrało wielu zmienników i kilku graczy z Serie C, ale na ich tle piłkarze Rakowa wyglądali jakby byli trzecioklasistami, którzy grają mecz w lidze szkolnej ze starszymi typami z „8 b”. Goście z Włoch byli szybsi i silniejsi. Wygrywali stykówki, pojedynki bark w bark i biegowe. Różnica trzech, czterech klas.

Muriel objeżdża Adnana Kovacevicia jakby jeździł na rowerze

Bawi się jakby grał z kolegami ze szkoły. Podobnie Pasalić czy Mirańczuk

Pojedynek gołej dupy z batem

To tylko kilka komentarzy z trybuny prasowej po pierwszej połowie.

Muriel to najlepszy piłkarz Atalanty, jeżeli mowa o umiejętnościach czysto piłkarskich. We włoskich mediach często można przeczytać, że jest „leniuszkiem”, o co pretensje ma mieć do niego trener Gasperini. Murielowi nie zawsze się chce, ale ma niesamowity luz. Pan piłkarz – mówił Alberto Bertolotto, włoski korespondent „Przeglądu Sportowego”, który w Sosnowcu pełnił rolę tłumacza. Na Raków „leniuszek” wystarczył. Na „luzaczku” strzelił dwie.

Truizmy Szwargi

Prawda jest taka, że drugi garnitur Atalanty przejechał się po Rakowie. Mistrzowi Polski nie przystoi tak grać w defensywie. Tak, wiadomo, że zagrali już 34 mecze w rundzie, że mają problemy z kontuzjami i że wielu zawodników pierwszy raz musiało występować z tak dużą częstotliwością. Niemniej od najlepszej drużyny poprzedniego sezonu w Polsce można wymagać zdecydowanie lepszej gry w defensywie i chociaż zdobycia jednego gola. To by było minimum przyzwoitości. Tego zabrakło.

Na pomeczowej konferencji prasowej  nie najlepiej wypadł trener Szwarga, który znowu głównie bronił swój zespół i Łukasza Zwolińskiego. Napastnik zmarnował przynajmniej trzy bardzo dobre okazje.

Strzelanie goli nie spoczywa tylko na jednym zawodniku. Będę bronił Łukasza. Zagrał co najmniej poprawnie. Był bardzo aktywny, dobrze się poruszał w polu karnym. Miał dwie dobre sytuacje. Myślę, że inni piłkarze też mogli strzelić bramkę – podkreślił szkoleniowiec, odpowiadając na nasze pytanie.

Atalanta była najlepszą drużyną, z jaką zagraliśmy w pucharach w ogóle. Czujemy oczywiście rozczarowanie, natomiast ten mecz wcale nie musiał się tak potoczyć, jak się stało. Były momenty przy wyniku 0:2, kiedy mogliśmy strzelić gola, mieliśmy sytuacje, kontry, dobre działania w ataku pozycyjnym. Końcówka to była szaleńcza pogoń, aby strzelić przynajmniej jedna bramkę – dodał.

Zawód i rozczarowanie

W wypowiedziach trenera za dużo było truizmów. Wczoraj mógł wyjść i powiedzieć: „Sorry, los dawał nam kilka razy szanse, a nie daliśmy rady. W obronie była kompromitacja. Nie możemy tak grać na tym poziomie”. Czegoś takiego zabrakło.

Raków pożegnał się z pucharami trochę na własne życzenie. Styl odpadnięcia, biorąc pod uwagę okoliczności, jest wstydliwy i na swój sposób upokarzający. Można było z tej przygody wyciągnąć więcej, gdyby była lepsza gra. A ta niemal przez całą rundę jesienną – z drobnymi wyjątkami – jest jednym wielkim zawodem. Tak też trzeba nazwać pierwszy start Rakowa w fazie grupowej. To było rozczarowanie.

Niemal rok temu Dawid Szwarga jeszcze jako asystent Marka Papszuna mówił w wywiadzie dla Weszło: Bronimy pola karnego najlepiej w Europie. Dziś brzmi to groteskowo, bo ta obrona w Lidze Europy straciła dziesięć goli, co i tak w wielu meczach było najmniejszym wymiarem kary.

MACIEJ WĄSOWSKI

WIĘCEJ O RAKOWIE:

Fot. Newspix/własne

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Europy

Komentarze

25 komentarzy

Loading...