To naprawdę duża sztuka, żeby w dobie VAR popełniać takie błędy. Jest to sztuką, bo przecież dzięki wideoweryfikacji każde boiskowe zdarzenie można sprawdzać po kilka razy i to w różnych ujęciach kamer. Nie ma więc wytłumaczenia dla takich decyzji, które miały miejsce w spotkaniach: Cracovia – Stal Mielec (2:2), Śląsk Wrocław – Korona Kielce (0:0) i Jagiellonia Białystok – Raków Częstochowa (4:2). W przypadku tego ostatniego meczu sędzia główny milił się w obie strony, przez co ostatecznie nie wpłynął na rozstrzygnięcie.
Zaczynamy od skandalicznej decyzji z Krakowa, gdzie sędzia główny Damian Sylwestrzak podyktował rzut karny za faul, którego… nie było! Napastnik Cracovii Patryk Makuch jeszcze przed wślizgiem Krystiana Getingera dosłownie rzucił się na murawę. To było klasyczne nurkowanie. Zresztą sami zobaczcie.
Nie doszło do kontaktu. Makuch zaczyna „fazę lotu”, zanim Getinger zbliżył się do jego nóg. „Padolino” w najczystszej postaci. Co robią arbitrzy? To jest niebywałe – utrzymują decyzję o rzucie karnym! O ile Sylwestrzak mógł nie widzieć dobrze całej sytuacji ze swojej perspektywy, o tyle asystenci VAR: Tomasz Wajda i Krzysztof Myrmus chyba spali w wozie. Ujęcie zza bramki wszystko wyjaśnia. Nic tam nie było.
Makuch powinien zobaczyć żółtą kartkę za „symulkę”, a gra wznowiona od rzutu wolnego przez piłkarzy Stali. Rozjemcy utrzymali decyzję boiskową, a po chwili Karol Knap wykorzystał niesłuszną „jedenastkę”, podwyższając na 2:0 dla Cracovii. Później goście z Mielca strzelili dwa gole i wyrównali. Zgodnie z zasadami „Niewydrukowanej Tabeli” zabieramy punkt Pasom i dopisujemy dwa Stali.
Ciekawe jak Kolegium Sędziów PZPN zareaguje na tak potężny błąd. Czy cały zespół sędziowski poniesie jakieś konsekwencje? Ktoś powinien zostać za to ukarany. A decyzja na ten temat powinna być jasno zakomunikowana. Tu nie ma miejsca na jakieś interpretacje czy tłumaczenia. Potężny „byk” i wypaczenie wyniku meczu.
Niewydrukowana Tabela. „Bordowa” kartka Takača
Przechodzimy do starcia we Wrocławiu. To też jest decyzja, której nie da się wytłumaczyć. W 35. minucie Dalibor Takač z Korony dosłownie wbija się wślizgiem w staw skokowy Martina Konczkowskiego ze Śląska. Sędzia Daniel Stefański pokazuje pomocnikowi kieleckiej drużyny zaledwie żółtą kartkę. To absurdalna decyzja. Jest nieproporcjonalne duże użycie siły i spora dynamika, a do tego wyprostowana noga. To jest książkowa czerwona kartka.
No i znowu pojawia się pytanie: Czemu nie było reakcji asystentów VAR: Piotra Lasyka i Marcina Kochanka? Dlaczego nie zaprosili przed monitor sędziego Stefańskiego? Na te pytania powinien odpowiedzieć szef Kolegium Sędziów PZPN – Tomasz Mikulski, bo brak decyzji o usunięciu piłkarza z boiska jest mocno zastanawiający.
Korona od 35. minuty powinna radzić sobie w „dziesięciu”. Śląsk miałby przed sobą 55 minut grania w przewadze. W związku z tym w „Niewydrukowanej” przyznajemy liderowi gola i dodatkowe dwa „oczka”, a Koronie jedno zabieramy.
Drugi błąd sędziów w 18. kolejce, który trudno racjonalnie wytłumaczyć.
Gol po spalonym i brak karnego
Trzeci „artysta gwizdka” nawydziwiał w Białymstoku. Pewnie wielu osobom to umknęło, ale pierwszy gol dla Jagiellonii Jose Naranjo (chodzi o ten ostatecznie uznany, a nie ten strzelony po zagraniu ręką) był poprzedzony spalonym Afimico Pululu. Napastnik gospodarzy wykorzystał swoją pozycję spaloną (to tzw. „spalony powrotny”), żeby wywrzeć presję na obrońcach Rakowa: najpierw na Stratosie Svarnasie, a później na Bogdanie Racovitanie. W efekcie będący pod pressingiem defensorzy gości wybijali piłkę trochę na oślep i w panice. Ta w końcu trafia do Naranjo, który później strzelił gola.
Adam Lyczmański w Lidze+ Extra powiedział, że po wybiciu piłki przez Svarnasa akcja zaczęła się od nowa, co jest oczywistą bzdurą, bo futbolówka nie wyszła za boisko i gra cały czas się toczyła. Asystenci VAR: Paweł Pskit i Konrad Sapela chyba coś przez chwilę sprawdzali, ponieważ sędzia Jakubik przez moment nie pozwalał wznowić gry od środka i trzymał się za ucho, w którym miał słuchawkę. Być może były jakieś problemy z łącznością, bo ostatecznie zespół sędziowski… uznał gola po akcji, w której był ewidentny spalony.
Poniżej na pierwszym screenie macie ustawienie Pululu w momencie podania piłki. Na następnych efekt jego pressingu i wykończenie Naranjo.
Arbiter główny mylił się nie tylko na niekorzyść Rakowa, ale również zaszkodził Jagiellonii, której należał się rzut karny za odepchnięcie Pululu, którego w pierwszej połowie dopuścił się Svarnas.
Po tym, jak Pululu upadł, Grek pokazywał, że to było starcie „bark w bark”, co oczywiście nie było prawdą. Stoper Rakowa użył ramienia i łokcia, żeby powstrzymać napastnika Jagiellonii, a wcześniej przegrał walkę pozycję. Widać to przede wszystkim na pierwszym screenie, gdzie Pululu jest po prostu przed swoim rywalem. To powinien być karny. Inna sprawa, że piłkarz z Angoli trochę teatralnie upadł. Niemniej jednak to był faul.
W błędnych decyzjach mamy więc remis, a że spotkanie zakończyło się zwycięstwem „Dumy Podlasia” 4:2, to „popisy” Jakubika i jego zespołu odnotujemy tylko w rubrykach „sędzia pomógł” i „sędzia zaszkodził”.
Niech ktoś z Kolegium Sędziów to wyjaśni!
Makabryczne wpadki. Naprawdę mając do dyspozycji VAR, można ich spokojnie uniknąć. Kontrowersyjnych sytuacji z innych meczów dziś nie poruszaliśmy, bo finalne decyzje po wideoweryfikacjach były słuszne.
Ciekawe jak zostaną potraktowani panowie Sylwestrzak, Stefański i Jakubik oraz ich asystenci VAR, którzy zdrzemnęli się w wozach. Przydałaby się, wzorem czasów szefowania Zbigniewa Przesmyckiego w Kolegium Sędziów, jakaś „zamrażarka”. Jednocześnie ktoś z KS PZPN mógłby wyjaśnić, dlaczego takie błędy się przytrafiły.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Młodzieżowiec, VAR i zagraniczni goście. Zaczyna się zjazd klubów w Jachrance
- „Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją”. Beton Górnika pożarł kolejne ofiary
- Trela: Gustafsson w Pogoni – potrzebny etap rozwojowy, który powinien się skończyć
Screeny/grafiki: Canal+ Sport, Canal+ Online