Tym razem nie było happy-endu. Wisła Kraków walczyła, ale nie zdołała pokonać rzutem na taśmę Bruk-Bet Termaliki Nieciecza, co skłoniło Radosława Sobolewskiego do dymisji. Tylko Jarosław Królewski może zmienić jego zdanie. Ale czy warto?
Kiedy dziś pod koniec meczu w Niecieczy na tablicy wyników znów widniał wynik 2:1 – tym razem dla Bruk-Betu Termaliki – piłkarze Białej Gwiazdy zamknęli w polu karnym graczy z Niecieczy. Wydawało się, że ta historia może się powtórzyć. Krakowianie wściekle atakowali i nawet strzelili gola. Tym razem nie został jednak uznany, co tylko potwierdziło słowa naszej noblistki, że nic dwa razy się nie zdarza. Po porażce w derbowym starciu Radosław Sobolewski postanowił podać się do dymisji na konferencji prasowej. Informację tę przekazał krakowski klub na swojej stronie internetowej i w mediach społecznościowych, ale ostatnie zdanie nie zostało jeszcze powiedziane.
– Podczas konferencji prasowej po meczu Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Wisła Kraków do dymisji podał się trener Białej Gwiazdy – Radosław Sobolewski. Ostateczne decyzje zostaną podjęte po spotkaniu z prezesem klubu – napisano w oświadczeniu na oficjalnej stronie klubu.
Teraz wszystko zależy od Jarosława Królewskiego. Ale czy warto dawać jeszcze jedną szansę Sobolewskiemu?
Smutek i problemy jednych to radość drugich. Filmiki o bawiących się na śniegu słoniątek w ogrodach zoologicznych w różnych zakątkach świata często stają się viralami. Czy dzisiejsze wyczyny piłkarzy Bruk-Betu Termaliki w meczu z Wisłą Kraków staną się viralem? Pewnie nie, ale na pewno ucieszyły kibiców Słoni. Cieszy zwycięstwo w derbowym pojedynku, przerwana seria trzech meczów bez wygranej i zmniejszenie straty do strefy barażowej do trzech punktów.
Sam mecz toczył się w szybkim tempie, zwłaszcza w pierwszej połowie. Z początku dużo bardziej aktywni byli krakowianie, ale wtedy Wiktor Biedrzycki we własnym polu karnym, niczym prawdziwy słoń, zdeptał jednego z graczy Wisły i Szymon Sobczak wykorzystał karnego. Potem to Bruk-Bet dużo sprawniej radził sobie na śniegu i po dwóch dośrodkowaniach najpierw piłkę do siatki skierował Lukas Spendlhofer, a kilka minut później Florin Purece.
W drugiej połowie – może dlatego że śnieg został odgarnięty – Słonie z Bruk-Betu były z minuty na minutę coraz bardziej ociężałe, a w końcówce praktycznie stanęły we własnym polu karnym. Piłkarze Wisły, choć też niezbyt ruchliwi, coraz śmielej atakowali i w końcówce przycisnęli niecieczan. Tydzień temu w doliczonym czasie gry krakowianie wyszli ze stanu 1:2 na 3:2 w meczu z GKS-em Katowice. Takie zwycięstwa często budują morale drużyny na długie tygodnie i miesiące. Triumf z Gieksą do takich nie należał.
Tydzień później Sobolewski jest już praktycznie poza klubem. Wszystko zależy bowiem od ostatecznej decyzji Jarosława Królewskiego. Bez względu jednak na nią, szkoleniowiec jest i tak przegrany. Wytrzymał na stanowisku 14 miesięcy, ale już w poprzednim sezonie mówiło się głośno o jego zwolnieniu. Teraz sam postanowił ukrócić męki swoje, zespołu, kibiców i szefostwa, bo jak inaczej opisać sześć zwycięstw na półmetku rozgrywek.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Wisła Kraków 2:1 (2:1)
Bramki: Spendlhofer 36, Purece 44 – Sobczak 28 z karnego
WIĘCEJ O I LIDZE:
- FIFA zniosła zakaz transferowy Lechii Gdańsk
-
Podbeskidzie już nie idzie. Czy w Bielsku-Białej pachnie drugą ligą?
Fot. Newspix