Reklama

Trela: Raport z placu budowy. Co wiadomo po dwóch zgrupowaniach Michała Probierza?

Michał Trela

Autor:Michał Trela

22 listopada 2023, 08:50 • 8 min czytania 33 komentarzy

Nowy selekcjoner od momentu nominacji mało mówił o kwestiach piłkarskich – o tym, jak chce grać, czym jego drużyna ma się charakteryzować, na co będzie kładł największy nacisk. Trzeba było to wywnioskować samemu. Cztery mecze to wprawdzie mała próbka, ale większej przed barażami o EURO 2024 nie będzie. Na niektórych pozycjach pojawiają się zalążki hierarchii, widać już pierwszych wygranych i przegranych. Wiadomo też, na które pozycje Michał Probierz będzie najintensywniej szukał zawodników w najbliższych czterech miesiącach.

Trela: Raport z placu budowy. Co wiadomo po dwóch zgrupowaniach Michała Probierza?

Choć Michał Probierz domagał się pochwał za wszystkie dotychczas rozegrane przez jego reprezentację mecze, w przypadku starcia z Łotwą rzeczywiście na nie zasłużył. Nie chodzi oczywiście o samo zwycięstwo z nisko notowanym rywalem ani o sposób, w jaki Polacy je odnieśli, ale za to, jak potraktowane zostało to spotkanie. Mimo że tuż po przegranych eliminacjach apeli o zmiany personalne i eksperymenty nie brakowało, selekcjoner doszedł do prawdopodobnie najbardziej sensownego wniosku, że przy takim deficycie czasu, na jaki cierpi i będzie cierpiał w najbliższych miesiącach, warto potraktować mecz z Łotwą jak starcie o punkty. Wystawić możliwie najsilniejszą jedenastkę, spróbować sprawić, że ten konkretny, na dziś podstawowy zestaw personalny poczuje się ze sobą na boisku lepiej, pewniej, swobodniej.

Debiutanci, owszem, pojawili się w drugiej połowie. Ale wyjściowy skład różnił się tylko detalami od tego z meczu z Czechami. Praktycznie każda ze zmian, do której doszło, wyglądała jak próba przetestowania innej potencjalnie najsilniejszej jedenastki, a nie drugiego garnituru. Pierwszy skład w wersji A i B. Rozwiewanie wątpliwości w pojedynczych miejscach. Jedynie zmiana w bramce była ewidentnym wpuszczeniem zmiennika, żeby nie męczyć Wojciecha Szczęsnego, a przy okazji dać trochę kadrowego ogrania rezerwowemu. To wszystko pozwala traktować starcie z Łotwą jako pełnoprawny mecz i ciąg dalszy dotychczasowej pracy Probierza, a nie spotkanie wyrwane z kontekstu. Dwa zgrupowania i cztery rozegrane mecze pozwalają już w jakimś stopniu zarysować pierwsze pomysły Probierza na tę drużynę oraz dostrzec, gdzie wciąż ma największe wątpliwości.

Ustawienie Probierza: trójka z tyłu, wahadłowi i duet w ataku

Probierz ewidentnie skłania się, by kadrę budować w ustawieniu z trójką środkowych obrońców oraz klasycznymi wahadłowymi. Nie kontynuuje na razie pomysłu Fernando Santosa z hybrydowym ustawieniem Jakuba Kiwiora jako – zależnie od fazy gry — lewego obrońcy, czasem półlewego stopera. Na bokach wystawiał dotąd piłkarzy szybkich, wybieganych, nastawionych na toczenie pojedynków, a nie ukrytych rozgrywających, schodzących do środka, by pomóc w budowaniu ataków pozycyjnych. Pomysł na środek pomocy różnił się na razie w zależności od klasy rywali. Przeciwko Wyspom Owczym wystawił dwóch kreatywnych rozgrywających zabezpieczanych przez dwóch defensywnych pomocników. Z Czechami zagrał trzema środkowymi pomocnikami o profilu raczej defensywnym. Na Mołdawię wyszedł dwoma kreatywnymi graczami w drugiej linii i jednym nastawionym na destrukcję, a na Łotwę odwrotnie. W ataku w trzech na cztery spotkania biegało dwóch graczy. Jedynie z Wyspami Owczymi w debiucie postawił na osamotnionego Arkadiusza Milika.

Środek obrony: Otwarty casting na partnerów Kiwiora

Jedna ze stref, w których Probierz eksperymentuje na razie najmocniej. Na jedynego pewniaka wyrasta na razie Jakub Kiwior, który nie opuścił u nowego selekcjonera ani minuty i miejsce w roli półlewego środkowego obrońcy raczej należy w tej chwili do niego. W meczu z Łotwą pokazywał więcej akcentów ofensywnych – zaliczył dobre przedostatnie podanie przy pierwszym golu, a jego wejście na połowę przeciwnika napędziło atak przy drugiej bramce. Na razie trwa casting na obsadę dwóch pozostałych pozycji w bloku. W roli centralnych postaci defensywy, czyli umownych „następców Kamila Glika”, Probierz przetestował: Patryka Pedę, Pawła Bochniewicza i Mateusza Wieteską. Żaden nie wysunął się na prowadzenie na tyle, by uznawać go za pewniaka, ale żaden też nie skreślił swojej kandydatury. Tomasz Kędziora, który przed miesiącem dwa razy grał jako półprawy stoper, tym razem przesiedział oba mecze na ławce. Zyskał z kolei Jan Bednarek, który w pierwszym rozdaniu nawet nie znalazł się w kadrze, a w listopadzie rozegrał komplet minut, przez chwilę będąc nawet kapitanem. Rywalizacja o dwa miejsca obok Kiwiora trwa i na razie nie ma faworytów.

Reklama

Środek pomocy: Wykorzystana szansa Piotrowskiego

Pierwszą dużą szansę dostał od selekcjonera Patryk Dziczek, który wyszedł w podstawowym składzie na Wyspy Owcze, a gdy trzeba było wybrać na Mołdawię jego lub Bartosza Slisza, trener postawił na gracza Piasta Gliwice. Ten jednak zawiódł w pierwszej połowie tamtego spotkania. Piłkarz Legii zmienił go w przerwie, wyglądając znacznie lepiej i na listopadowe zgrupowanie Dziczek już nie przyjechał. Slisz wciąż jest jak najbardziej w grze o wyjściowy skład, choć na razie balansuje na jego krawędzi. Na problemach Dziczka zdaje się korzystać Damian Szymański, który w październiku nie grał, a tym razem oba mecze zaczął w podstawowym składzie. Jemu w trójce środkowych pomocników przypadła rola przez lata obsadzana przez Grzegorza Krychowiaka, czyli wklejanie się do linii obrony, schodzenie do niej po piłkę, czy wspomaganie rozegrania poprzez ustawienie w czwórce z tyłu, gdy wahadłowi przesuną się wyżej.

Za jednego z wygranych listopadowego zgrupowania można uznać Jakuba Piotrowskiego, który raczej wykorzystał szansę. Jego zejścia do bocznych stref pomagały tworzyć przewagi na skrzydłach w meczu z Czechami, z Łotwą też brał udział w pierwszej akcji bramkowej. Na pewno jego zaproszenie na te spotkania się obroniło. Selekcja na tych pozycjach nadal trwa, o czym świadczy debiut Karola Struskiego. To gracz o innej charakterystyce od konkurentów — lepszy technicznie, bardziej ruchliwy, a słabszy fizycznie. W przypadku środkowych pomocników w drużynie Probierza niekoniecznie musi to być atut, ale na pewno już wiadomo, że zawodnik grający na Cyprze jest w kręgu zainteresowań sztabu kadry.

Zagadką pozostaje na razie kwestia wykorzystania najbardziej kreatywnych, ofensywnych pomocników. Jeszcze w październiku dominowała narracja, że to może być czas i drużyna Piotra Zielińskiego. Zawodnik Napoli był wtedy kapitanem pod nieobecność Lewandowskiego, to wokół niego wszystko się kręciło. A Probierz w pierwszych dwóch meczach dał mu jeszcze do dyspozycji Sebastiana Szymańskiego, który na Wyspach Owczych strzelił gola po podaniu Zielińskiego. W kolejnych spotkaniach pomocnik Fenerbahce nie przeniósł jednak do kadry poziomu z klubu. Symptomatyczne było wpuszczenie go z Czechami dopiero na ostatnie pięć minut. W meczu z Łotwą też raczej nie zyskał. W kadrze Probierza kluczowe rzeczy będą się działy na bokach, co już coraz wyraźniej widać. O ile Zieliński wydaje się mieć niepodważalną pozycję, o tyle nie da się wykluczyć, że Probierz będzie wolał wystawiać jakiegoś silniejszego fizycznie środkowego pomocnika albo dodatkowego napastnika zamiast Szymańskiego. Będący chyba obecnie w najlepszej formie polski piłkarz ofensywny, akurat w reprezentacji, jak już często bywało, znajduje się na pograniczu wyjściowej jedenastki.

Wahadła: wyraźni faworyci

Boki zaczynają mieć klarownych liderów. We wszystkich czterech meczach Probierza występował Przemysław Frankowski, jego były piłkarz z Lechii Gdańsk i Jagiellonii Białystok, co do którego selekcjoner ma słabość, bo jego kariera stanowi żywy dowód, że trener potrafi czasem trafniej ocenić potencjał danego piłkarza niż cała reszta. Zawodnik Lens gra jednak nie ze względu na dawną znajomość, a formę w klubie i to, co zaczął dawać kadrze. Z Wyspami Owczymi zaliczył asystę, Łotyszom strzelił gola. Paweł Wszołek nie powąchał przy nim murawy, nieobecny Matty Cash, który źle grał w debiucie Probierza, też na pewno jest dziś w hierarchii niżej od Frankowskiego. Prawe wahadło wydaje się jedną z najrówniej obsadzonych pozycji w drużynie.

Notoryczny problem był z lewym. Jeszcze w październiku obsadzał je Frankowski, który jednak woli raczej grać po drugiej stronie. Nicoli Zalewskiego na tamtym zgrupowaniu nawet nie było. Pojechał na kadrę młodzieżową, gdzie wyglądał jak chłopak ze starszej klasy. Wrócił więc do seniorskiej kadry, dwa razy zagrał od pierwszej minuty i w obu spotkaniach należał do najaktywniejszych. To on wykreował sytuację bramkową przeciwko Czechom, a z Łotwą zaliczył dwie asysty. Po takich występach wydaje się klarownym numerem jeden na tej pozycji i głównym zwycięzcą drugiego zgrupowania Probierza. Zwłaszcza jego profil – dobra technika, umiejętność dryblowania, dośrodkowanie – przy taktyce tego trenera może się okazać kluczowy. Bez zrobienia czegoś ekstra na bokach może być trudno o stwarzanie sytuacji.

Atak: Przegrany Milik, pożyteczni „wiceLewandowscy”

Bardzo poważną szansę od nowego selekcjonera i od losu dostał w październiku Arkadiusz Milik, który mógł udowodnić, że nadaje się do roli numeru dwa, zaraz za nieobecnym wtedy Lewandowskim. Napastnik Juventusu wypadł jednak blado i choć Probierz go bronił, na kolejne zgrupowanie już go nie powołał. Gdy nie było Lewandowskiego, wydawało się, że go brakuje. Gdy się pojawił, to na niego spadły po meczu z Czechami największe gromy. Prawda leży gdzieś bliżej środka – to nadal powinien być niekwestionowany zawodnik pierwszego składu, nadal potrafi, jak z Łotwą, świetnie wykorzystać dośrodkowanie, ale to w tej chwili nie jest ktoś, kto – jak przyzwyczaił przez lata – samodzielnie zatuszuje wszystkie braki tej drużyny.

Reklama

Rywalizacja o drugie miejsce w ataku toczy się na razie między zawodnikami, którzy, grając w reprezentacji, zwykle nie zawodzą. Karol Świderski ma bardziej profil cofniętego napastnika, toteż Lewandowski, grając z nim w parze, częściej przebywa w polu karnym. Adam Buksa lepiej nadaje się do rozbijania obrońców rywali, a jego obecność sprawia, że Lewandowski częściej cofa się po piłkę. Każdy z nich ma u nowego selekcjonera po golu, każdy oprócz trafień, pozostawiał niezłe wrażenie. Z Buksą przeciwko Łotwie można było pograć na ścianę, liczyć, że utrzyma piłkę z przodu. To, jak utrzymał się w posiadaniu, mocno przyczyniło się do strzelenia przez Polaków pierwszego gola. Forma zarówno jednego, jak i drugiego uzasadnia granie ustawieniem z dwójką napastników. Zależnie od stylu rywala można dobrać albo Buksę, albo Świderskiego i liczyć, że każdy zrobi coś pożytecznego. Milik na razie wydaje się co najwyżej numerem cztery.

Dla wszystkich zawodników, którzy tym zgrupowaniem sobie nie pomogli, jest jednak nadzieja. Na razie u Probierza, jak można było się spodziewać, znając go jako trenera, przepływy między ławką, trybunami, pierwszym składem i nieobecnością na zgrupowaniu są dość spore. A że do baraży o EURO jeszcze cztery miesiące, hierarchia, która zaczyna się dziś krystalizować, może jeszcze nie przetrwać próby czasu. Największe nadzieje mogą mieć środkowi obrońcy i defensywni pomocnicy. Bo to na tych pozycjach droga spoza kadry nawet do wyjściowej jedenastki wydaje się dziś najkrótsza.

MICHAŁ TRELA, Canal+ Sport

WIĘCEJ O REPREZENTACJI:

Fot. Newspix

Patrzy podejrzliwie na ludzi, którzy mówią, że futbol to prosta gra, bo sam najbardziej lubi jej złożoność. Perspektywę emocjonalną, społeczną, strategiczną, biznesową, czy ludzką. Zajmując się dyscypliną, która ma tyle warstw i daje tak wiele narzędzi opowiadania o świecie, cierpi raczej na nadmiar tematów, a nie ich brak. Próbuje patrzeć na futbol z analitycznego dystansu. Unika emocjonalnych sądów, stara się zawsze widzieć szerszą perspektywę. Sam się sobie dziwi, bo tych cech nabywa tylko, gdy siada do pisania. Od zawsze słyszał, że ludzie nie chcą już czytać dłuższych i pogłębionych tekstów. Mimo to starał się je pisać. A później zwykle okazywało się, że ktoś jednak je czytał. Rzadko pisze teksty krótsze niż 10 tysięcy znaków, choć wyznaje zasadę, że backspace to najlepszy środek stylistyczny. Na co dzień komentuje Ekstraklasę w CANAL+SPORT.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

EURO 2024

Komentarze

33 komentarzy

Loading...