Bez niego – cztery porażki z rzędu bez strzelonego gola. Z nim – trzy zwycięstwa w czterech meczach z szesnastoma zdobytymi bramkami. Może to przypadek, a może Pogoń Szczecin potrzebowała w środku pola kogoś właśnie takiego jak Fredrik Ulvestad.
“Zawodnik wysokiej klasy. Pan piłkarz. Król. Na boisku żadnej pracy się nie boi, bo tu pomoże w obronie, a tam wesprze w ataku. I walczy, i kreuje. I odbiera, i strzela. Jeśli opinie ze Szwecji i Turcji na temat nowego środkowego pomocnika Pogoni Szczecin – Fredrika Ulvestada – znajdą potwierdzenie w rzeczywistości, Portowcy zatrudnili przyszłego lidera drugiej linii” – pisaliśmy pod koniec sierpnia.
„Pan piłkarz na tle Karlstroema”. Fredrik Ulvestad, nowy pomocnik Pogoni
Minął nieco ponad miesiąc i głosy ze Skandynawii oraz znad Bosforu znajdują potwierdzenie w rzeczywistości.
Fredrik Ulvestad miał grać jak “pan piłkarz” i zaczyna grać jak “pan piłkarz”.
Kozacy 10. kolejki Ekstraklasy
Pogoń spisała się znakomicie przeciwko Lechowi Poznań, w Szczecinie długo będą wspominać niedzielny wpierdziel spuszczony Kolejorzowi, który tak wysoko – 0:5 – nie przegrał w Ekstraklasie od kwietnia 2000 roku (jak przypomniał portal EkstraStats). Od długich 23 lat nikt nie był o tyle lepszy od drużyny ze stolicy Wielkopolski – naprawdę to kawał czasu, ot, zdobywcy ostatniej bramki dla Portowców – Mariusza Fornalczyka – i asystenta przy tym trafieniu – Adriana Przyborka – nie było w ogóle na świecie.
Inna epoka.
Porażki się zdarzają wszystkim, zespołom z czołówki również, ale nie aż tak druzgocące.
Granatowo-bordowi dokonali czegoś naprawdę rzadkiego.
A pierwszoplanowym aktorem w tym występie był Ulvestad, który strzelił gola i zanotował dwie asysty, wszystko przy pierwszych trzech bramkach zdobytych przez ekipę z Pomorza Zachodniego.
31-letni Norweg dołączył do Pogoni późno, pod koniec sierpnia, w związku ze sprzedażą Mateusza Łęgowskiego do Salernitany, nie mając za sobą przepracowanego okresu przygotowawczego. Potrzebował czasu, pierwsze dwie kolejki po podpisaniu umowy przesiedział w rezerwie i z perspektywy ławki miał prawo się zastanawiać, gdzie on właściwie trafił, do jasnej cholery?! Z boku przyglądał się, jak koledzy zbierają wciry od Śląska Wrocław i Zagłębia Lubin, a na koniec jeszcze usłyszał koncert z trybuny gości na obiekcie Miedziowych.
W końcu Jens Gustafsson posłał go w bój z Koroną Kielce i… maszyna ruszyła. Z Ulvestadem na murawie Portowcy zdobyli dziewięć na dwanaście punktów, zdobyli szesnaście bramek, stracili pięć i wreszcie, pierwszy raz od inauguracji (21 lipca!) zachowali czyste konto.
Średnia zdobycz punktowa granatowo-bordowych w tym sezonie w lidze:
- bez Ulvestada: 1 na mecz
- z Ulvestadem: 2,25 na mecz
Niesamowita przemiana i trudno wierzyć w zbieg okoliczności. Norweg najczęściej jest w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie, pomaga z przodu i z tyłu, podpowiada, dyryguje, ustawia. Przy nim dużo lepiej prezentuje się Rafał Kurzawa, nie ma co do tego wątpliwości. W trakcie przerwy na spotkania reprezentacji dało się słyszeć w Szczecinie przy Twardowskiego, że Ulvestad dochodzi do formy, a właśnie on da zespołowi tak potrzebny balans i faktycznie daje.
Pogoń przy założeniach Gustafssona – intensywność, agresywność, wysoki pressing, wysoka obrona – potrzebowała w środku pola kogoś, kto dzięki motoryce oraz świadomości taktycznej będzie w stanie zespolić defensywę z atakiem i kimś takim zdaje się być właśnie Norweg. Zdaje się, bo to jednak dopiero cztery kolejki. Ale jeśli utrzyma poziom, Portowcy będą się chwalić najlepszym pomocnikiem typu “box to box” w Ekstraklasie.
Słowo ciałem się stało. Tak Gustafsson zmienił Pogoń
Gol, trzy asysty i najwyższa średnia w lidze przebiegniętych kilometrów – to takie najmniej zaawansowane dane, które pokazują wpływ 31-latka na postawę granatowo-bordowych.
A przecież mowa o piłkarzu, który – choćby według słów Gustafssona – potrzebuje czasu, by nadrobić wszystkie zaległości. To jak on będzie grał, kiedy osiągnie optymalną dyspozycję? Rywale Pogoni mogą robić w portki ze strachu, nie trzeba się krępować.
Rzecz jasna Portowcy zdominowali jedenastkę kozaków 10. kolejki – oprócz Ulvestada zmieścili się w niej również Benedikt Zech, kapitalny w trwających rozgrywkach Wahan Biczachczjan oraz odradzający się Kamil Grosicki (trzy trafienia i dwa ostatnie podania w trzech ostatnich meczach), a pewnie moglibyśmy jeszcze wcisnąć Leonardo Koutrisa, Rafała Kurzawę oraz Alexandra Gorgona (wszyscy dostali po siódemce za wiktorię z Lechem).
Miniona niedziela była granatowo-bordowa.
Badziewiacy 10. kolejki Ekstraklasy
Naturalnie zestawienie badziewiaków zdominowali przedstawiciele Lecha, nie mogło być inaczej.
Który Lech jest prawdziwy – ten z Rakowem czy z Pogonią? A może żaden?
Ale żeby im nie było samotnie, o miejsce poprosiło też dwóch legionistów – Makana Baku oraz Marco Burch.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Gdyby Pogoń grała tak zawsze, już dawno byłaby mistrzem Polski
- Kowalczyk: Jak chcesz, żebym nie spełniał marzeń, musisz mnie zaj…
- Rafał Kurzawa – anatomia upadku
foto. Newspix