Reklama

Najniższy wymiar kary dla Rakowa

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

21 września 2023, 23:42 • 3 min czytania 76 komentarzy

Legia Warszawa rozpieściła nas zwycięstwem nad Aston Villą w dobrym stylu, ale nie każdy mecz polskiego pucharowicza będzie teraz wyglądał w ten sposób. Atalanta Bergamo pokazała Rakowowi miejsce w szeregu, wygrała pewnie i zasłużenie, a my możemy odetchnąć z ulgą, że skończyło się tylko na 0:2.

Najniższy wymiar kary dla Rakowa

Dziś bowiem chyba dopiero po raz drugi zobaczyliśmy na międzynarodowej arenie Raków bezradny przez większość czasu (pierwszy raz miał miejsce po przerwie w Gandawie). Gospodarze są zespołem, którym Medaliki chciałyby być, co oznacza, że mają wszystkie ich atuty, tylko podniesione do potęgi trzeciej. Każda potencjalnie mocna strona częstochowian była też mocną stroną Orobicich i to w znacznie większym wymiarze.

Atalanta – Raków 2:0. Mnóstwo sytuacji Włochów

Dawid Szwarga zapowiadał na antenie TVP Sport, że zobaczymy dziś Raków odważny w ataku, ale tym razem jego podopieczni plany pozostawili na papierze, w sferze teorii. Chęci zapewne były, zabrakło jakości i umiejętności przy wykonaniu. Tylko sam początek wyglądał obiecująco, goście potrafili trochę dłużej utrzymać się przy piłce na połowie przeciwnika, lecz podopieczni Gian Piero Gasperiniego szybko przejęli kontrolę nad przebiegiem wydarzeń.

I zaczęli stwarzać sytuacje.

Dużo sytuacji.

Reklama

Jeszcze więcej sytuacji.

Każdy z ofensywnych zawodników Atalanty miał co najmniej jedną okazję, a niektórzy mieli po kilka. Raków często sam ich napędzał niefrasobliwymi stratami, których w Ekstraklasie w jego wykonaniu prawie nie oglądamy. Nikt jednak w naszej lidze nie stosuje tak zabójczego, intensywnego i zorganizowanego pressingu.

Lederman zmarnował sam na sam

Vladan Kovacević dwoił się i troił, obronił aż osiem strzałów – z czego kilka nieoczywistych – do przerwy jeszcze udało się utrzymać wynik bezbramkowy, ale nawet on w końcu musiał skapitulować, gdy głową strzelali Charles De Ketelaere i Ederson. W pierwszym przypadku walkę w powietrzu zawalił Rundić, w drugim Papanikolaou był spóźniony, wpuścił Edersona w pole karne, a Sorescu nie zdążył już z pomocą.

Raków w ofensywie może rozpamiętywać trzy momenty.

  • niepilnowany Rundić po wrzutce Sorescu fatalnie spudłował;
  • Sorescu po kontrze walnął bez pomyślunku wysoko nad poprzeczką, do tego swoją słabszą lewą nogą;
  • wreszcie w 75. minucie Lederman wyszedł sam na sam, miał mnóstwo czasu i mimo to przegrał pojedynek z Juanem Musso.

To było jedyne celne uderzenie „Medalików” w tym meczu. Jasne, zalążków jeszcze kilka się pojawiło. John Yeboah potrafił minąć nawet trzech rywali, ale kolejny raz przekonaliśmy się, że ma on ostatnio duże problemy z decyzyjnością w decydującej fazie akcji. Parę razy źle rozegrane zostały kontry, z którymi mistrzowie Polski powinni nawet zaatakować w przewadze – chociażby po przechwycie Racovitana, który odważnie poszedł do przodu, tyle że już pierwsze podanie było złe.

To jednak szczególiki, których w przypadku Atalanty znaleźlibyśmy kilkadziesiąt i wyszłoby nam, że Włosi przy optymalnej skuteczności mogliby urządzić Rakowowi strzelaninę niczym Borussia Legii w Dortmundzie, z tą różnicą, że po drugiej stronie nic by nie wpadło.

Reklama

Najważniejsze mecze dopiero nadejdą

Obserwowaliśmy zbyt dużą różnicę klas, nie dało się jej przeskoczyć. Byłoby to możliwe tylko przy optymalnym składzie – a do niego po wypadnięciu Frana Tudora było jeszcze dalej niż bez Iviego, Arsenicia i Svarnasa – meczu z kategorii „życiówka” każdego kolejnego zawodnika i nadal sporej dawce szczęścia. Dziś Raków mógł mówić jedynie o sporym szczęściu w tyłach.

Trudno jednak grzmieć po takiej porażce, bo zaraz po losowaniu stało się jasne, że piłkarze Dawida Szwargi mają w tej grupie punktować ze Sturmem Graz, a wszystko, co zdobędą z Atalantą i Sportingiem, będzie czymś ekstra.

Atalanta Bergamo – Raków Częstochowa 2:0 (0:0)

  • 1:0 – De Ketelaere 49′
  • 2:0 – Ederson 66′

CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKICH PUCHAROWICZACH:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Michał Żyro: To nie jest przypadkowa wygrana. Dominowaliśmy, jestem dumny z kolegów

Jakub Radomski
3
Michał Żyro: To nie jest przypadkowa wygrana. Dominowaliśmy, jestem dumny z kolegów

Liga Europy

Piłka nożna

Michał Żyro: To nie jest przypadkowa wygrana. Dominowaliśmy, jestem dumny z kolegów

Jakub Radomski
3
Michał Żyro: To nie jest przypadkowa wygrana. Dominowaliśmy, jestem dumny z kolegów

Komentarze

76 komentarzy

Loading...