W słynnym internetowym filmiku prowadzący pewnej stacji radiowej powiedział do słuchacza: – No, to pięknie się pan nam przedstawił przed milionami słuchaczy. Dziś to samo, choć po innym występie, można powiedzieć o Joao Felixie. Bo Portugalczyk pięknie przedstawia się przed fanami Barcelony. Blaugrana rozbiła Antwerpię, a Felix był perłą w koronie ataku Barcy.
Oczywiście – rączki na kołderkę, to tylko Belgowie, z którymi Katalończycy do dziś mieli bilans w Lidze Mistrzów 7-1-0. To prawdopodobnie najsłabszy rywal w fazie grupowej Barcy. I to wciąż dopiero początek sezonu.
Natomiast dziś w ekipie Xaviego kleiło się wszystko.
Zresztą, cholera, przecież dopiero co kibice Barcelony drżeli przed jakimkolwiek meczem w europejskich pucharach. Dwukrotnie odpadała zanim jeszcze te rozgrywki weszły w poważną fazę. Zatem też nie popadajmy w tony, że Katalończycy od miesięcy prują przez europejskie puchary w imponującym tempie, bo tak nie jest. Od czegoś trzeba zacząć i na czymś barceloński optymizm trzeba budować.
Fakt faktem, że dziś Antwerpia nie pokazała nic. Kilka długich piłek na wolne pole, ze trzy niezłe wyjścia spod pressingu, może dwie konterki skrzydłami, świetna szansa po spalonym… No, tyle z pozytywów drużyny Marka van Bommela. Akurat na króciutki akapit.
Na więcej słów zasłużyli gospodarze. Bo w pewnym momencie ten mecz wyglądał tak, jakby organizatorzy zapomnieli, że ustawili na boisku tylko jedną bramkę – tę, na którą atakowała Barcelona. Ter Stegen mógł wziąć gazetę, drinka i patrzeć na to, co tam ofensywa wymyśli. A wymyślała konkrety. Do przerwy – trzy strzały celne, trzy gole, choć jeden samobójczy. W oczy rzucało się to, jak skonstruowany był atak: Lewandowski nieco bardziej wypchnięty do prawej strony, Felix w przestrzeni między lewym skrzydłem a centrum boiska, Balde i Cancelo niemal jak rozgrywający, Raphinha często w roli ofensywnego pomocnika. Duża wymienność pozycji powodowała, że – mówiąc wprost – piłka się cieszyła.
Jak przy golu na 1:0 – Lewandowski zszedł głębiej, poklepał, piłka trafiła do Gundogana, Polak zabrał środkowych obrońców, Felix znalazł więcej miejsca i plasóweczką otworzył wynik. A później poszło już lawinowo. Najpierw Felix zgrabną podcinką podał do Lewandowskiego tak, że Polak mógłby zamknąć oczy, a i tak musiał wbić piłkę do siatki. Tym samym strzelił swojego setnego gola w europejskich pucharach (92. w LM). A jeszcze przed przerwa Raphinha obił plecy Bataille’a i futbolówka w jakiś dziwny sposób wkręciła się do bramki.
Felix do przerwy miał gola i asystę. Do tego przecież już z Betisem w weekend sieknął bramkę. A po przerwie w Lidze Mistrzów dorzucił jeszcze jedną sztukę – po wrzutce Raphinhi z bliska dołożył głowę. Wcześniej jeszcze z podbramkowego ping-ponga z golem wyszedł Gavi, który z tego całego ofensywnego zestawienia wypadł najmniej przekonująco, ale ostatecznie zdobył swój konkret.
Wiadomo, że nie będziemy po meczu z Antwerpią wyciągać daleko idących wniosków. Powtórzymy się – rączki na kołderkę. Ale jeśli mamy ocenić to 90 minut i mecz z Betisem, to wygląda to nader pozytywnie. Świetne wprowadził się Felix, bardzo dobrze wypadł Cancelo, udane zawody rozegrał Raphinha, de Jong był wszędzie. Piątka w sobotę, piątka we wtorek… Nie ma się do czego przyczepić.
A co z Lewandowskim? Tomasz Ćwiąkała słusznie zauważył na Twitterze – Felix przyszedł do Barcelony odbudować siebie, a przy okazji może jeszcze odbudować Lewandowskiego. Ten przecież miał liczby, ale ostatnio lepiej też wygląda w samej grze. Dzisiaj miał udział przy akcji bramkowej, mógł mieć asystę przy trafieniu Yamala, zdobył bramkę, a mógł w ostatniej minucie dołożyć jeszcze jedną sztukę. Cofał się, szukał przestrzeni bliżej prawej flanki, wymieniał się pozycjami z Felixem. Wydaje się, że z Portugalczykiem u boku sensowniej może wyglądać ten pomysł Lewego na siebie – czyli nie jestem stacjonarną dziewiątką, pracuję na całej połowie, wpuszczam kolegów w szesnastkę.
W lidze 13/15 punktów, w Lidze Mistrzów przywitanie się gładkim 5:0, wkrótce łatwy terminarz w La Liga (mecze z całym dołem tabeli). Wygląda na to, że przy tej dyspozycji ataku można poszukać overków na najbliższe starcia Katalończyków. Prawdziwy test w Champions League dopiero za dwa tygodnie – wyjazd do Porto.
FC Barcelona – Royal Antwerp 5:0 (3:0)
Felix (11. i 66.), Lewandowski (19.), Bataille (22. – sam.), Gavi (54.)
WIĘCEJ NA WESZŁO
- Niewolnicy algorytmów. Dlaczego nie umiemy rozmawiać o Robercie Lewandowskim
- Papszun, Probierz i Urban. „Wszyscy trzej mogą mieć poczucie, że zostaną nowym selekcjonerem”
Fot. Newspix