Reklama

Danish Dynamite. Czy Rasmus Hojlund rozwiąże problemy Manchesteru United?

Maciej Szełęga

Autor:Maciej Szełęga

07 sierpnia 2023, 16:37 • 7 min czytania 15 komentarzy

Transfer na Old Trafford oznacza, że przez ostatnie dwa lata zaliczył cztery różne kluby. Każdy z nieco wyższej półki. Zachwycał się nim Gasperini, rodacy porównywali do Haalanda. On sam wzorował się jednak na Cristiano Ronaldo. Oto Rasmus Hojlund, nowa gwiazda Premier League warta 80 milionów euro.

Danish Dynamite. Czy Rasmus Hojlund rozwiąże problemy Manchesteru United?

Rasmus Hojlund [HISTORIA]

Hojlund to przedstawiciel rocznika 2003. Urodzony w Kopenhadze, wychowany przez rodzinę zapalonych sportowców. Jego matka była zawodową sprinterką, natomiast ojciec przez lata kopał piłkę w niższych ligach. Nic więc dziwnego, że został wprowadzony do świata futbolu już jako brzdąc.

Rodzinna anegdota głosi, że zaczął kopać piłkę w wieku dwóch lat. Nieco później trenował także lekkoatletykę, tenis i badminton. Przed rozpoczęciem kariery w szeregach FC Kopenhagi miał szansę zostać nawet… zawodowym pływakiem. Ostatecznie wybrał futbol, choć jego warunki motoryczne pozwoliłyby na sukces w większości dyscyplin sportowych.

Dowód? Królewski dystans stu metrów potrafi przebiec w 11 sekund. Połyka odległość jak rasowy sprinter. – Jest dynamiczny i zwinny. To bestia. Po mundialu zmienił się nie do poznania – mówi jego kolega z Atalanty, Marten de Roon.

Co więcej, gdyby 20-latek trafił do Manchesteru już w zeszłym sezonie, byłby najszybszym zawodnikiem w całym zespole. Świadczy o tym maksymalna prędkość, jaką zanotował na boiskach Serie A:

Reklama
  1. Hojlund: 35.97 km/h
  2. Rashford: 35.95 km/h
  3. Dalot: 35.76 km/h
  4. Antony: 35.29 km/h
  5. Shaw: 34.85 km/h

W Skandynawii śmieją się, że szybszy jest tylko Jakob Ingebrigtsen – norweski mistrz olimpijski w biegu na 1500 metrów. Jak widać, coś w tym jest.

Nawiązując do słów De Roona, potencjał motoryczny Duńczyka rozwinął się z czasem, jednak talent do futbolu ewidentnie był zapisany w genach. Nie bez powodu w drużynie FC Kopenhagi znajduje się obecnie jego dwóch młodszych braci – Oscar oraz Emil.

Reklama

– Obaj mają 18 lat i podobnie jak Rasmus łatkę dużych talentów. Tydzień temu debiutowali w Superligaen, pojawiając się w doliczonym czasie gry meczu FC Kopenhaga vs Lyngby – tłumaczy nam Wiktor Morawski, współtwórca profilu Futbol Po Skandynawsku.

Podczas gdy Emil ewidentnie poszedł w ślady brata, Oscar angażuje się najczęściej w grę na środku pomocy. Pierwszy z nich jest formalnie zdobywcą Pucharu Danii, drugi natomiast mistrzem kraju. Rzecz jasna przy obu sukcesach rola bliźniaków była marginalna, ale nie zapominajmy, że jest to dopiero początek drogi. Niewykluczone, że będzie ona przebiegać śladami najstarszego z braci.

Szalona wspinaczka

Hojlund opuścił swoje rodzinne miasto jeszcze przed 19. urodzinami. Dlaczego FCK sprzedało go tak wcześnie? – Prawda jest taka, że w tamtym czasie klub posiadał wielu utalentowanych napastników – tłumaczy nam Henry Nicholls, twórca popularnego na Twitterze profilu “Football In Denmark”:

– W drużynie występowali już wówczas Daramy, Wind i Boving, a do pierwszego składu pukali Haraldsson i Roony Bardghji. W Kopenhadze nikt nie spodziewał się, że talent Hojlunda rozkwitnie tak szybko. Koniec końców, transfer był jednak optymalnym rozwiązaniem dla każdej ze stron – wylicza po krótce autor podcastu “Danish Dyna-Mic”.

EKSTRAKLASA W FUKSIARZ.PL!

Epizod w Austrii był dla Hojlunda swoistym testem dojrzałości. Za granicę wyjechał bez rodziny, dziewczyny i przyjaciół. Polegał jedynie na pomocy kolegów z drużyny. Kopenhaskie ogony musiał zamienić również na regularną grę w wyjściowej jedenastce. Pierwszy raz w życiu poczuł, że może stać się liderem swojej drużyny.

Ówczesny trener Sturmu Graz, Christian Ilzer nie miał jednak wątpliwości, że nastolatek bez problemu odnajdzie się w austriackiej Bundeslidze:

– Wiedzieliśmy, że Rasmus będzie pasował do naszej drużyny ze względu na jego warunki fizyczne, niezwykłą szybkość i zdolność do przeprowadzania ataków z głębi pola – przyznał otwarcie w rozmowie z portalem “Tipsbladet”.

Jego słowa znalazły potwierdzenie na murawie już kilka dni później. W oficjalnym debiucie Duńczyk dwukrotnie ukąsił drużynę rywali (WSG Tirol), co w historii ekipy z Grazu zdarzyło się wcześniej tylko raz. Nastoletni snajper nie miał więc najmniejszych problemów z aklimatyzacją. Szczególnie że już wtedy posługiwał się nienagannym językiem angielskim.

Po rozegraniu trzech spotkań miał już na swoim koncie cztery trafienia. Wszedł z buta. A to wszystko za niecałe dwa miliony euro…

Wystarczyło zaledwie siedem miesięcy, aby Sturm Graz odesłał utalentowanego Duńczyka do Bergamo z blisko dziesięciokrotną przebitką.

Napastnik XXI wieku?

– Jego styl gry łudząco przypomina mi Erlinga Haalanda. Rasmus jest szybki, potrafi przebiec 100 metrów w niecałe 11 sekund. Pomimo tego, że jest wysoki, ma nisko osadzony środek ciężkości. Każdego dnia staje się silniejszy, jestem pewien, że przed nim wspaniała kariera – przyznał nie tak dawno opiekun Atalanty Bergamo, Gian Piero Gasperini. Porównania do Haalanda towarzyszyły Duńczykowi w zasadzie od samego początku przygody z “La Deą”. Nabrały jednak rozpędu gdy w mediach zaczęły się pojawiać plotki o potencjalnym transferze do Anglii.

Pod względem wykończenia, kibice Manchesteru United porównują Duńczyka do młodego Marcusa Rashforda. Portal “Pythagoras In Boots” dodaje, że jego charakterystyka łudząco przypomina Fernando Torresa. Duże, ciężkie nazwiska.

Wspomniane analogie nie wzięły się jednak znikąd. Podczas swojego pobytu w Bergamo, Hojlund był wyróżniającą się postacią drużyny. Stosunek xG (8.7) do zdobytych bramek (dokładnie dziewięć) jest jak najbardziej pozytywny. Warto zaznaczyć, że Duńczyk wykorzystał aż 80% sytuacji strzeleckich, których wartość przekraczała 0.5 bramki. Nie zwykł marnować dogodnych sytuacji, Bruno Fernandes może spać spokojnie.

Poza tym utalentowany snajper nie zapomina o fazie przejściowej. Gdy jego drużyna nie miała akurat piłki, aktywnie uczestniczył w pressingu, przewyższając pod tym względem uśrednioną wartość, przyjętą dla ligi włoskiej. 66% wygranych pojedynków w defensywie także robi wrażenie. Słowem, Hojlund to napastnik przystosowany do nowoczesnego futbolu, koń do biegania i pierwszy obrońca drużyny.

Znaki zapytania

Paradoksalnie, na niekorzyść Duńczyka mogą działać też… liczby. Od momentu dołączenia do pierwszego zespołu FC Kopenhagi, Hojlund jeszcze nigdy nie przekroczył bariery 10 bramek w jednym sezonie ligowym. W karierze juniorskiej dokonał tego natomiast tylko raz – podczas krajowych rozgrywek U-19. Dość skromnie jak na napastnika za blisko 80 milionów euro.

Pomimo obiecujących warunków fizycznych (191 centymetrów wzrostu) jednym z mankamentów 20-latka jest także gra głową. Przez ostatni rok, Hojlund pokonał bramkarza w ten sposób tylko raz – pod koniec meczu z reprezentacją Finlandii. Dobijał wówczas piłkę, znajdując się niecałe dwa metry od linii bramkowej.

Podobna historia wiąże się ze strzałami z dystansu. 32 spotkania w Serie A, zaledwie cztery próby uderzeń zza szesnastki. Większość zablokowana, jeden zakończony bramką – rzecz jasna z lewej nogi. Wciąż mało.

Nasuwa się więc pytanie – czy Rasmus jest wart swojej ceny?

80 milionów to zdecydowana przesada. Oczywiście Hojlund jest jeszcze młody i ma spory potencjał, ale od talentu do miana super-gwiazdy jest jeszcze daleka droga. Za taką kwotę można wyrwać lepiej ukształtowanych piłkarzy – mówi nam Wiktor Morawski.

Swoje wątpliwości wyraził także Henry Nicholls:

Moim zdaniem, w jego przypadku jest jeszcze za wcześnie na tak wielki transfer. Gdy drużyna pokroju Manchesteru United wydaje na zawodnika 80 milionów euro, kibice oczekują gotowego produktu. Młodzi zawodnicy mają więc mało czasu na rozwój, muszą być gotowi na tu i teraz. Z drugiej strony, w poprzednich klubach Rasmus spełniał oczekiwania, więc nie można też z góry zakładać, że nie oczaruje nas ponownie.

I tego się trzymajmy.

Od momentu opuszczenia Kopenhagi, kariera Hojlunda rozwija się w niesamowitym tempie. Był rewelacją ligi austriackiej, błyszczał w barwach Atalanty, zachwycił kibiców hat-trickiem na pierwszym zgrupowaniu reprezentacji. Duńczyk ma więc swoje argumenty, choć pod kątem wykończenia akcji jest piłkarzem jednowymiarowym. To napastnik, którego trzeba się nauczyć, a już na pewno zrozumieć.

 – Jest wyjątkowy. Może nie arogancki, ale bardzo pewny siebie – podkreślał dyrektor sportowy Sturmu Graz, Andreas Schicker. Jak już podejmować ryzyko, to właśnie dla takich jednostek. Teatr marzeń zyskał właśnie nowego aktora, który nigdy nie bał się pierwszoplanowych ról.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

W Weszło odpowiada głównie za dział social media, ale w wolnych chwilach nie stroni też od pisania. Doświadczenie w mediach zaczął zbierać jeszcze przed maturą - pracując wówczas dla redakcji Meczyki.pl (choć wszystko zaczęło się od serwisu Futbolowa Rebelia). Tuż po egzaminie został natomiast odkryty przez Mateusza Rokuszewskiego, ówczesnego redaktora naczelnego. Prywatnie kolekcjoner winyli (w większości hip-hopowych), kibic Bodø/Glimt, a także współtwórca trzech przewodników kibica związanych ze skandynawskim futbolem.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

15 komentarzy

Loading...