Piłkarze Arki w ostatnich tygodniach mogą się czuć jak dziewczyna na viralowym filmiku, rzucająca siekierą do tarczy. Niby wszystko leci we właściwym kierunku, ale w nieoczekiwany sposób odbija się obuchem i wraca ostrzem do dziewczyny, która schylając się, unika ciosu. Gdynianie nie mają tak dobrego refleksu, a czasami wydają się zbyt dumni, by czmychnąć przed rykoszetem. Dostają nimi z wielu stron, a w poniedziałek ponieśli w taki sposób porażkę z Polonią Warszawa.
Rykoszet to nie tylko zderzenie dwóch ciał, ale również tytuł filmu akcji z 1991 roku. Głównym bohaterem tego thrillera jest Denzel Washington, który wciela się w rolę niezłomnego policjanta Nicka Stylesa. Funkcjonariusz w brawurowy sposób dokonuje zatrzymania Johna Lithgowa, granego przez Earla Talbotta Blake’a, dzięki czemu pnie się po szczeblach kariery, finalnie zostając prokuratorem generalnym. Gangster, nawet będąc w więzieniu, szukał zemsty i po sfingowaniu swojej śmierci, wrabiał nowego prokuratora w szereg nieetycznych spraw, a nawet w morderstwo.
Rykoszet za rykoszetem
Piłkarze Arki w ostatnich miesiącach mogą poczuć się jak Denzel Washington. Robili, co do nich należało. Wiosną zeszłego roku wygrywali mecz za meczem, co niestety i tak nie przyniosło awansu do Ekstraklasy. Gdy na półmetku poprzedniego sezonu znajdowali się w strefie barażowej, władze gdynian postanowiły zwolnić Ryszard Tarasiewicza, który zdobywał średnio 1,70 punktu na spotkanie. Jednak jak sam nam mówił, to rozstanie nie miało podłoża sportowego. Brzmi jak kolejny fragment filmu akcji ? A jakże. W końcu jego następcą został zamieszany w przeszłości w aferę korupcyjną Hermes.
Rezultat jest taki, że Arka to jeden z najsłabiej punktujących pierwszoligowców w tym roku. Zdobyła dotychczas 22 punkty, wygrywając tylko jedno spotkanie na własnym stadionie. Gorzej wyłącznie o jedno oczko radzą sobie Resovia, Zagłębie Sosnowiec i GKS Katowice, a także znacznie słabiej Chrobry Głogów, czego efektem pozostaje poniedziałkowe zwolnienie trenera Marka Gołębiewskiego. Pozostałych drużyn albo już w I lidze nie ma, albo dopiero się w niej znalazły. Po spotkaniu z Polonią Warszawa nic się nie poprawiło.
Żeby tego było mało, działacze Arki weszli w otwarty konflikt z kibicami. Efekt, a w zasadzie rykoszet? Stadion w Gdyni świeci pustkami. W pierwszym meczu sezonu obiekt zapełnił się tylko w 10 procentach. To tylko pierwszy z ciosów przepychanki między właścicielem Michałem Kołakowskim i jego ojcem Jarosławem a mniejszościowymi akcjonariuszami i fanami żółto-niebieskich. Kolejny przyszedł z miasta, które wstrzymało finansowanie klubu „do czasu zakończenia sporu”.
Pierwsza wygrana Polonii
Ostatnie dwa rykoszety Arka otrzymała od Polonii. Czarne Koszule może i rzadziej przebywały na połowie rywali. Może nie stworzyły tak wielu okazji bramkowych. Może miały więcej szczęścia, ale jeśli widzisz słabości przeciwnika, należy je wykorzystać. I to zrobili warszawianie. Zaczęło się od Wojciecha Fadeckiego, który oddał płaskie uderzenie zza pola karnego. Piłka po rykoszecie od Michała Marcjanika zwiodła Martina Chudego i wturlała się do bramki. Choć Karol Czubak błyskawicznie odpowiedział po dość przypadkowej akcji gdynian, to na przerwę z prowadzeniem schodziła Polonia, a główną rolę ponownie odegrał rykoszet.
Piłka po uderzeniu z rzutu wolnego przez Michała Bajdura odbiła się od muru, ponownie zmyliła Chudego i wpadła do siatki gdynian. W drugiej połowie Słowak wyciągał ją jeszcze raz, po tym, jak debiutanckie trafienie w stołecznej drużynie po świetnym dośrodkowaniu Mateusza Michalskiego z rzutu wolnego zaliczył 30-letni Michał Kołodziejski. I nawet strata bramki po kolejnym rykoszecie, tym razem dla Arki, nie popsuła święta Polonii. Po dwóch porażkach na inaugurację sezonu Czarne Koszule odniosły pierwsze zwycięstwo po powrocie do I ligi.
Czy można mówić o jakimś optymizmie dla Arki? Tak jak w wielu hollywodzkich produkcjach, tak i w „Rykoszecie” na końcu wygrywa sprawiedliwość i głównemu bohaterowi udaje się dowieść prawdy. Piłkarze z Gdyni również muszą liczyć na to, że w klubie w końcu dojdzie do kompromisu, dzięki któremu nastąpi powrót kibiców na trybuny, miejskiego finansowania i szczęścia na boisku. W poniedziałek jeden rykoszet, po którym Marcjanik strzelił gola w końcówce meczu, to było za mało, żeby odwrócić bieg wydarzeń.
Arka Gdynia – Polonia Warszawa 2:3 (1:2)
Bramki: Czubak 28′, Marcjanik 85′ – Fadecki 25′, Bajdur 45+1′, Kołodziejski 74′
WIĘCEJ O I LIDZE: