Reklama

Rudzki: Dziwne przypadki Harry’ego Kane’a

Przemysław Rudzki

Autor:Przemysław Rudzki

11 lipca 2023, 12:24 • 5 min czytania 28 komentarzy

Nie wiemy jeszcze, w którym kierunku potoczy się transferowa saga z udziałem Harry’ego Kane’a, ale jedno jest pewne: najlepszy angielski napastnik ostatniej dekady może skończyć karierę z pustymi rękoma. Zdarzały się oczywiście przypadki, w których bardzo dobry piłkarz zdobywał trofea na poziomie klubowym, ale nie miał szans na sportowe sukcesy z kadrą. Kane to jednak historia zupełnie odwrotna, bo teoretycznie powinien być już utytułowanym i spełnionym zawodowo 30-latkiem (za chwilę), tymczasem w futbolu klubowym nie osiągnął – poza kilkoma indywidualnymi wyróżnieniami – nic.

Rudzki: Dziwne przypadki Harry’ego Kane’a

Wkrótce piłkarze Tottenhamu wsiądą na pokład samolotu, by zacząć tournee w ramach letnich przygotowań do nowego sezonu. Polecą do Perth, a także Bangkoku i Singapuru. Nowy menedżer Spurs, Ange Postecoglou, nie może być pewny, że w hali odlotów pojawi się jego najlepszy zawodnik, choć zapowiedział, że z wielką chęcią roztoczy przed najlepszym strzelcem drużyny wizję Tottenhamu wielkiego, wspaniałego. Nie on pierwszy.

GUARDIOLA MIAŁ RACJĘ

Kane’a chciał Manchester United, ale ta historia już się nie wydarzy. Teraz Anglik znajduje się na celowniku Bayernu Monachium – klubu, w którym praktycznie zagwarantowane miałby trofea, poniekąd w pakiecie z transferem. Ale problem polega na tym, że jego obecny pracodawca, Daniel Levy, jest skłonny nie sprzedać największej gwiazdy, nawet za 80 mln euro, nawet mając świadomość, że Kane’owi został zaledwie rok kontraktu i to ostatni dzwonek, by na nim zarobić.
Reklama
Pep Guardiola powiedział kiedyś, że Tottenham to drużyna jednego zawodnika, mając na myśli właśnie bramkostrzelnego napastnika. Dopiero po czasie okazało się, że menedżer City miał sporo racji, a poprzedni sezon był smutną, z perspektywy fanów Spurs, puentą tamtego wyznania Katalończyka.
Postecoglu został rzucony na ciężki odcinek już na początku swojej przygody w północnym Londynie. Jego zadaniem jest przebudowa Tottenhamu i wywalczenie miejsca w Top 4. Oczywiście łatwiej dokonać tej sztuki, mając Kane’a w składzie, choć pokusiłbym się o nieco kontrowersyjne wyznanie, że dopóki Harry będzie grał w tym zespole, wszyscy będą się na niego oglądać. A bez mocnego wsparcia, bez sytuacji, która mogłaby pozwolić zrekonstruować dawny ofensywny kwartet, z piłkarzami na miarę Dele (co za upadek!), Christiana Erkisena i świetnego wówczas Sona, takie marzenie trudno będzie zrealizować.
Levy nie jest ulubionym negocjatorem ludzi pracujących w Premier League, a o jego twardości i nieustępliwości, po działaczach Manchesteru United i City, przekonują się teraz również za granicą. Trudno powiedzieć czy kiedykolwiek poznamy prawdę o transferze Kane’a do Manchesteru City, który nigdy nie doszedł do skutku, ale jedno jest pewne: Levy w tamtej historii jest postacią centralną.
Reklama
Nie wiemy również, czy faktycznie obiecał Kane’owi możliwość wcześniejszego odejścia, gdy tylko ten zgodził się na przedłużenie umowy, tej która wygasa w czerwcu 2024 roku. Natomiast możemy być pewni, że stoi zawsze w obronie własnych interesów i nie zamierza schodzić z tej drogi. Trudno go za to jakoś szczególnie winić.

ZAWSZE COŚ

Wśród fanów Tottenhamu panuje już spore poirytowanie sytuacją. Chcieliby wiedzieć, na czym stoją. Co rusz czytają w prasie, że ich snajper opuszcza pokład. Mają też w pamięci, że raz już praktycznie do tego doszło, ale trudno było przecież nie docenić postawy HK po fiasku negocjacji z The Citizens. Bo Kane to profesjonalista, dlatego szybko zdusił złość i wziął się do pracy.
Przypadek Kane’a jest naprawdę frapujący. Dużo w tej karierze sprzeczności. Miał grać w Arsenalu – jego fotka w koszulce The Gunners, kiedy był chłopcem, dość często wraca w sieci – a wylądował w Spurs. Nie mógł się przebić do składu, więc wypożyczano go do kilku innych klubów. Znów fotografia: HK i Jamie Vardy siedzą na ławce rezerwowych Leicester City w Championship.
W Tottenhamie, gdy na początku wchodził do pierwszego zespołu, wydawało się, że to niekoniecznie musi się udać. Bywał nieporadny, jakiś ślamazarny, choć silny, zawzięty i już wtedy piekielnie pracowity. Chyba nikt nie przypuszczał, jakim piłkarzem stanie się na White Hart Lane w kolejnych latach.
To Mauricio Pochettino go zbudował, choć warto pamiętać, że Harry Redknapp dał szansę debiutu.
To dzięki jego bardzo dobrej grze Tottenham stał się zespołem, który doszedł do finału Ligi Mistrzów, ale by zagrać w tym finale przez siedem tygodni walczył do upadłego z kontuzją, a kiedy już wygrał, to był w najważniejszym starciu cieniem samego siebie.
Wreszcie – został królem strzelców mundialu w Rosji, by na tym rozgrywanym w Katarze zawieść naród zmarnowaną w kluczowym momencie jedenastką.
Niuanse. Zawsze coś. Jakby król chodził w złotych szatach, a jednak zawsze miał na nich tłustą plamę, albo na głowę narobił mu ptak. Przedziwna historia.
Cokolwiek się teraz wydarzy, Kane będzie oczywiście ważną postacią w historii angielskiej piłki, ale nie stanie się legendą, jeśli nie wygra nic z kadrą i klubem. A czasu jest coraz mniej.
Indywidualne rekordy HK imponują. 500 meczów i 296 goli na poziomie klubowym. 280 bramek dla Spurs i pobicie rekordu legendarnego Jimmy’ego Greavesa. 13 hat tricków w koszulce Tottenhamu.
To świetny facet. Odklejony od uniwersum piłkarzy-celebrytów. Poślubił dziewczynę, którą znał od lat i stworzył z nią dużą familię. Na boisku jest gotów poświęcić się dla innych. Jak dla Sona, któremu pomógł zapracować na koronę króla strzelców Premier League przed dwoma sezonami. Każdy menedżer, który z nim pracował, stawia go za wzór.
Mimo upływu lat wciąż jest bardzo mocnym zawodnikiem. Najlepiej niech świadczy o tym fakt, że jako jedyny ośmielił się rzucić wyzwanie Erlingowi Haalandowi w poprzednich rozgrywkach. Bezskutecznie, ale jednak.
Kane stanął przed trudnym wyborem. Opuścić szeregi Tottenhamu i za rok podnieść jakiś puchar w Monachium lub dać się zwieść kolejnym wizjom, że Tottenham będzie wielki. Na szczęście z pomocą może mu przyjść Daniel Levy, który – jak to ma w zwyczaju – nigdzie go nie puści. Bo wie, że jeśli stanie po raz kolejny na drodze Harry’ego, ten nie będzie zły. Zrobi swoje, jak zawsze.
PRZEMEK RUDZKI (CANAL+, KANAŁ SPORTOWY)

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

28 komentarzy

Loading...